To takie niepełne, zawiłe, nawet niegodne miana opowiadania. Dodaję je jednak, bo scenariusz napisało moje życie. ____________ Muzyka: The Beatles - „I need you” Motto: "Więcej niż przyjaciele, zawsze przyrzekałem, Bo przyjaciele przychodzą i odchodzą." (Pearl Jam - "The End")
~*~ Obrazy w moich ustach są mdłe, metalicznie nasiąknięte krwią. W głowie szumi od smaków i zapachów, które puściłam z dymem wieki temu, gdy płonęłam na stosie za domniemaną niewinność.
A Ty? Ty stoisz na tej cholernej scenie tuż obok mnie. Krępujesz mi dłonie liną zemsty, dorzucasz do stosu ognie nienawiści. Moja dłoń, którą tak często wyciągałam ku Tobie, znów napotyka nóż. Twoje serce skamieniało. I teraz chcesz ukamienować i mnie? Na pohybel tłumu? Dla zwykłej zabawy?
Przedstawienie się kończy. Oklaski, ciemność kurtyny, Twój śmiech tryumfu. I cichy szept gdzieś w głowie: Dlaczego jej nie pokażesz, że Ty także umiesz krzywdzić? Dlaczego nie potrafisz żałować, przeklinać tej przeszłej zgnilizną przyjaźni?
Nie potrafię. Wciąż mi na niej zależy, choć zaryzykowałam odcięcie się od niej, by nie truć życia tej, która nie potrafiła zrozumieć moich zmian... Chciałam dobrze, naprawdę. A jednak... Tak, wyszło jak zawsze.
Wypatruję wyblakłe złudzeniami tęczówki. Fale niepokoju gonią się z refleksami nadziei. Czekam. Gdzieś w oddali wybrzmiały ostatnie kroki. Teatr mego życia opustoszał, ponownie przejęły mnie dreszcze samotności. Mój oddech nierówno szumi - tylko astma pozostała mi wierna. Po policzkach już nie płyną łzy. Wypłakałam ich bezdenną studnię w długie bezsenne noce. Nasączyłam nimi poduszki, zatapiając rozpacz w melodiach brzmiących w głębi mnie.
Nagle słyszę kroki. Ciężkie, jakbyś był przytłoczony życiem. A jeszcze niedawno brałeś mnie za bezproblemową nastolatkę, która wszystko przyjmuje z uśmiechem na twarzy. Zawiodłam Cię? Pochylasz się nade mną w ciemności.Twoje dłonie z czułością wyplątują mnie z pęt, narzuconych mi przez zdradę. Jesteś. Znów wszystko nabiera sensu. Twoje usta odnajdują moje, naznaczone ranami zgryzoty. Tlenoterapia 100% - z Twych ust do moich przepływa życie. Oddech przyspiesza, zrównując się z biciem serca. Ciepło przyjemnie otula obolałe ciało. On naprawdę Ciebie kocha, mimo że nie zawsze rozumie - szept myśli koi prawdą, skołatane od kłamstw nerwy.
Egzekucja nie powiodła się. Pieklisz się gdzieś w kącie, ostrząc na mnie kolejny nóż zdrady, którym chcesz niczym lotką trafić w tarczę serca. Zdradzę Ci mój sekret. Wiesz? Możesz zranić, ale nie zabić mnie. Bo widzisz, siła miłości przezwycięża wszystko. A przyjaźń odnalazłam tam, gdzie nie stawiano mi ultimatum trwania bez zmian i wyzbyto się zbrodni emocjonalnego szantażu.