Menu
Gildia Pióra na Patronite

A Ty bądź przy mnie. - cz. 2

***Gosiek

***Gosiek

Przeciągnęła się i odruchowo przytuliła do leżącego obok chłopaka. Dopiero po chwili dotarło do niej, że słońce jakoś mocniej oświetla jej zaspaną twarz. Poderwała się na równe nogi i spojrzała na stojący na biurku zegarek. Ósma.

-Zaspałam! –jęknęła ubierając w pośpiechu spodnie i koszulkę. –I z czego się śmiejesz? –fuknęła na bruneta, który z rozbawieniem jej się przyglądał.
-Dawno się przy mnie nie ubierałaś.
-Przez ciebie zaspałam. –związała włosy w koka.
-Wyglądasz jak Mała Mi.
-A ty się powtarzasz. –wcisnęła sznurówki w tenisówki. Nigdy ich nie wiązała, bo twierdziła, że szkoda na to czasu. Taka już była – zawsze, gdzieś się spieszyła i zawsze biegała. Nie potrafiła chodzić powoli. Przerzuciła torebkę przez ramię i uśmiechnęła się delikatnie. –Przyjdę po ciebie do Poradni.
-Myślę, że terapię skończę o 17.
-Nie ma sprawy. –pochyliła się i pocałowała chłopaka w czoło. –Klucze masz na biurku. W lodówce jest ser i szynka. Mleko też, a gdybyś chciał płatki to są w szafce nad zlewem. –wyjaśniła biegnąc do drzwi.
-Wiem. –powiedział już sam do siebie, bo już słyszał jej kroki na schodach. Znał to mieszkanie na pamięć. Każdy jego zakamarek przypominał mu chwile, które spędził z tą zabieganą szatynką, gdy jeszcze byli parą. Był jej wdzięczny, że zgodziła się przy nim zostać jako przyjaciółka. Potrzebował jej bardziej niż się wszystkim wydawało. Uwielbiał przy niej zasypiać i budzić się. Uwielbiał patrzeć jak uczy się gotować i denerwuje się o drobnostki. Znał ją. Każdy jej gest, każde spojrzenie. Tak. Nie potrafił bez niej żyć. Była jedyną osobą, która go uspokajała i jednocześnie denerwowała jak mało kto. Była jedyną osobą, która wiedziała o nim więcej niż inni. Była jedyna.

Zmęczona ciężkim dniem w pracy naciągnęła kaptur na głowę i usiadła przy oknie. Uwielbiała jadąc autobusem patrzeć na te wszystkie mijane osoby. Wymyślała im swoje własne historie. Zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę 16. W Poradni miała być co prawda na 17, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał jej, że powinna być wcześniej. Uśmiechnęła się do siedzącej naprzeciwko kobiety i po raz kolejny zatonęła w myślach. Nie byli już razem, a jednak spędzali z sobą tak dużo czasu. Czasami wydawało jej się, że teraz dogadują się lepiej niż wcześniej. Planowali wspólne wyprawy. Chodzili razem na rodzinne imprezy. Wygłupiali się puszczając latawce w parku. Spędzali całe noce na rozmowach lub milczeniu. Gotowali razem. Czasami zasypiali obok siebie, aby rano obudzić się wtulonymi. Byli.

-Dzień dobry. –z uśmiechem przekroczyła próg poczekalni. –Widzę, że jeszcze nie wszedłeś. –usiadła obok bruneta i wyprostowała wygodnie nogi.
-Wcześniejsza terapia się przedłużyła.
-Co czytasz? –zajrzała przez ramię na trzymaną przez chłopaka książkę. –„Gra o tron”. Nie mogłeś zabrać czegoś dla mnie?
-Marudzisz.
-A ty uwielbiasz jak marudzę. –zrobiła śmieszną minkę. Miała powiedzieć jeszcze coś, ale dobiegł do nich krzyk pielęgniarki wzywającej lekarza. Jeden z pacjentów wszedł akurat do poczekalni ze słowami:
-Gość dostał padaczki. –od razu zerknęła na bruneta. Zaciśnięte wargi. Zmrużone oczy. Złapała go za rękę i ścisnęła mocniej jakby chciała przekazać mu całą swoją siłę. Wiedziała, że wróciły do niego wspomnienia jak sam miał epilepsję wywołaną guzem. Wiedziała, że każda styczność z tą chorobą powoduje, że chłopak na nowo wszystko przeżywa i zamyka się w sobie.
-Oddychaj spokojnie. –poprosiła cicho tak, aby inni nie słyszeli. Spojrzał na nią i pokręcił jedynie głową. Widziała jak grymas strachu przebiega przez jego twarz. Nie potrafiła mu pomóc, więc jedynie trzymała go mocno za rękę mając nadzieję, że to doda mu otuchy.

Wyszli przed Poradnię trzymając się cały czas za ręce. Nie mówili nic. Słowa nie były tutaj potrzebne. Nagle szatynka zatrzymała się i rozłożyła ramiona. Wiedziała, co się za chwilę stanie. Brunet mocno się w nią wtulił ciężko oddychając. Gładziła go po włosach i policzku. Teraz tylko to mogło coś zdziałać – bliskość.
-Dziękuję, że przyszłaś wcześniej. Nie dałbym rady.
-Powiedziałam ci, że będę obok we wszystkich ważnych momentach.
-Intuicja?
-Tak. –przytaknęła. –Coś mi mówiło, że powinnam przyjść wcześniej.
-Uwielbiam twoją intuicję. –pocałował dziewczynę w czubek nosa i po raz kolejny mocno się do niej przytulił. Była i to było najważniejsze.

8973 wyświetlenia
72 teksty
5 obserwujących
  • Albert Jarus

    3 July 2012, 13:20

    czytając o nich to tak jak się słyszy o bratnich duszach... oni nie musza niczego dopasowywać, po prostu są.