Nigdy bym się nie spodziewała, że mały sukces mojego brata nie będzie mnie cieszył, a jednak tak się stało. Jego radość nie jest moja radością... Tylko, że to nie koniec, kolejny Jego sukces, też nie wniósł do mojego życia zachwytu ... Próbuję o sobie źle nie myśleć, ale czy to normalne... Może jest to spowodowane tym, że aktualnie ze sobą nie rozmawiamy... I czuję na niego złość, ale nie spowodowaną Jego sukcesami. Tylko tym, jakim człowiekiem. Może stąd to wszystko, nie wiem... Choć trochę mnie to "kopnęło" na drogę własnego małego sukcesu i tak chcę o tym myśleć.
Dziękuję, za przeczytanie mojego tekstu. Miłego dnia:)
Daję serduszko za szczerość opisu. Nie możemy najbliższych odtrącać tylko dlatego, że są inni niż chcielibyśmy żeby byli. Miałam tak z bratową. Nie rozumiałam jej postępowania, więc zaczęłam ją tylko tolerować. Kiedy odpuściłam sobie jej "naprawianie", oczywiście według mojej wizji, ona zaczęła się zmieniać na lepsze. Trochę to trwało, ale wyszły z niej dobre rzeczy, o które jej nie posądzałam :-)
I bohaterom powyższego tekstu życzę takich zmian 💚🤔