Menu
Gildia Pióra na Patronite

To den'

Albert Jarus

Albert Jarus

Nie muszę zamykać oczu, by poczuć ciepły wiatr na twarzy. Nie potrzebuję tworzyć świata fikcji, by usłyszeć magiczny śpiew ptaków, szum drzew, słaniających się tuż pod nogami. Mo-ja kraina istnieje… Jest tu i teraz. Była zawsze, jest i Panie Boże, niech będzie tak trwać wiecznie.

W mojej krainie budzi mnie śpiew ptaków, tak głośny, że czasem chciałoby się zamknąć okno i spać dalej, lecz nie… Powoli unoszę powieki, otwieram szerzej okno i już wiem, że to będzie dobry dzień. Rześkie powietrze uderza mnie w twarz. Czuję zapach sosny… tak, to brzmi jak symfonia. Po chwili nozdrza wypełniają się zapachem kwiatów rosnących tuż pod balkonem i jabłoni. Starej, zmęczonej jabłonki, która pamięta jeszcze nasze wspinaczki i dobrze zakamuflowane bazy w jej konarach. Nie myślę długo. Biorę psa i wychodzę na spacer. Tuż za ulicą rozpościera się nieokrzesany park. Wśród drzew wyrasta odrestaurowany dwór, dziś dom pogodnej starości. Jeszcze kilka lat temu opowiadano mi historię o podziemnych tunelach, pogrzebanych oficerach, magii i nieśmiertelności w pamięci innych… pokój Pani duszy. Mógłbym iść z zamkniętymi oczami. Każdy krzak, każdy wyrastający z ziemi konar, nie zmienia się przez lata. Jestem już przy rzeczce. Zatrzymuję się dłużej, gdyż szum wody, spadającej z tamy, tak dziwnie hipnotyzuje. Z jednej strony rozpościera się dzikość parku i lasu, z drugiej domki wczasowe, osadzone wśród strzelistych świerków. Wzdycham zupełnie naturalnie, w tej chwili mógłbym zachłysnąć się moją krainą. Mógłbym, lecz wiem, że to nie sen. Delektuję się zielenią, czystością… napełniam uszy i topię swe oczy w blasku natury. Idę powoli do przodu, no przecież nie muszę się spieszyć, czasami życie zatrzymuje się za nas. I znów rzeka, a za nią inny świat, inny kraj… I gdzieś tam moja rodzina, część mojej zaginionej krainy. Czasami słychać strzelanie, wtedy opowieści babci wydają się takie realne. Czasami słychać jadący pociąg. Stukot kół wyraźnie niesie się rzeką tylko przed burzą. Zawsze jednak słychać szum wody, wirów, które zabrały niejedno życie… Słychać ich krzyki…
Idę nie zwalniając kroku, droga wszak ciągnie się wzdłuż rzeki jeszcze spory kawałek. Gdy kończy się las, rozpościera się esencja krainy. W oddali łąki, już nieco opustoszałe, jednak tętniące kolorem. Są jeszcze konie. Któż nie kochałby ich w takiej krainie. Dumne, delikatne i silne zarazem. Jak pisać o koniach, skoro nie sposób dotknąć ich duszy. Idę dalej, pies doskonale wie, którą ścieżkę wybiorę. Widzę już wioskę w oddali. Szczyty kłaniają się jak zaczarowane. Kościół, cerkiew, kaplica zamkowa… Boże, umieram z przepychu i piękna. Dziękuję Ci za to. Jestem już blisko włości zamkowych, dziś piękna kalwaria. Jest w niej coś magicznego, cudnego, świętego… Cisza i spokój. Nawet, gdy pełno ludzi przechadzających się alejkami, czuję się tak samotny, że zdałoby się wyczuwać obecność samego Boga. Idę, wciąż idę spokojnie, chłonąc każde źdźbło trawy, każdy gwizd ptaków, śmiech dzieci i szepty staruszków. Jestem już blisko, zamykam oczy i pozwalam się prowadzić zapachom. Już blisko ogród ziołowy. Lawenda, rozmaryn, nawet skromna poziomka wabi tysiące motyli. Słyszę szum… już jestem blisko fontanny. Mogę odpocząć. Siadam na ławce, w cieniu altany, przy nodze mój pies, a z góry… tak, jakby z nieba - woda. Trzeci ogród w Europie - myśl szybko przebiega - dobrze, że u mnie. Teraz spokojnie mogę odpocząć, pozbierać myśli i czuć… olejki eteryczne… Czuć siebie, nareszcie prawdziwie i szczerze. Lubię zamknąć oczy i wiedzieć kim jestem. Kiedyś potrafiłbym zostawić moją krainę, nie patrząc za siebie, nie analizując nic. Świat nie jest przychylny jak kiedyś. Może państwo nie chce dać mi szansy na uczciwą pracę, za godne pieniądze. Może nie postawię domu bez kredytu, nie kradnąc… Może… Może służba zdrowia zniszczy mi zdrowie. Może i nie czuję się bezpiecznie, ale czuję się szczęśliwy, a dziś mi to wystarcza. I wiem, że nadal będzie mi to wystarczać, nie jestem sam. Będę mógł spokojnie przeżyć życie w swojej krainie. Jest w niej coś magicznego. Coś, co nie pozwala myśleć o niej, jak o bezdusznej maszynie, lecz kochać szczerze i oddanie.
Rozglądam się i wiem, że jestem częścią historii. Stara cerkiew zamkowa odkrywa tajemnice XVI wieku. Zbrojownia, jeszcze nie tak dawno podupadająca, dziś tętniąca życiem. Podziemia, labirynt winobluszczem obrośnięty. I tak okropnie dużo zieleni. Kocham w niej tonąć, bo gdy tylko przychodzi jesień wszystko zaczyna się rumienić, a ja nareszcie pływam… bo kocham listopad.
Wracam do domu, wzrok wbijam jeszcze na chwilę w moją krainę. Wspinam się po kamiennej drodze. Po lewej stronie mam "500 lat" utworzone z tawułek. Pamiętam, sadziłem je na obchodu mojej krainy. Po prawej leży kamień, na nim kamienna tablica, upamiętniająca Powstanie Styczniowe. Sto pięćdziesiąta rocznica, a ja tak mało wiedziałem. A przecież ziemia po której dziś chodzę, piła bohaterską krew. Za wolność ! „Gdyby w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 roku wydarzenia w całym kraju przebiegały tak, jak tu, to powstanie styczniowe już rano zakończyłoby się sukcesem”. I to mi zostanie na wieki. Jeszcze kilka kroków i jest… majestatyczna bazylika. Królowo, Matko Najświętsza, obejmij ramieniem i chroń, jak dotychczas.
Już tylko prosta droga do domu. Nie muszę oglądać się wokół, znam na pamięć żydowskie domki, park i kapliczki. Mam wszystko tak dobrze poukładane, a jednak przystaję.
I jeszcze tylko pieczywo. Żadne nie pachnie, nie rozpływa się w ustach, jak to. Smaki dzieciństwa, które mogę zatrzymać na dłużej, bo jestem w mojej krainie… i jestem szczęśliwy.

7034 wyświetlenia
113 tekstów
103 obserwujących
  • Albert Jarus

    1 March 2013, 20:14

    Dziękuję dziewczynki... miło wprawiać Was w taki nastrój

    Starlight spacerem zawsze służę :)

    Canaletto ciepło mi na sercu z powodu Twojego uśmiechu na twarzy

    Dziękuję, że jeszcze macie dla mnie czas. Pozdrawiam

  • Canaletta

    1 March 2013, 20:01

    Trzeba przyznać, że to jeden z najlepszych Twoich tekstów, Albercie. Czytając, człowiek mimowolnie się uśmiecha. Z serca schodzi ciężar, a przychodzi pogodność. Jeśli chciałeś sprawić czytelnikom przyjemność, to wiedz, że udało Ci się to w stu procentach. ;)

  • Albert Jarus

    28 February 2013, 21:06

    ja prawie roześmiałem :)
    nietypowy komentarz, dziękuję... nie wiem czemu, nie pytaj
    pozdrawiam

  • Albert Jarus

    28 February 2013, 15:17

    Dziękuję za poświęcony czas Kulleczko :)
    pozdrawiam

  • Albert Jarus

    27 February 2013, 23:37

    Dziękuję Agnieszko, to duży komplement dla mnie...
    Pozdrawiam :)

  • misiek45

    27 February 2013, 23:35

    Pięknie opisujesz Swoją krainę,tylko ktoś z tak otwartą duszą potrafi przekazac innym piękno widziane swoimi oczami,jestem pod wrażeniem -pozdrawiam:)

  • Albert Jarus

    27 February 2013, 23:06

    Dziękuję Wam, nie widać,ale się zawstydziłem.
    Musze zamilknąć, bo wyjdzie, że się podlizuję,...
    ale.. :) wiecie ;)
    miłej nocy

  • słoneczniki

    27 February 2013, 23:01

    Cóż za zdziwienie ;)
    Zaglądam do Ciebie choć nie zawsze pozostawiam swój ślad.
    Lubie Twój styl pisania - zwłaszcza opowiadania
    Je się po prostu czuje dogłębnie.

  • 27 February 2013, 22:57

    Do Ciebie bym nie wstąpiła? Nie przeczytała kolejnego cuda?
    Nie no. Lubię Twoje opowiadania:)
    Dziękuję i wzajemnie:)

  • Albert Jarus

    27 February 2013, 22:54

    Joasiu Ty u mnie? Cóż za miłą niespodzianka, dziękuję :)
    Do tekstu nie jestem przekonany, bo coś wen amnie opuściła i przyszła potrzeba napisania czegoś, ale w głowie pustka, dlatego mam mieszane odczucia co to tego tekstu. Miło jednak, że Ci się podoba. Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

    Natalio te wow to chyba przesadzone... Ostatnimi czasy na cytatach jestes aktywna, dlatego tym bardziej miło, że wstąpiłaś do mnie, poczułem się wyjątkowy i niepominięty. A jakoś przez tą niemoc szczególnie miło usłyszeć dobre słowo.
    Dziękuję ślicznie i miłej nocki życzę. Pozdrawiam.