Nikł blask w dwóch z najpiękniejszych gwiazd. Zatarł się ślad, rozmów i szeptów dotyku ich warg. Ona jak dzień, niosła nowy sens koiła każdy ból, burzyła największy mur. On zaś jak noc, potężną miał moc otulał ją gdy przyszły chłodne dni, i słone po policzku tłukły się łzy. Ona ? .. czasem uciekała, miłośći się bała, choć w Jego oczach siebie widziała. Nad horyzonty, nad puch umykała i motyle, we włosy wpinała. A potem wraz z dniem, z rosą przychodziła i tęczę na niebie z kwiatów mu wiła. On choć nie rozumiał, nie pytał, nie wnikał, z czułym uśmiechem za rękę ją chwytał. Czule jej ciało duszą dotykał Uczuciem na wieczność jej sny przenikał. Pędzili swoim życiem tak kilka dobrych lat ciepłem miłości otulając swój magiczny świat. To był ich raj .. Ogród z morzem wychodzących co noc, tych samych gwiazd burzacy zmysły, topiący mrok, ogród płonących serc. Deszczowa noc zmieniła codziennosci bieg załamał się most który łączył Jego i Ją. Coś się zmieniło, coś - ale co? Nie wiedziała Ona , nie rozumiał On. Przeznaczeni sobie, zakryli smutnym płaszczem Miłosną wieź .. zbyt słabi by naprawić łączący ich most. Ona na jednym brzegu - po drugiej stronie On. Zabrakło lin, zabrakło łodzi nie śpieszyli się - choć byli jeszcze młodzi. Z każdym jednak słońca wschodem szukała na pozór Jego rysów wzrokiem. I ujrzała coś czego widzieć by nie chciała .. historia na inną kobietę się przelała. On nie patrzył już na młodą znalazł inną, będąc dla niej obroną. I nowej ciągle wzrokiem poszukiwał, odwracał się wciąż, żyć bez niej nie umiał. Kończąc .. wiedzieć byś chciał co się z młodą stało otóż wraz z zimowym lotem ptaków do innego świata odleciała, tam żyła, tam płakała. Tam śmierć ją nieszczęsna spotkała.