Menu
Gildia Pióra na Patronite

Przyjaźń na śmierć i życie ?

lost_inside

W mieszkaniu panowała totalna ciemność. Siedziała na kanapie w salonie z podkurczonymi nogami i kubkiem, zimnej już, czekolady w ręce. Ze wzrokiem utkwionym w martwy punkt na podłodze, czekała. Czekała na kogoś, kto jej powie, że to, czego właśnie się dowiedziała to tylko głupi żart. Była północ, siedziała już tak od 4 godzin. Pragnęła, by nareszcie ktoś

ją wybudził z tego stanu. Spojrzała na kartkę leżąca na stoliku obok. Sięgnęła po nią. Po raz setny dzisiejszego wieczoru, przeczytała pierwsze zdanie, ale po raz pierwszy poczuła
nieopisaną złość, jaka ją ogarnęła. "Nie chciałem, żeby tak wyszło". I co ? I tylko tyle miał jej do powiedzenia po tylu latach tak wspaniałej przyjaźni, jaka ich łączyła ? A może to wcale nie była przyjaźń ? Może jej się tylko tak wydawało ? Może tak naprawdę ona nic dla NIEGO nie znaczyła ? Upiła łyk czekolady. Wciąż nie chciała dopuścić do głowy myśli, że to wszystko jest prawdą. Wmawiała sobie, że to tylko sen, że jej się to po prostu przyśniło... Właśnie dziś, tego wieczoru uświadomiła sobie, jak wiele dla niej znaczył. JEGO osoba była wyjątkowa. Bez NIEGO w jej życiu było tak cicho, szaro... Świat przestał istnieć. Niezapomniane chwile z NIM związane... ich nie da się wymazać. On zawsze pozostanie w jej pamięci. Wiedziała, że kiedyś ich drogi się rozejdą, ale nie przypuszczała, że to nastąpi w taki sposób. Nawet się z nią nie pożegnał. Tak po prostu odszedł. A jeszcze tak niedawno śmiali się razem i płakali razem. Każda JEGO troska, stawała się jej problemem. Każda JEGO radość, stawała się i jej powodem do radości. Choć nigdy nie powiedziała mu tego, nie wyobrażała sobie życia bez NIEGO. Był jej częścią. Ona bez NIEGo nie istniała. Strasznie się obawiała tego, że kiedyś los może ich rozłączyć. I teraz jej obawy mają się ziścić... Nagle świat stał się tak przerażająco wielki i nieosiągalny. Czuła, że zaczyna się gubić. Minęło dopiero kilka godzin od czasu, kiedy zrozumiała, że GO nie ma, a jej świat legł już w gruzach. Wstała. Odstawiła kubek i podeszła do komody. Zapaliła lampkę, która na niej stała, uklękła i otworzyła dolną szufladę z której wyjęła album ze zdjęciami. Poczęła oglądać ich wspólne zdjęcia. Z każdym z nich wiązało się jakieś miłe wspomnienie.
Wszystko powróciło. Poczuła wewnętrzny ból, który zabijał powoli jej duszę. Oglądała dalej. Przewracając strony albumu, ból przybierał na sile. Nie przeszkadzało jej to. Wręcz przeciwnie. Pokochała już ten ból. Tak jak kochała JEGO, swojego jedynego przyjaciela. Teraz została sama. Nie miała już nikogo z kim mogłaby dzielić swoje życie... Z kieszeni
swoich ulubionów szortów wyjęła zapalniczkę. Suwakiem powiększyła płomień, który zbliżyła do albumu. Ten wówczas zajął się ogniem. Patrzyła jak pomarańczowe języki ognia pochłaniały jej jedyną pamiątkę po NIM, a wraz z nią wszystkie wspomnienia. Wreszcie po albumie pozostał już tylko proch. Na komodzie ujrzała jeszcze jedno zdjęcie. czarnobiała fotografia na której widniała JEGO twarz. Zamknęła oczy. Pod powiekami ujrzała JEGO osobę. Ten łobuzerski uśmiech, jakim ją obdarzał co dnia... Przenikliwe spojrzenie, przed którym nigdy nie udało jej się uciec. Ostre rysy twarzy, nadające jej bardzo męski i poważny wyraz. Włosy, w wiecznym nieładzie, które nadawały mu swoistego uroku. Szarmancki, zabawny, o specyficznym poczuciu humoru, inteligentny, błyskotliwy, troskliwy, uroczy... To właśnie ON, jedyny w swoim rodzaju... Podniosła się z podłogi i podeszła do okna. Otworzyła balkonowe drzwi i wyszła na zewnątrz. Z 10 piętra rozchodził się piękny widok. O tej porze tak wielkie miasto nigdy nie śpi. Na tle ciemności migotało milion światełek. Usiadła na barierce. Spojrzala w dół. Po chodniku przeszło kilka osób. Stanęła na równych nogach, rękoma trzymając się barierki. Poczuła ciepły wiatr, który muskał mokrą od łez twarz. Podziękowała Bogu za to, że dane jej było spędzić większość swojego życia z kimś takim u boku.
Uśmiechnęła się, jakby do NIEGO i puściła barierkę. Poczuła jak jej serce zaczyna coraz szybciej bić. Wydawało jej się, że ten lot nigdy się nie skończy. A jednak...Ostatnie, co usłyszała, to krzyk ludzi, gdy jej ciało upadlo bezwładnie na twardą powierzchnię. A więc w ten oto sposób spotka kiedyś jeszcze swojego przyjaciela...

7931 wyświetleń
92 teksty
18 obserwujących
  • Madzista

    23 August 2010, 22:56

    najlepsze te zakończenie. Pisz takich więcej. Uwielbiam Twoje opowiadania ! :)))

  • 22 August 2010, 17:48

    Wspaniałe opowiadanie :) Aż przeszedł mnie dreszcz gdy ona skoczyła... Naprawdę gratuluję :)
    Pozdrawiam