Menu
Gildia Pióra na Patronite

MÓJ GNIEW

Victim

Victim

Niewielu wiedziało co ich czeka… tylko nieliczni się domyślali, przypuszczali coś, lecz w sposób odległy jakby bardzo nieprawdopodobny.

Wokół ogniska skupiło się sporo osób. Choć lipiec w pełni noce były chłodne. Ogień był ich schronieniem, dawcą ciepła i przyjemności. Jego płomienie, iskry, żar, czerwone języki były tym czego żaden z nich nigdy tak naprawdę nie rozumiał. Nie próbował nawet zrozumieć. Ale nie było w tym nic złego. Żaden z nich nie pomyślał nawet, że mogłoby być w tym coś złego. To było jakieś normalne. Na ich twarzach nie było niepokoju ani zmartwienia. Nic nie wskazywało na to żeby czuli się dziwnie, żeby czuli się źle albo podle. Uśmiechali się, czasem rozmawiali, a wzrok trzymali nisko na podskakujących pomarańczowych płomykach.

Trudno mi powiedzieć czy oni sami czuli się dumni, to jednak jest bez znaczenia, znaczenie ma tylko to, że ja widziałem w nich wspominaną dumę ...Oni sami być może nie zdawali sobie nawet z niej sprawy, niczego nie przypuszczali. Mieli się za niewinnych i właściwie postępujących. Samo to nie byłoby szczególnie złym zachowaniem, gdyby okazało się być kwestią wyboru popartego argumentacją. Ale oni nic nie wiedzieli o wyborze, o żadnej z jego możliwości. Nie zdawali sobie nawet sprawy, że ów wybór istnieje, ani że ktoś wymagał od nich podjęcia go. Doprawdy nie wiem jak to możliwe, ani co sobie ci głupcy myśleli. Za kogo oni mogli się uważać. Sądzili, że powołałem ich tutaj i dałem im tak wiele bez przyczyny. Jak bardzo ograniczonym trzeba być by poczuć się czymś normalnym i niewymagającym wyjaśnień w świecie, który im dałem. Co trzeba myśleć o samym sobie i jaki mieć stosunek do życia by w sposób bierny i konieczny przez nie przechodzić, nie myśląc ni razu o mnie, a będąc w tej sprawie zapytanym - podśmiewać się zaledwie? Pytam więc kim jesteś człowieku i co sobie wyobrażasz? Sądzisz, że jedynym sensem twego życia jest twe marne życie? Powiedz jak to możliwe, że wierzysz w to nawet nie wiedząc o tym, że w to wierzysz. Brak świadomości byłby sporym problemem, brak stwarzania sposobności do pozyskania świadomości jest jednak prawdziwą zbrodnią, za którą ty sam jesteś odpowiedzialny i ty sam odpowiesz.

A płomień wznosił się ku górze, wiatr ucichł, ognisko paliło się spokojnie. Dobiegała druga w nocy, wielu wciąż przy nim czuwało i wpatrywało się w jego blask z wewnętrznym uśmiechem i spokojem, nie myśląc wcale o tym co mogłoby ich wyzwolić z potrzasku, który już za chwilę miał z nimi skończyć. Ja sam nie miałem skrupułów i ani przez moment się nie wahałem. To czego dokonałem było ich wolą a moim zaledwie czynem…
Ogień nagle urósł wysoko, samowolnie, nie wzniecany zawirował przez moment jak tornado w górze. Następnie z hukiem opadł w dół, na palenisko niczym ciężki głaz rzucony na żar. Wielu z nich to przeraziło, wielu z nich już wtedy próbowało ucieczki. Nic to jednak nie mogło dać, za późno było na cokolwiek związanego z ratunkiem. Poszedłem ze śmiałością i pewnością po swoje. Ogień zawirował jeszcze raz, już w dole i rozniósł się szeroko, wokół swego źródła dosięgając, oplatając, raniąc, parząc wszystkich do niedawna lgnących do jego ciepła. Nie mogli nic zrobić. Oplotłem ich wystarczająco mocno i nie pozwoliłem się wyswobodzić. W sposób powolny lecz niezwykle bolesny, każdy z nich spalał się żywcem. Zewsząd można było usłyszeć okropne wrzaski - pełne rozpaczy i potwornego bólu. Ludzie biegali bez celu, tarzali się po ziemi, szukali ratunku lecz bez szans… Bo to był MÓJ GNIEW, który jest kwestią nieodwracalną. Gdy było po wszystkim, okolice szpeciły tylko ich zwęglone, martwe ciała oraz unoszący się w powietrzu okrutny smród, a oni nigdy nie dowiedzieli się dlaczego. Przepadli bez nadziei i szansy na świadomość.

2061 wyświetleń
60 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!