Menu
Gildia Pióra na Patronite

...::rysa::...

Przemio

Przemio

Obserwując gołębie na dachu, kątem oka dostrzegł kolegę przechodzącego obok jego samochodu. Owy kolega wyciągnął klucze i zostawił ich ślad na drzwiach. A to łajza – pomyślał Łukasz – ale zemsta będzie słodka, buhahahahah !

Strącając gołębia z ramienia, poszedł po kartkę i długopis.

Drżącymi rękoma, Mariusz odłożył list. Z szafki zabrał klucze i zbiegł po schodach do samochodu. Stare rysy, naderwany błotnik, pęknięty reflektor – nic nowego. Uradowany wrócił do domu. Siadając na sofie, myśl uderzyła go w głowę – a może teraz ? Znów zbiegł do samochodu. Stare rysy, naderwany błotnik, pęknięty reflektor – po staremu. Zanim słońce się schowało a prostytutki wyruszyły zaświecić latarnie, Mariusz biegał tak do samochodu z czternaście razy. W końcu zmęczony pielgrzymowaniem, padł i zasnął na podłodze przy łóżku.
Otworzył oczy i ujrzał przed swym samochodem ulicznego mima z gołębiem na ramieniu. Już chciał ruszyć, by pogonić tragika ale nagle tamten wyciągnął z kieszeni piłę łańcuchową firmy Bosch. Popłynęły iskry jak w Sylwestra zimne ognie i z samochodu zostało ulotne wspomnienie. Nie – Krzyczał Mariusz – nie ! I nagle się obudził. Czy to był tylko zły sen ? Wygramolił się z kałuży potu i podszedł do okna. Niby samochód stał na swym miejscu ale przez żaluzje nie widać dokładnie. Po raz kolejny zbiegł po schodach. Latarką zrobił wstępne oględziny – stare rysy, naderwany błotnik, pęknięty reflektor. W tym momencie do księżyca zawył pies. Noo nie – myślał Mariusz – noc jeszcze taka długa.
Zanim kogut zapiał o poranku, nasz tragiczny bohater wędrował tak w kółko jak nieszczęśnik Odyseusz – wszędzie, tylko nie do swojego łóżka.
Po kilku dniach męczarni, Mariusz sprzedał samochód i przeprowadził się na drugi koniec miasta, wykupując mieszkanie. W zatęchłym pokoju podszedł do okna. Na parapecie siedział biały gołąb.....

Kilka słów, zero czynów – oto przepis na zemstę doskonałą.

21 110 wyświetleń
173 teksty
45 obserwujących
  • Seneka 18

    22 May 2011, 09:39

    Hmmm...ciekawe...warte przemyśleń...