Menu
Gildia Pióra na Patronite

PROZA ŻYCIA NA WTOREK

fyrfle

fyrfle

To były najtrudniejsze Święta Wielkanocne dla mnie w XXI wieku, chyba w ogóle od 1989 roku, czyli od przemiany ustrojowej. Najtrudniejsze, ale bardzo bardzo radosne, mimo, że kosztowały nas niesamowitą ilość sił fizycznych oraz gehennę psychiczną. Zwłaszcza czas Wielkiego Tygodnia i Triduum Paschalnego obfitował w obdzieranie nas ze złudzeń, co do człowieczeństwa wielu ludzi i w bolesne uświadamianie sobie, że mamy miękkie serce, no to teraz następuje kolejny etap, w którym sprawdzamy, jak twarde mamy ... .

Czas Świąt Wielkanocy zakończyliśmy poniedziałkowym spacerem o zachodzie słońca, którym weszliśmy w zmierzch - szarą codzienność. Dziwny zmierzch. Cichy, bo kosy wyjątkowo milczały. Szliśmy i wpatrywaliśmy się w przyrodę, rozmawiając o niektórych momentach Świąt. Dialogach. O przyszłości, w której w najważniejszych sprawach nic nie jest pewne, a z drugiej strony cieszyliśmy się z powrotu do pewnych stałych w codzienności, czyli do prac w naszym ogrodzie, co teraz oznacza rozwożenie kompostu, wyrywanie kępek trawy, mniszków, szczawi, jaskrów z rabat warzywnych i kwiatowych. Trzeba kupić węgiel, kosiarkę do trawy, kominiarza wezwać, zrobić porządki w piwnicach, ogólnie nie dać się podszczypującemu zgorzknieniu. Planować normalne w nienormalnym.
M mówił przy wielkanocnym stole, że to wszystko było zaplanowane: wojna, naiwność prostych Polaków i pozostawienie ich sobie samym. M mówił, że inaczej jest w Niemczech, gdzie uchodźcy, czy mogranci trafiają do obozów i mają wszystko zapewnione, plus kilkaset euro miesięcznie na osobę kieszonkowego na co im do głowy przyjdzie. Tutaj ludzie dobrego serca muszą wykazać się heroizmem i powoli przyjmować mimo uszu cięgi albo nawet fale nienawiści od ciemnego i wykształconego prostactwa ludzkiego w powiecie. Fale nienawiści wulgarnej, milczącej, odwracającej głowę na chodniku, przesiadającej się w kościele do innej ławki. Nic. Kompletnie nic. W przeważającej części tej tłuszczy, nic nie rozumieją z przesłania Ewangelii. Żenujące to, ale w XXI wieku, oni wciąż funkcjonują w oparciu o pierwotne zwierzęce instynkty, zdeformowane tym, co we współczesności utrwala ich prostacki wulgarny prymitywizm.
W PCK wolontariuszka mówiła mi pięć tygodni temu, że Polacy wyrzucają po kilku dniach Ukraińców z domu, bo różnice kulturowe są nie do przezwyciężenia. Wiem teraz, że to są różnice kulturowe, kultury, sprawy psychologiczne i wszelkie inne, a przede wszystkim słabość Polaków, bierność urzędników, chciwość pracodawców, chciwość najemców mieszkań, ogólnie bezduszność i odczłowieczenie Polaków, którzy są syci i bogaci, pewnie też ich strach i krętacze jestestwo, które nie potrafi odejść od wygodnictwa. Jeszcze raz napiszę jest nas kropla dobrych, potrzebnych jest morze.
Ukrainki i ich dzieci, bo to w zasadzie o nich chodzi? Szalenie ciężko przestawić im się na polski odczłowieczony kapitalizm, przyjąć, że kobieta w naszym systemie musi być agresywna, a życie tutaj to poświęcenie, bezsenność, ciężka praca na trzy zmiany i ciągły bieg. Dzieci do przedszkola, szkoły i jeszcze mordęgą dojazdów do fabryki i heroizm wynajmu mieszkania z roczną kaucją plus media i wynajmujący ma w d , gdy coś się popsuje ze sprzętów, bo tu nie cywilizacja, jak choćby w Irlandii. Są załamane. Buntują się. Na Ukrainie były po prostu matkami. Wszystkie decyzje podejmowali rodzice i mężowie. Żeby mieć pracę tam, trzeba zapłacić. Szkoła? Każda. Trzeba zapłacić. Tutaj do fabryki nie trzeba płacić. Urzędy są zarezerwowane też dla swoich tutaj i koniec kropka. Kompletnie nie nadają się do orki jaka ich tu czeka. Potrzebują rozmów z psychologami i przemeblowania myślenia. Trauma wojenna miesza się z traumą polskiego niewolnictwa, czyli polskiej odmiany kapitalizmu, no i rzeczywiście ich kultura życia jest totalnie inna od naszej. Jest wszystkim trudno. Moim zdaniem jest zderzenie i przenikanie się dwóch obcości i dwóch patologicznych systemów człowieczeństwa. Pozostaje modlitwa i nadzieja tych, co to biorą na swoje barki. Może się jednak to ucywilizuje, unormuje?
- Cześć. Zdrowych, spokojnych Świąt wam życzę.
- Wam też. Co u was?
- Mamy gości.
- My nie, cisza spokój, mroże flaszkę, pojedziemy do teściów.
- 21 osób u nas.
- Skąd was tylu? Bracia Marysi przyjechali?
- Nie. Są tylko dzieci nasze i wnuki, no i gościmy jeszcze kogoś od sześciu tygodni?
- Co? Ich sobie wzięliście?
- Tak. Dwie rodziny. Siedem osób. Dwie mamy i pięcioro dzieci.
- Oszalałeś, zresztą ty zawsze byłeś odjechany. Ja się w takie rzeczy nie bawię. Ciężko pracuję. Potrzebuję odpoczynku. Zresztą dom, to dom. Rodziny się nie chce gościć, a co dopiero ich. Nie boisz się, że Wam gardła wcześniej, czy później poderżnął? Przez takich jak wy ludzie tracą pieniądze, a my pracę. Oni są częścią Rosji i tyle. Już k...a zapomniałeś skąd i dlaczego babka z dziadkiem uciekli bez niczego?!
- A ty zapomniałeś jaką wspaniałą bez grosza kamienicę dostali za pozostawione mienie i jak bardzo żyłowali potem swoich lokatorów, a dzisiaj, to ty i Zosia ich żyłujecie.
- Ty naiwny komunisto! Wiesz, że moja firma nie dostała kontraktu na nasadzenia, bo rząd zdecydował, że lasy sadzić będą te wasze lenie?!
- Po ch... ci te sadzenie, przecież ty obdzierasz ludzi w kamienicach i w budowlance? Zatrudniasz kogoś wreszcie nie na czarno?
- Nam się należy i ch...! Ale co może myśleć leber, co całe życie na państwowym przebiedował? Co się bał jednej łapówki wziąć!
- Nigdy bym nawet nie pomyślał o łapówce.
- Ku... ! Ty siebie słyszysz! Teraz wiesz debilu, czemu cie cała normalna część rodziny dała w odstawkę? Nie jesteś na chrztach, komuniach, urodzinach, bo wyście właściwie oboje poje... są. Dobrali się! Pieprzone urzędasy.
- Dobrze. Błogosławieństwa od Zmartwychpowstałego Wam życzę i sława Ukraini.
- Skończ kur.. z tym pitoleniem i coś ku... rozkręć wreszcie swojego. Ty ku... dalej jeździsz dwa razy do roku nad to jezioro? Wziąbyś się do porządnej roboty z tą twoją urzędniczką, to byśmy ci pokazali jak się żyje i odpoczywa. Ku... , nie wierzę żeśmy z jednej matki! Że ziemia takiego lewusa nosi!
- Dobra. Pozdrów zołze i strychniniątka. Nie mamy o czym rozmawiać. Zadzwonię na urodziny córeczki strychniny.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!