Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pozwól jej się obudzić...

Elpis

Elpis

Wicher hulał jak szalony po Poznaniu, chwilę później wspomożony przez ulewę. Drzewa uginały się pod jego gwałtownym dotykiem. Ludzie pospiesznie wracali do ciepłych i suchych domów, przeklinając pod nosem pogodę. Tramwaj numer osiem pędził jedną z głównych ulic miasta. Wewnątrz, oparta o barierkę stała młoda kobieta w długim, spranym płaszczu, opatulona niebieskim szalem. Pogrążona była w zamyśleniu, zmęczonymi oczyma wpatrywała się w dal, nieobecna. W dłoniach ściskała dużą torbę. Czarne włosy opadały swobodnie na ramiona. Gdyby odwróciła wzrok od zmieniających się w szybkim tempie widoków poznańskich ulic i spojrzała na innych podróżujących, wtedy zapewne jej wzrok przykułby młody mężczyzna siedzący nieopodal niej. Pozornie wsłuchany w muzykę płynącą z dużych słuchawek na uszach, od jakiegoś czasu nie spuszczał z niej oczu, chcąc uchwycić jej spojrzenie i posłać delikatny uśmiech. Na marne. Przecież ona nawet nie raczy na niego spojrzeć.
- Jak ten tramwaj się ślimaczy - myślała kobieta. - Ile jeszcze? Chcę wreszcie zjeść ciepły obiad i położyć się spać, czy to tak wiele? Nawet nie proszę o towarzystwo, przywykło się do samotności... gdyby w ogóle ktoś chciał na mnie zwrócić uwagę. Tylko czego ja się spodziewam w tej szarej dziurze, harując od rana do wieczora. Boże drogi! Dopiero Leśna...jeszcze taki kawał. Co za miasto... Trzeba było wyjeżdżać, kiedy się dało. Do innych ludzi, nie żyć wśród tych narzekadeł zainteresowanych tylko czubkiem własnego nosa!
Tramwaj zbliżał się do przystanku. Chłopak opuścił wzrok na podłogę i wsłuchał się w rytm muzyki. Pewnie myśli tamtej kobiety są już zajęte przez kogoś innego...

23 wyświetlenia
1 tekst
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!