Menu
Gildia Pióra na Patronite

Automat

Ryużaki

Ryużaki

"Ujrzysz świat takim jaki zawsze chciałeś". Przeczytałem na tajemniczej maszynie w wesołym miasteczku."Czemu nie?" - pomyślałem i włożyłem monetę. Wysunęło sie coś na wzór lornetki; jej końce były przytwierdzone do automatu. Popatrzyłem przez nią i wyświetlił sie komunikat: "zamknij oczy, wyobraź sobie świat twoich marzeń". Tak też uczyniłem.
Po otworzeniu oczu zobaczyłem kolejny komunikat: " Będziesz mógł sterować
siłę umysłu". Po chwili napis znikł, a ja wiedziałem, że poruszanie się nie będzie mi potrzebne. Siedziałem na dużym kamieniu na skraju przepaści. Niedaleko mnie płynęła szeroka, szalona rzeka. Na końcu przepaści zamieniała sie w ścianę wody. U jej podnóża piętrzyła się piana wyglądająca niczym śnieg lub bita śmietana. W miejscu, gdzie woda już sie nie pieniła, była tak czysta, że widać było przez jej taflę oddalone o jakieś dwa metry, białe dno porośnięte gdzieniegdzie glonami. Wokoło nich kręciły kolorowe ryby, których łuski mieniły się w blasku gorącego słońca. Rozejrzałem się dookoła. Zmienię wokół kamienia porastała gęsta, soczystozielona trawa. Gdzieniegdzie rosły rośliny i biegały niewielkie, acz piękne i pełne uroku zwierzątka. Horyzont przysłaniała dżungla. Ogromne drzewa dwukrotnie większe od sekwaju porastały zielone liście, oraz kolorowe owoce. Duże i małe o przeróżnych kształtach. Dziwacznych oraz bardzo prostych. Po chwili usłyszałem za sobą miły śmiech. Obróciłem się. Za mną śmiało się odsłaniając ostre ząbki dziwne stworzonko. Mogło sięgnąć mi najwyżej do pasa. Trudno było określić co przypominało. Z mordki był to kot, miał płaski koci nos, żółte kocie oczy i ostro zakończone uszy. Z budowy ciała przypominało małpkę - miało długie, sięgające prawie do kolan ręce i duże łapy. Stało na umięśnionych, zgrabnych nogach. Z tyłu wyrastał mu długi ogon, który mógłby spokojnie opleść cztery razy jego wąską talię. Odezwał się wyrywając mnie z szoku :
- Witaj, nazywam się Greg i będę twoim przewodnikiem. Widzisz ten wodospad ?
-Tak - odpowiedziałem.
- Więc polecimy do jaskini, która jest za nim. - dodał Greg.
-Czym ? - zdziwiłem się.
W odpowiedzi zagwizdał. Zza drzew wyłonił się piękny, ogromny gryf.
Wylądował obok mnie i Grega. Wskoczyliśmy na niego. Podczas lotu stworek poczęstował mnie okrągłym, fioletowym owocem. Ugryzłem. Był bardzo soczysty, a nie smakował ani słodko, ani kwaśno. Było to coś raczej pośredniego. W każdym bądź razie owoc był pyszny. Przelecieliśmy przez wodę gdy spytałem Grega :
- Czemu właściwie w tym świecie nie ma ludzi?
Stworek westchnął i odpowiedział :
- Świat w którym mieszkają ludzie, nie mógłby być miejscem idealnym.
Zaledwie zdążyłem zrozumieć sens tych słów, zaledwie ujrzałem czekoladową jaskinię, przez którą płynęła rzeka mleka, gdy ogarnęła mnie ciemność. Przed oczy wysunął mi się ogromny napis: " Koniec czasu aby kontynuować wrzuć monetę" Odsunąłem się kawałek od automatu. Sięgnąłem do kieszeni, ale te były puste. Niepocieszony wróciłem do domu. Na następny dzień wesołego miasteczka już nie było, a ja nigdy więcej nie zobaczyłem owej maszyny.

4237 wyświetleń
66 tekstów
4 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!