Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ostatnie dni

obito

obito

Rozdział III

Siedząc przy kominku dającym ciepło niczym promienie słońca w chłodny dzień Helen i Emily prowadziły rozmowę o poznanym dzisiaj przez nastolatkę młodzieńcu, ale nie tylko… Obydwie przywoływały z pamięci wspomnienia o kochającym ojcu i mężu. Emily w pewnym momencie przyzwała także postać swojej matki.
-Żałuję, że jej nie poznałam tak, jakbym sobie tego życzyła. Kiedy od nas odeszła miałam sześć lat. Prawie wcale jej nie pamiętam. – Wyznała wpatrując się w ogień rozniecony w kominku.
Po tych słowach Helen powstała z miejsca i poszła do swojej sypialni.
-Zaraz wracam. – Powiedziała wychodząc.
Emily nadal wpatrywała się w ogień, którego ciepło sprawiało, że czuła się jak w objęciach swoich zmarłych rodziców. To przyjemne ciepło domowego ogniska, nie tylko tego w kominku, ale również tego, które tworzyła wraz z Helen, dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Jej samotnie przerwała Helen wracająca ze swojej sypialni. W ręku trzymała starannie zapieczętowaną białą kopertę i wraz z nią usiadła u boku Emily.
-Ten list jest adresowany do ciebie moja droga. Napisał go twój ojciec... – Emily popatrzyła na nią z ciekawością i lekkim zdumieniem. – Obiecałam Billowi, że w razie jego śmierci dostarczę ci ten list. Napisał go kilka lat przed śmiercią. Na początku nie chciałam go przyjąć >orientujesz się pewnie dlaczego<, ale w końcu przystałam na jego prośbę i poprzysięgłam, że kiedy będziesz gotowa przekażę ci tę korespondencję.
Nie mówiąc już dalej słowa Helen przekazała list Emily i zostawiła ją samą z ostatnią rzeczą, którą pozostawił dla niej jej ojciec. Dziewczyna z wielką ostrożnością wyjęła list z koperty i próbując uspokoić szybko bijące serce zaczęła czytać…

Moja droga, kochana córko

Jeżeli to czytasz, to z pewnością robisz to po mojej śmierci. Napisałem ten list z myślą o tym, że przed końcem mojej ziemskiej wędrówki mógłbym nie zdążyć się z Tobą pożegnać. Pracując w wydziale zabójstw byłem ciągle narażony na niebezpieczeństwo z ryzykiem rychłej śmierci. Jako nasze pożegnanie pragnę opowiedzieć Ci pewną opowieść… Opowieść, o tym w jaki sposób doszło do mojego pierwszego spotkania z Twoją matką. Wydaje mi się, że jest ona najbardziej odpowiednią historią jaką mogłem umieścić w treści tego listu…
Trzeciego listopada tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego roku jak zwykle szedłem do pracy tą samą drogą, którą zwykle do niej chodziłem, jednak tamtejsza podróż była inna. Trudno dokładnie ją określić, ale postaram Ci się przybliżyć zdarzenie mające wtedy miejsce, które miało na zawsze odmienić moje życie.
Idąc przez park po brukowanej ścieżce w kolorze jesiennych chmur zawieszonych nade mną coś skłoniło mnie abym się na chwile zatrzymał. Nie wiem co to mogło być… Przystanąłem dokładnie w centrum parku obok fontanny o trójkątnym kształcie z kilkumetrowym filarem po środku stojącej w centralnej części okrągłego placu. Na szczycie tego filaru siedział betonowy lew, z którego paszczy wylewała się woda – stróżka wody – początkowo ciśnienie wyrzucało ją ku wschodzącemu wówczas słońcu, po czym siła grawitacji sprowadzała ją w dół, wprost w jeden z kątów tej dziwnej fontanny. Wokół niej stały ławki, zwykłe parkowe ławki zwrócone do mnie. Kiedy rozejrzałem się wokół po drugiej stronie fontanny dostrzegłem kobietę patrzącą wprost na mnie. Jej sylwetkę nieco zasłaniał filar, na którym siedział betonowy lew zwrócony ku niej. Powoli, nie odrywając wzroku od kobiety zrobiłem kilka kroków do przodu, abym mógł ją lepiej namalować oczyma. Była niezwykle piękna… Na jej twarzy dostrzegłem tajemnicę, która nie pozwalała odczytać choćby jednej jej myśli. Ta tajemniczość nadawała jej czegoś magicznego, czegoś czego jeszcze nigdy wcześniej nie poznałem. To była istna magia… Jej piękne brązowe oczy patrzyły wprost na mnie, przez co nie mogłem oderwać od niej swojej uwagi. Długie ciemne włosy opadały na jej ramiona okryte skórzanym płaszczem w kolorze miodu. Jak przystało na kobietę, wokół której magia siała swoje mistyczne ziarna zostałem nią wprost oczarowany. Kiedy wreszcie moje nogi zostały uwolnione spod władania niewidzialnych łańcuchów przykutych do ziemi i zmuszających mnie do pozostania na miejscu i przyglądania się nieznajomej kobiecie stojące przy fontannie, której praca starała się zagłuszyć myśli osoby znajdującej się obok – odszedłem… Zrobiłem kilka kroków w kierunku biurowca, w którym pracowałem i poczułem jej spojrzenie wbite w moje plecy, po czym zatrzymałem się i wróciłem do niej. Bez wcześniejszego skrępowania przedstawiłem się jej, a ona mnie. Miała na imię Stephanie… Dwa lata później poślubiłem ją, a po kolejnym roku narodziłaś się Ty.
Resztę tej historii już znasz. Często opowiadałem Ci o Twojej matce za poradą Helen, która w pewnym momencie „zajęła miejsce” Stephanie i którą równie mocno kochałem. To właśnie ją darząc ogromnym zaufaniem oraz szacunkiem poprosiłem o dostarczenie tego listu do adresata, którym jesteś Ty moja droga. Poprosiłem Helen, aby ten list trafił do Twych rąk kiedy już pogodzisz się z moją śmiercią. Helen jako wybitny psycholog musiała wybrać najbardziej odpowiedni do tego moment, za co bardzo Cie proszę uściskaj ją w moim imieniu. Na zakończenie pragnę Cię jeszcze o coś prosić. Chciałbym, abyś wraz z Helen żyła jak matka z córką – o to bardzo Cie proszę…

Twój jedyny i zawsze kochający ojciec Bill

Kiedy Emily skończyła czytać po jej Poliku spłynęła samotna łza… Przypominając sobie postać ojca i wyobrażając postać matki położyła się na kanapie przyciskając do piersi list, w którym zawarta była historia poznania jej rodziców. Po dziesięciu minutach spędzonych w melancholijnym nastroju, po uspokojeniu szybko bijącego serca Emily postanowiła pójść do pokoju Helen, a kiedy już tam dotarła zastała ją leżącą na swym łożu przy świetle niewielkiej lampki nocnej. W tle cicho grała muzyka.
-Powinnaś przeczytać ten list, jest w nim również kilka słów o tobie. – Powiedziała stojąca w drzwiach Emily, po czym wręczyła list Helen pozostawiając ją samą w sypialni, aby mogła w spokoju i nieskrępowaniu przeczytać list.
Emily wróciła do swojego pokoju gdzie bez zastanowienia położyła się na łóżku i zasnęła.

21 861 wyświetleń
154 teksty
80 obserwujących
  • Bettie

    31 December 2010, 15:21

    Tak samo jak w poprzednim komentarzu. ; )
    Jestem pod ogromnym wrażeniem opisu parku, ta część podoba mi się najbradziej.
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część. 8D

  • motylek96

    13 November 2010, 11:52

    Czytam każdą część,ale nie zawsze chce mi się pisać komentarz

    Musze przyznać,że się rozwijasz.Nabrałeś w końcu rozpędu:)))