Menu
Gildia Pióra na Patronite

Vw

Sheldonia

Sheldonia

”Uwierz, gdybym tylko miał broń
Byłbyś pierwszy, kogo bym odwiedził z nią
A ty myślisz, że nie mogę nic
Zawsze mogę do gardła skoczyć ci…”
Myslovitz

Czuła się bezsilna. Nic już ją nie cieszyło. Dobrze, że jej nastrój dostosował się do pory roku. Może wszystko zwalić na brzydką pogodę. Wiele sobie wyobrażała, jak się okazało zbyt wiele. Dziwne spojrzenia i uśmiechy ludzi, którzy go znali, na nasz widok obok siebie, nie były przypadkiem. Myślała, że to z zazdrości, ale teraz widzi to inaczej. Może po prostu on miał swoją tradycję „bajerowania” nowych? Śmiali się z niej? Czuła się jak w liceum, gdzie takie zagrania były na porządku dziennym. A to przecież są dorośli ludzie. Cały nadmuchany przez niego balon z nazwą „samoocena” – pękł. A raczej ulatywało z niego powietrze wraz ze stopniowym pojmowaniem przez nią prawdy. To był tylko żart. Miała być tylko kimś zastępczym. Zapychaczem pomiędzy ich zerwaniem, a ponownym zejściu się. Tak to teraz widziała. Nie potrafiła pojąć jak ktoś, kogo obdarzyła zaufaniem, może być aż tak zakłamaną świnią. Przecież zaufanie komukolwiek przychodziło jej z wielkim trudem. A on… Targały nią sprzeczne uczucia, niby była strasznie zła, ale z drugiej strony robiła sobie nadzieję, że okaże się, że jednak on jest tym, za kogo się podaje.
Była na siebie zła. W końcu on niczego jej nie obiecywał, to ona zdecydowała, że skoczyłaby w ogień, jeżeli chciałby ją tam zabrać… Jak mogła liczyć na szacunek z jego strony, skoro widział, że je mu z ręki już po dwóch godzinach rozmowy. Jest dobrym aktorem. Gra mądrego, zagubionego chłopca, który nie leci na pustaki, a tak naprawdę jest zwykłym kretynem, który myśli tylko o jednym. Trochę się przeliczył, nie wiedział, że trafił na dziewczynę, którą może i łatwo w sobie rozkochać, ale która nie wskakuje komuś od razu do łóżka. Może stąd jego słabnące zainteresowanie… Zobaczy go dopiero za kilka dni. Powita go chłodnym, dystansem. Zostawi mu wolne pole do popisu. Pokaże mu, że nie jest kolejną laleczką, którą można sterować wedle upodobań. Z miłej koleżanki, zamieni się w wredną sukę, którą zapamięta do końca życia.

Tydzień później…
Siedziała na podłodze na korytarzu, w uszach miała słuchawki, w dłoniach książkę Olgi Tokarczuk. W myślach powtarzała sobie najgorsze przekleństwa i czekała, żeby mu wszystko wygarnąć. Zauważyła przed sobą jego buty. Podniosła wzrok.
- Cześć. Posuń się.
Powiedział z uśmiechem na ustach, siadając na podłodze obok niej. I już miała powiedzieć, że …, że… Że… koniec. Że nie chce, że ma dość i nie chce powtórki z rozrywki. Że jej serce nie wytrzyma kolejnego fałszywego przyjaciela… Ale już i tak wiedziała, że utonęła w jego czekoladowych oczach, a w pobliżu nie było nikogo, kto podałby jej koło ratunkowe…

4848 wyświetleń
120 tekstów
43 obserwujących
  • Albert Jarus

    9 April 2012, 23:13

    :) nadrabiam zaległości

  • Sheldonia

    31 October 2011, 10:56

    Tak, to jest podstawowa różnica. I trochę się jednak boję, że utonę...
    Dziękuję. Czekam teraz na Twoje opowiadanie:)

  • Albert Jarus

    30 October 2011, 16:05

    Utonąć bez pamięci.... Zbyt często się zdarza zeby móc normalnie, racjonalnie żyć.
    Ale i w tym jest piękno... Marzę o tym żeby utonąć, nie topić się lecz utonąć. Z uśmiechem, spokojem i ciepłem w sercu, że ta osoba jest przy mnie... bez względu na konsekwencje.
    Fajny tekst.... jak zawsze... i skłania do myślenia :)