Menu
Gildia Pióra na Patronite
Opowiadanie

***

Sylwia P.

Sylwia P.

Piach przyjmuje kształt mojego ciała, z przyjemnością chłonę jego chłód. Czuję jak zgrzyta pomiędzy zębami i udami.

Usta przybierają barwę szarą, włosy też. Zaczynają mnie skubać pijane chrząszcze i jętki. Drażnią podbrzusze. Jeden kęs jak za jeden grzech, aż boli.
W oddali dogasa ognisko i ostatnie promienie słońca. Liżą spokojną taflę, wtapiają się, giną w toni. Morze nuci pieśń zagubionych, próbuję przez chwilę się wsłuchać. Sennie kołysze, obija o falochron. Wypluta na brzeg zieleń i brunatność chowa połyskujące muszle i kamyki, wypłukane przez nurt kolorowe szkiełka. Na każdym z nich naznaczony fragment innej historii...
Dogasa dzień, dzień o jego oczach i dłoniach. Słonych i wilgotnych ustach. Czuję ciepło. W końcu milkną mewy.

Sylwia Pryga

40 784 wyświetlenia
285 tekstów
27 obserwujących
  • mill

    17 July 2020, 13:59

    ...niesamowicie dokładnie opisane ...czuje się ten klimat :)

  • Grażyna P.

    20 June 2020, 20:24

    Jestem pod wrażeniem .Tekst rewelacyjny.

  • 18 June 2020, 12:22

    Świetnie napisane. :)

  • Sylwia P.

    18 June 2020, 04:31

    Cieszę się że udało mi się zabrać w mój świat... Dziękuję i pozdrawiam :)))

    od onejka
  • onejka

    17 June 2020, 18:48

    Świetny wiersz ! Czytałam i czułam ten klimat, zapach nadmorskiej płazy, nawet poczułam pod stopą pękająca muszelkę i dłoń w dłoni ... emocje, emocje, brawo !