Menu
Gildia Pióra na Patronite

Jestem opustoszałym domem

ettebella

ettebella

W powietrzu wirują poranione anioły. Twory naiwne, łatwo przywiązujące się do ludzi, podatne na urazy, przepełnione
potrzebą miłości, zrozumienia i akceptacji. Trzepocą płonącymi skrzydłami, biegnąc spadają ku górze. Przestrzeń pełna jest
także nieuzewnętrznionych emocji, niewypowiedzianych słów, kłębiących się i unoszących ponad ziemią. Zamieszkują
opuszczone, opustoszałe domy. Mogę potwierdzić to z całą pewnością i przekonaniem, bo oto ja jestem takim opuszczonym
domem.

Ściany mojego domu grożą zawaleniem. Niszczały od dawna, teraz odpada od nich tynk, są chłodne. Ich zimno parzy Twoje
wargi. Cała konstrukcja, misternie utkana przez Ciebie zdaje się rychło połamać, jak łamie się drewniany kijek. We wnętrzach mojego, Twojego opustoszałego
domu kłebi się nicość, teraz. Przez powybijane szyby, niegdyś oblane lepkim światłem, teraz ujrzysz tylko wypełniający
wnętrze mrok. Zginęła zabójcza poświata przepełniająca wnętrza, jak słodki dżem wypełnia sobą słoik.
Teraz, choćbyś spojrzał w te okna, nie zobaczysz w nich swego odbicia. Nie dostrzeżesz niczego. Pusto tutaj.
Światłu zgasło, właściciel opuścił swój dom. Przestał oplacać rachunki za energię. Odszedł w poszukiwaniu lepszego jutra
dla siebie.

Z rzadka do opustoszałego domu wpada dziki wiatr odnowy. Pojawia się niewiadomo skąd, powiada, że nie ma
adresu. Nic po sobie nie zostawia. Zakręci się, poruszy liście i odchodzi, sprawiając, że opustoszały dom czuje się jeszcze
bardziej pusty. Ogród posesji zakłębił się od zarośli. Zalęgły się chwasty, wraz z nimi uleciała harmonia i ład. Ostało się kilka
słoneczników, które są jak żywa fotografia z minionego życia.
Nie łuźdź się, zginą. Siermiężny, mocny płot odgradza im drogę do światła, którego szukając desperacko tracą same siebie.
Wyginają swe słabe, wątłe, spragnione ognia łodygi. One jeszcze ciągle walczą. Nie łudź się, przestaną. Teraz jeszcze
czekają na swojego ogrodnika, ogrodnika amatora, najgorszego w tym, co robi najlepiej. On dbał o to, aby wzrosły, patrzył z
dumą, kiedy owoce jego pracy coraz bardziej się uwidaczniały.

Na próżno szukać właściciela opustoszałego domu. Nikt w okolicy nie wie, czy znalazł nowy dach nad głową, może włóczy się nadal samotnie, opętany pragnieniem wolności, z dala od opustoszałego domu.

Niedługo przyjadą budożerami, wyburzą opustoszały dom. Na pustym placu, na którym stał, wyrosną nasturcje. I nowe niezliczone słoneczniki. Przyjdą, postawią znicze. Pośpiesznie sprawią wątłą mogiłę. Będą się dziwć : ''jeszcze wczoraj dom stał, chociaż słaniał się, zanikał, a dziś go nie ma''. A pod warstwą żyznej, urodzajnej niegdyś gleby, spoczną wprasowane w ziemię gruzy opustoszałego domu.

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że właściciel tego domu nadal stąpa po tym świecie. Widział wiele opustoszałych domów. Nie wykluczone, że niebawem jeden z nich obierze i w nim osiądzie na stałe. Może kiedyś wróci, na tę ziemię. Tu, gdzie spoczywają gruzy opustoszałego domu. Wróci tylko po to, aby ujrzeć zmiany, jakie dokonały się w jego pseudoudanej, marnej egzystencji. Będzie chciał upewnić się, że dokonał właściwego wyboru, zostawiając ten dom.

Czy widząc teraz te znicze jak żywe symbole, możesz powiedzieć, czy pomyślałeś o tym, że opuszczając ten dom, sprawisz, że na jego teren
wjadą buldożerami? A może wolałeś nie myśleć o tym, wybierając swoją imitację szczęśliwego i udanego życia wędrowcy?

2579 wyświetleń
33 teksty
13 obserwujących
  • LittleLotta

    12 August 2011, 13:09

    Nie wiem, co pisać , ale piszę. Czytając to, coś zatłukło się w moim sercu. Piękne. Dziękuje