Menu
Gildia Pióra na Patronite

mikroopowiadanie dziewięćdziesiąte szóste

Juraj Dzyndlymir Dzyndzlymirowicz Okoronwo, prezezes Stowarzuszenia Beskidzkich Poławiaczy Pereł w Sole i Poza, w dniu święta pracy siedział sobie nad brzegiem rozłożystym, kamienistym i słonecznym Soły, pił barszcz czerwony i jadł krokiety, rozmyślając czemu sędziowie Sądu Najwyższego nie chcą odejść na emeryturę w ustawowym czasie? Czyżby aż tak bardzo ominęło ich życie? Pomyślał, że powinna być możliwość pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego, ale tylko w KWK Halemba, albo przy kopaniu rowów melioracyjnych lub jeszcze przy ręcznej wycince drzew Puszczy Białowieskiej, ale zaraz żal mu się zrobiło tych, którzy naprawdę tyrali i mają głodowe emerytury i niestety muszą - żeby żyć i spłacać dzieciom zaciągnięte kredyty pracować do ufajdanej śmierci, więc pomyślał, że tacy od państwa chociaż powinni dostawać każdego dnia bochenek chleba, kilo podwawelskiej od Błachuta, z możliwością zamienienia na kilo salcesonu z Rajczy oraz butelkę wody mineralnej Muszynianka z możliwością zamiany na cztery piwa Żywiec, no i jeszcze raz w miesiącu powinni dostawać talon za 20 złotych do Mc Donalds, żeby choć przez chwilę poczuli czym jest moralna zgnilizna Zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!