Menu
Gildia Pióra na Patronite

ZENOBIA

fyrfle

fyrfle

Przyszła na świat latem 2015 roku na drewnie do rozpalania w piecu, złożonym pod balkonem z matki Klarysy. Ojców myślę, że było kilku, choć ostatecznie przypisaliśmy ojcostwo kocurowi spotkanemu później w górze wsi, bo miał taką samą charakterystyczną puszystą popielatą sierść, sierść niby persa. Miała troje rodzeństwa o różnym łaciatym umaszczeniu i w zasadzie ich życie toczyło się na tym drewnie i pod tym balkonem bardzo spokojnie. Raczej nie rzucali się nikomu w oczy wciśnięci w jedną z czeluści i karmieni przez Klarysę.

Chwilkę poświęćmy Klarysie. Została zakupiona na komunię i była radością wielką komunistki i całej rodziny, no może z miesiąc, a potem zaczęły spadać ze stołu i mebli cukier i sól, z parapetów kwiaty, potargane zostały firany z bardzo drogiego materiału, więc głowa rodziny szybko zdecydował, że Klarysa musi zmienić status z kotka domowego na dachowca i tak się stało. Klarysa musiała sobie zacząć radzić w przestrzeni podwórek, ogrodów, sadów. Szybko nabrała dzikości, a w następnym roku powiła pierwszy miot i tak już potem trzy razy w roku.

Pewnego październikowego dnia młodzi przechadzali się po ogrodzie i zobaczyli Klarysę z czwórką kociąt wygrzewających się na drewnie, ale drewno było bardzo nasłonecznione, co koty uwielbiają. Zenobia wyróżniała się urodą i tą puszystą persowską sierścią. Oboje zdecydowali, że zabiorą Zenobię do domu i odtąd nazwali ją Zenobią. Kiedy przynieśli Zenobię do domu wywołali wściekłość rodziców i zarazem teściów, którzy też uważali, że miejsce zwierzęcia jest w polu, więc Zenobia zamieszkała z młodymi na górze, czasem tylko wychodziła na klatkę schodową skąd próbowała poszerzyć swoje terytorium i zaprzyjaźnić się ze starszymi, ale zawsze usłyszała psik i ścierką była zaganiana z powrotem na piętro.

Młodzi ostatni rok uczyli się w Bielsku w liceum i postanowili tam wynająć mieszkanie i w popiątki pracować w Mc Donaldzie, więc wyprowadzili się ostatecznie do siostry młodej i jej męża oraz dzieci, którzy byli zapalonymi kociarzami, więc Zenobia miała się bardzo dobrze. Kot to kot, więc Zenobia podświadomie potrzebowała przestrzeni i psot, ale tam nikt jej nie robił wyrzutów za zniszczenia i ucieczki w przestrzeń garaży. Wystarczyło tylko nieopatrznie otworzyć drzwi na klatkę schodową, a Zenobia myknęła na schody i potem tym samym cichym sposobem w przestrzeń bloków.

Początkiem wakacji młodzi wynajęli mieszkanie w Krakowie i zaczęli jako informatycy pracę, jednocześnie złożyli papiery na Jagielonkę, choć twierdzili, że są tak dobrzy, że w zasadzie papiery nie są im do niczego potrzebne, ale myślę, że czuli presję starych - dyplom to dyplom, wszyscy w rodzinie mieli wykształcenie wyższe, co w niektórych ugruntowywało statut inteligentów i moralne poczucie wyższości nad innymi, czuli, że mają prawo pouczać jak inni mają żyć i żądać by inni słuchali, kiedy mówią, co wżyciu jest ważne, jaką drogą iść. Młodzi widzieli, ze to już nie prawda, ale nie protestowali jeszcze, po prostu postanowili być z daleka i za swoje.

Zenobia zyskała więc status krakowianki, choć na razie zamieszkała tylko na czwartym pietrze wielopiętrusa z czasów PRL w Nowej Hucie. Na soboty młodzi przywozili ją na wieś podbeskidzką, gdzie Zenobia poznała czym jest miłość wielu kocurów i szybko stała się kotną Zenobią. Jesienią okociła pięć pięknych kociąt - cztery kocury i kotkę maści czarno - białej, a więc ojcostwo przypisano Holmesowi. Młodzi mieli licznych znajomych i jak tylko ogłosili na fejsie, ze mają piecioro kociąt do wydania, to w trzy dni miały już swoje domy. A po okoceniu Zenobię wysterylizowano, żeby nie było już problemu z kociętami i żeby Zenobia była spokojniejsza, co w drugim przypadku się nie sprawdziło i Zenobia rozrabiała bardzo dokuczliwie.

Zniszczenia w sprzętach zaczynały być coraz bardziej dokuczliwsze i Zenobia stawała się agresywna, gryzła, drapała i prychała oraz fajdała i sikała w najlepsze do łóżka młodych. Kot to kot, potrzebuje przestrzeni, więc pewnego popołudnia młodzi stwierdzili, że kotka znikła jak kamfora i dopiero wieczorem przyszedł sąsiad przyszedł i powiedział, że widział jak z barierki balkonu skoczyła cztery pięta w dół na trawnik, po czym wylądowała na cztery łapy i po chwili pobiegła przez ulicę w głąb osiedla. Zenobia miała czipa czy inne oznaczenie, więc na ich ogłoszenie na facebooku i w prasie lokalnej zadzwonili ze schroniska dla zwierząt i zguba się tam odnalazła, zawieziona przez jakiś dobrych ludzi, którzy widzieli ją jak przemyka cwanie między samochodami na bardzo ruchliwej ulicy i to jest wielkość Zenobii, bo koty zazwyczaj giną pod kołami samochodów próbując "na pałę" przebiec przez ulicę, a Zenobia była spokojna i widać było, że myśli analizuje i podejmuje trafne decyzje.

Co było począć? Młodzi rozpoczęli trudne negocjacje ze starszymi na wsi podbeskidzkiej, żeby kotka mogła zamieszkać w domu na wsi, ale to starsi musieli im wytłumaczyć, że obserwują Zenobię, i że kocica ma gdzieś dom, a potrzebuje przestrzeni życiowej, czyli chce żyć w ogrodzie czyli na wolności i zaczęli im uświadamiać, ze przecież cały czas kiedy są w domu, to kotka przebywa na polu i ma się tam dobrze, ganiając się z innymi kotami, polując na ptactwo i grzejąc się w słońcu na słupku betonowym bramy lub na parapecie - wysoko gdzieś na drugim piętrze. Młodzi nie mieli wyjścia i zgodzili się zostawić Zenobię wolną, która do domu przychodziła jedynie rano, kiedy oni wyjeżdżali do pracy i zostawiali jej kurze skrzydełko, a w zasadzie przychodziła na balkon, bo musiałaby być zamkniętą w domu, co po powrocie z pracy okazywała furią i gryzieniem starszych. Zenobia stała się wiejskim dachowcem,który najlepiej czuje się w ogrodzie i na polach, gdzie poluje na myszy i wszelkie ptaki, a z domem łączy ją to, że godzinami siedzi na parapecie drugiego pietra gdzie wchodzi po krzewie hortensji.Pasjami stamtąd kontroluje to co dzieje się w ogrodzie i na ulicy, a kiedy pojawia się kot z sąsiedztwa, to dwoma susami zeskakuje i przegania uzurpatora dotkliwie go drapiąc i gryząc po karku. Jest przy tym zawsze niesamowity koci wrzask, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dźwięków podbeskidzkiej wsi.

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!