Menu
Gildia Pióra na Patronite

Lustra, labirynt i róża 3

LittleLotta

LittleLotta

- To może zacznijmy od stroju. Pokaż, co ty masz tam w szafie.
- Że co?!- krzyknęłam. Rozumiem, że chce mi pomóc, ale dlaczego niby mam wybebeszać swoją szafę. Choć może to nie tak głupi pomysł…- Ok.
Zaczęłam wyciągać wszystkie sukienki i spódnice z szafy, a później przeszłam do opróżniania komody. Kiedy już wszystko leżało w każdym możliwym miejscu mojego pokoju, padłam zmęczona na łóżko.
- Happy?
- No raczej nie. Popatrz na to wszystko.- zatoczył ręką w koło, a ja popatrzyłam na swoje ciuchy.
- Co z nimi nie tak?- jęknęłam.
- Kto chciałby ubierać się tak jak ty?- Westchnął.- Chyba tylko podstarzała księgowa. Same szarości, biele i nudne brązy. A gdzie miejsce na wystrzałową czerwień?
- Yyyy… Raczej boję się eksperymentów.
- Chodź, zabieram Cię na Twoje pierwsze, porządne zakupy!- Błysnął olśniewająco zębami i pociągnął mnie za rękę. Zaparłam się nogami i nie pozwoliłam wyciągnąć.
- Ale ja nie mam kasy!
- Myślę, że da się to jakoś załatwić.- Pogmerał chwilę w kieszeni, z której wyciągnął kartę kredytową.- Jak myślisz, ile pieniędzy da się zgromadzić przez trzysta lat?
***
- I jak?- krzyknął do mnie zza zasłonki przebieralni. Popatrzyłam jeszcze raz do lustra. Byłam prawie goła, ale chyba tylko w mojej opinii. Cóż, trochę ładniej niż zwykle wyglądałam. Może nawet pięknie. Wyjrzałam na zewnątrz, a on mnie wyciągnął i aż gwizdnął z zachwytu.
- No nie wiem, nie czuję się zbyt dobrze.
- Nie przesadzaj! Jest cudownie, jak Aaron Cię zobaczy, to aż padnie z zachwytu.
- Ale…- zaczęłam.
- Żadnego ale. Teraz musi coś zrobić z Twoją fryzurą.
Zawlekł mnie do jakiegoś cholernie drogiego salonu i posadził na fotelu. Gdzieś znikł, a ja zaczęłam wpatrywać się w swoje odbicie. Coś ze mną nie tak? Przecież mam ładne włosy. Piękny, długi szatynowy warkocz, marzenie każdej dziewczyny.
- Każdej małej dziewczynki, a nie dorosłej ponętnej kobiety- powiedział wampir gładząc mnie po odsłoniętych ramionach.
- Czytasz w moich myślach?!
- Nie.- Zaśmiał się i popatrzył na mnie rozbawiony.- Nie jestem tym laleczkowatym Edwardem. Zobaczyłem jak gładzisz ten warkocz.
Podeszła do mnie fryzjerka, a Eric oddalił się. Zerknęłam przestraszona na kobietę, która już chwytała za nożyczki. Nie! Tylko nie mój warkocz! Nie usłyszała mojego wewnętrznego krzyku. Zdjęła gumkę i zabrała się za ostre strzyżenie. Na podłogę zaczęły spadać pierwsze kosmyki. To nie może się dziać naprawdę! Zamknęłam oczy.
Kiedy je otworzyłam aż stęknęłam ze zdziwienia. To nie ja!
- Podoba się?- spytała fryzjerka. Obróciłam głową na prawo i lewo. Pomachałam tym, co zostało z moich włosów. Podoba mi się?
- Taaak- wyjąkałam łamiącym się głosem. To było cudowne! Miałam włosy ścięte na pazia. Większości dziewczyn nie wygląda ładnie z taką fryzurą albo boi się, że będzie wyglądała jak jakiś babochłop. A ja? Chyba wyszło mi na dobre.- Dziękuję pani.
***
- Gotowa podbić serce Aarona?
- Nie- wyjąkałam i wywinęłam się spod drzwi wyjściowych. Zaczęłam uciekać do sypialni, ale Eric złapał mnie w połowie drogi. Zaczęłam się wyrywać, ale Eric nie dał się tak łatwo.
- Letho, posłuchaj mnie. Jesteś naprawdę wartościową kobietą, nie pozwól się tłamsić.- Spojrzał mi w oczy, a ja się uspokoiłam.- Teraz czas na najważniejszą lekcję. Pokaż, że potrafisz uwieść faceta…
- Nie, nie chcę. Nie potrafię.- Złapał mnie za podbródek i popatrzył intensywnie w oczy.
- Potrafisz, naprawdę. Zrób to samo, co tamtej zimowej nocy, wtedy kiedy straciłem dla Ciebie głowę.
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Ja coś zrobiłam? Sięgnęłam pamięcią wstecz i odkopałam wspomnienia tamtej maskarady. Zmrużyłam zalotnie oczy i popatrzyłam na niego. Prześliznęłam się wzrokiem po jego ustach i znowu spojrzałam w oczy. Zwilżyłam usta koniuszkiem języka, a palcem przesunęłam po zarysie jego szczęki.
Nagle odkryliśmy pomiędzy nami to samo przyciąganie, co wtedy. Nasze ciała zapłonęły pożądaniem. Przesunął ręką po moim boku i zatrzymał się w talii. Zanurzyłam palce w burzy jego czarnych włosów. Gdzieś w oddali dało się słyszeć alarm samochodu. Otrzeźwieliśmy.
- Doskonale. Zdałaś na piątkę.
***
Weszłam do biura zarzucając lekko biodrami i rozejrzałam się dyskretnie, ale nigdzie nie zauważyłam Aarona. Zaczęłam kierować się do swojego malutkiego pokoiku, kiedy usłyszałam brzęk tłuczonego. Zajrzałam ciekawa do naszej małej jadalni i zastałam tam Aarona z rozdziawionymi ustami. Patrzył na mnie oszołomiony i zaskoczony.
- Letho? To ty?
- Nie, sierotka Marysia i siedem krasnoludków.- I wyszłam, żeby jak najszybciej dojść do swojego biurka. Jednak za mną odezwały się ciężkie kroki mężczyzny.
- Letho! Zaczekaj!- Stanęłam i odwróciłam się powolutku. Przechyliłam głowę zaciekawiona.- Skąd taka zmiana? Nie poznaję Cię.
- A nie mogę? Po prostu stwierdziłam, że nie chcę dalej szaromyszkować.
- Dasz się wyciągnąć na kawę? Dzisiaj? Koło osiemnastej?
- Nie mogę.- Pokręciłam głową, a jego mina zrzedła. Zaśmiałam się.- Ale jutro na lunch chętnie z Tobą pójdę.

2972 wyświetlenia
51 tekstów
4 obserwujących
  • LittleLotta

    16 November 2010, 21:18

    dzięki, już poprawiam się

  • baśka_

    16 November 2010, 16:51

    * tłuczonego mała poprawka :P

  • baśka_

    16 November 2010, 16:49

    hmm.. bardzo ciekawe :)
    (a tak Ps. rozumiem ze chodziło o brzęk tłuczone szkła? zabrakło ci tego słowa:))
    czekam na ciąg dalszy.. mam nadzieję że wampirek jednak skradnie jej serce ;)
    pozdrawiam
    baśka