Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tylko jeden krok do spełnienia

PetroBlues

PetroBlues

Uwielbiam spacery. Najlepiej z jedną, z tych osób, które sprawiają, że śmieje mi się dusza. Tym razem byłem sam, ale też czułem się dobrze. Mijałem któreś ze znajomych drzew, gdy kilka metrów przede mną spostrzegłem coś błyszczącego. Była to niewielka szklana kulka wielkości piłki do tenisa. Ku mojemu zdumieniu, gdy tylko ją podniosłem, wewnątrz pojawiła się maleńka, szara chmurka. Pomyślałem, że to kolejna nowinka techniczna. Japończycy wszystko dzisiaj wymyślą. Po kilku minutach obserwacji ogarnęła mnie jednak irytacja, gdyż kulka za nic w świecie nie chciała przyznać się do czego służy, nawet gdy ładnie poprosiłem. Moje starania przerwał sygnał telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i chwilowo tajemnicze znalezisko kompletnie przestało mnie interesować. To była jedna z tych osób, które noszę w duszy. Rozmawialiśmy dłuższą chwilę, jak zawsze radośnie powierzając sobie wzajemnie swoje sukcesy i smutki.

- Dawno się nie widzieliśmy. – Powiedziałem.
- Ano, trzeba to będzie nadrobić. - Westchnęła.
- Chciałbym, choć na chwilę cię teraz przytulić.
Ledwo zdążyłem wypowiedzieć te słowa, gdy poczułem rwący ból. Po chwili zlokalizowałem jego źródło w dłoni, zaciśniętej na szklanej kulce. Spojrzałem i zobaczyłem jak szara chmurka znika, a na jej miejsce pojawia się twarz przyjaciółki, z którą właśnie rozmawiałem. Nie zdążyłem się zdziwić, gdy wszystko zawirowało, a jakaś dziwna siła ścięła mnie z nóg. Wstałem, rozejrzałem się i straciłem na chwilę mowę. Byłem w mieszkaniu dziewczyny, z którą przed chwilą gadałem przez telefon, a która właśnie gapiła się na mnie z rozdziawionymi ustami i komórką przyciśniętą do ucha.
- Co ty tu…jak…skąd się tu wziąłeś? – Wybąkała. – Tylko nie leć w kulki!
Mimo szoku i tego, że nie miałem pojęcia co się stało, po tych słowach ryknąłem śmiechem. Po chwili dziewczyna zaczęła śmiać się ze mną, choć sama nie wiedziała dlaczego. Trwało dobre kilka minut zanim się opanowaliśmy. Kolejną godzinę opowiadałem jej o znalezionym przedmiocie i przysięgałem, że nie zwariowałem. Później, oboje zaczęliśmy się zastanawiać czym jest ów dziwna rzecz.
- Może to przenosi właściciela do jego bliskich? – Rzuciła.
- Hmm, może nie tylko… - Mruknąłem.
Złapałem dziewczynę za rękę, zamknąłem oczy i zacząłem intensywnie myśleć o Paryżu. Nie minęło kilka chwil, gdy poczułem znajome rwanie w dłoni. Coś szarpnęło, zatrzęsło i się uspokoiło. Otworzyłem oczy i jęknąłem ze zdumienia. Stałem u samego podnóża wierzy Eiffla. Przyjaciółka siedziała na ziemi, wciąż jeszcze oszołomiona. Rozglądała się na boki i w górę wzrokiem małej przestraszonej dziewczynki. Po chwili, nagle zerwała się na równe nogi i krzyknęła:
- O ja pierdziu! To coś spełnia marzenia!
Chwilę po tym zaczęła biegać w kółko, jak szalona wymachując rękoma i drąc się jak opętana „Paryż! Paryż!”.
Nie potrafiłem opanować się od śmiechu.

Gdy ustąpiła pierwsza chwila euforii wziąłem dziewczynę pod pachę i udaliśmy się z powrotem do Polski. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, trochę zaskórniaków (Pieniędzy niestety to draństwo nie chciało produkować.) i ruszyliśmy w największą podróż naszego życia. W Paryżu spędziliśmy tydzień. W końcu jednak postanowiliśmy ruszyć dalej. Oboje mieliśmy jednak tyle pomysłów, że nie mogliśmy się zdecydować. W końcu jednak coś zaświtało mi w głowie. Na mojej twarzy pojawił się tajemniczy, ironiczny uśmieszek.
- To może…Amsterdam?
Usta dziewczyny zwęziły się w identyczny sposób jak moje. Po chwili, w Paryżu nie pozostał po nas żaden ślad.

Do dziś skaczemy z miejsca na miejsce, z marzenia w marzenie. Miliony miejsc, galaktyk, równoległych wszechświatów i rzeczywistości pozostało nam jeszcze do zwiedzenia. Nie zwiedzimy wszystkiego, nikt nigdy nie zwiedzi, ale właśnie o to chodzi. Nasza podróż nie ma końca.

Ktoś chce się przyłączyć?

48 114 wyświetleń
592 teksty
92 obserwujących
  • kuloodporna

    8 March 2021, 23:43

    Chętnie bym dołączyła ale myślę, że i ja mam taką kulkę.......może się gdzieś kiedyś z wami minęłam .....;)