Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kasia i Adam

loveforever

Ona nazywała się Kasia, On Adam.
I doszło do długo oczekiwanego spotkania. W końcu dwoje zakochanych ludzi mogło się spotkać.
Długo oczekiwany czas minął i w końcu przyszły wakacje. Pomińmy to, ile czasu spędziła przed lustrem. A więc nadeszła ta cudowna chwila i pojechała do swojego lubego. Jeszcze w samochodzie dziękowała swemu wybawcy, za to, że zgodził się ją tam podrzucić. Po chwili powiedział, że zbliżają się do celu. Nie wiedziała, czy ma się cieszyć czy może płakać, nie wiedziała jak będzie przebiegało to spotkanie, stresowała się wszystkim na raz. Potem, gdy już wysiadła z samochodu, obróciła się i poczuła, że umarła, i poszła prosto do nieba, albo do piekła i, że jej anioł właśnie ją z niego wyciąga. Patrzała na Niego i On patrzał na nią. Wiedziała, że przy nim nie będzie myśleć, ale nie spodziewała się, że aż tak. Podbiegła do Niego i wtuliła się w jego tors, jak mała dziewczynka, która nareszcie znalazła swojego ulubionego misia, a szukała go całe wieki. Czuła się jak czteroletnie dziecko. Bezproblemowe, beztroskie życie. W końcu znalazła się w ramionach swojego „księcia z bajki”. Marzyła o tym przez cały rok. Doczekała się. A niektórzy twierdzą, że marzenia się nie spełniają... nie zgadzała się z nimi. Spełniają się, trzeba tylko wierzyć i bezustannie dążyć do swojego celu. Ona była twarda i udało jej się. No chyba, że to był fart, ale mniejsza z tym. W tym momencie była chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, najszczęśliwszą dziewczyną. Nadszedł moment, w którym musiała wyjść z jego objęć. Zrobiła minę obrażonego dziecka i poszli przed siebie. Po chwili poczuła dotyk jego ręki na swojej, odwzajemniła z uśmiechem ten uścisk. Zabrał ją do kina [panicznie bała się randek, ale wolała o tym nie wspominać…]. Poszli więc, kupił bilety, a ona cały czas się na niego patrzała. Nie potrafiła odwrócić od niego wzroku. Był jak narkotyk, bez którego dawki, nie mogła żyć dalej. Musiała go dawkować i dawkować coraz więcej. Jak powietrze, bez którego można by się było udusić. Jednak powietrze jest, amfetaminy też nie brak w tym świecie, jego także. Gdy weszli do kina, seans już trwał. Była to jakaś komedia romantyczna, jednak na niej skupić się nie potrafiła. Najbardziej skupiała się na nim. Na jego wzroku dotyku, ustach… Po jakimś czasie seansu, znudziło im się oglądanie go i zaczęli rozmawiać, przytulać się… w pewnym momencie rozmowy powiedział jej, że ją kocha. Nie zdążyła mu na to nic odpowiedzieć. Sprawa potoczyła się jedna za drugą. Jego usta zbliżyły się do ust jej i wtedy złączyły się w jedność. Czuła się jak w niebie. Ich usta, oni… jakby byli dla siebie stworzeni. Chciała, aby ta chwila trwała wiecznie. Aby wszystko zawsze było tak idealnie jak w tamtym momencie. Po jakimś czasie się od siebie odkleili, czuła się jak, jak… sama nie wiedziała jak. Nie potrafiła tego określić, to zbyt piękne uczucie. Odpowiedziała mu potem tym samym, „kocham Cię”. Ich usta ponownie się złączyły. Czuła jego zapach, namiętność, dotyk, czuła wszystko. Pomyślała sobie „jeżeli to jest sen, to już nigdy nie chcę się obudzić.” Czuła, jakby w swoich rękach miała cały świat i za nic, nikomu nie chciała go oddać. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, ile dziewczyn jej tego zazdrości, ile dziewczyn, chciałoby mieć Go dla siebie, tak jak ona, teraz w tym momencie, ale ta myśl po kilku sekundach ulotniła jej się z umysłu. Starała się całować Go tak, abym nie straciła rachuby, nie była pewna, czy przy Nim potrafiłam się opanować. Czy jej ciało i jakaś minimalna część jej umysłu, nie będzie chciała pokazać Mu, ile dla niej znaczy, ile potrafiłaby dla Niego zrobić, jeżeli tylko by ja poprosił. "Nie widać tego co wydaje nam się inne, każdym swoim spojrzeniem podnosisz napięcie."

9858 wyświetleń
121 tekstów
2 obserwujących
  • 21 September 2011, 16:36

    ;)

  • Sheldonia

    21 September 2011, 12:44

    Teraz fajnie się to czyta:)

  • 10 September 2011, 23:35

    Już poprawiłam błędy. Przepraszam, że nie wpadłam na to... nieco wcześniej.

  • 10 September 2011, 21:06

    Tak, wiem i rozumiem. Wtedy zaczynałam pisanie i jak widać nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Rozumiem więc Twoją opinię i zgadzam się z nią.
    Również pozdrawiam.

  • Sheldonia

    10 September 2011, 14:45

    Jak dla mnie w tym opowiadaniu jest zbyt wiele błędów stylistycznych. Raz piszesz jako narrator "nie wiedziała, poszła bla bla bla...", a potem piszesz jako uczestnik danych wydarzeń "patrzyłam, spędziłam..."
    Według mnie to jest dość rażący błąd, ale to tylko moje zdanie.
    Pozdrawiam.

  • Ahawah

    12 May 2011, 19:51

    *"stos" Nie "sros" przepraszam :)

  • Ahawah

    12 May 2011, 19:50

    kiedy zaczyna się czytać tzw. literarurę romantyczną mamy w głowie sros wyświechtanych tematów. Dlatego od samego początku czytelnik weryfikuje, czy to co czyta jest warte jego czasu. Inaczej - odkłada książkę, czasopismo, wyłącza stronę itd..

    Ja osobiście, czytając twoje opowiadanie, musiałam PRZESTAĆ! Dlaczego? Niestety, nawet gdybym chciała rozwinąć opowiadanie i czytać dalej, to zniechęciłyby mnie już na starcie błędy gramatyczne, konkretnie: Droga internautko, nie piszemy DWOJGU zakochanych ludzi mogło się spotkać ALE.... DWOJE zakochanych.... itd. Życzę mimo wszystko powodzenia i inspiracji. Również gramatycznej. Pozdrawiam.