Menu
Gildia Pióra na Patronite

Superbohater

Nadszedł Wróg, który wprowadza terror, strach, śmierć. Pustkę. Nie możecie sobie z nim poradzić. Wtedy pojawia się On – bohater, który uwolni was spod władzy tego znienawidzonego człowieka, przez którego straciliście wszystko, nawet nadzieję. Cieszycie się, wiwatujecie – w końcu koniec już bliski! On jest pełen sił, nie wie, co to strach. Śmieje się, gdy mówicie, jak niebezpieczna może być walka z Wrogiem. To dla niego nie problem. Nie takich już w końcu zwyciężał. Gdy Wróg dowiaduje się o jego obecności, wysyła wojsko. Jednak wasz Superbohater bez problemu z nimi zwycięża. Jesteście w ekstazie, macie pewność, że nic go nie może przezwyciężyć. On, dzięki waszym wiwatom, staje się jeszcze bardziej pewny siebie i dokonuje pierwszej próby zgładzenia Wroga. Nie udaje mu się jednak. Cały plan poszedł w cholerę w ostatniej chwili, przez jakiś małoważny szczegóły. Wy za to jesteście dla niego bezlitośni, wygwizdujecie go, odwracacie się od niego, nie wierzycie już w jego siły. Powracacie do swojego życia pełnego cierpienia i śmierci. Zapominacie o Superbohaterze. Ale pewnego dnia ktoś doznaje olśnienia – przecież był taki jeden, co to chciał zabić Wroga, choć mu się nie udało. To nic! Może następnym razem będzie inaczej? I wtedy znów pojawia się on, ten, w którym pokładacie wszelką nadzieję. Znów zaczynacie wiwatować, wierzyć, że koniec jest bliski. On jednak nie od razu bierze się do roboty. Mówi wam, że najpierw musi obmyślić plan, jak zgładzić Wroga. Godzicie się, oczywiście, że tak, w końcu w takiej sprawie nie można iść na żywioł, to musi być ostateczne, a bez dobrego planu to nie wypali. Myślicie również, że zajmie mu to najwyżej parę dni. Ale tak nie jest. Dni przeradzają się w tygodnie, tygodnie w miesiące. Stajecie się niecierpliwi – ile jeszcze można czekać? Coraz głośniej wyrażacie swoje niezadowolenie, macie pretensje do superbohatera, że się ociąga, nic nie robi, najpierw nadzieje narobił, a teraz was zostawił. On jednak tłumaczy wam, że nadal myśli nad planem, ale jest coraz bliżej końca, więc się uspokajacie. Nie możecie się doczekać, aż Wróg zostanie zgładzony. Ciekawi was też, co takiego wasz Superbohater wymyślił. Czekacie. Uspokajacie tych, którzy stają się niecierpliwi, mówicie im, że to wasza jedyna szansa, musicie w niego wierzyć, inaczej was zostawi. A to równałoby się z porzuceniem wszelkiej nadziei co do wyrwania się spod władzy człowieka, którego tak bardzo nienawidzicie. Oznaczałoby wasz koniec. Nie znieślibyście tego. Więc czekacie. Wpajacie swoim dzieciom, że jeszcze zaznają szczęśliwego życia. Wypatrujecie śladów walki, czegoś, co świadczyłoby o obaleniu Wroga. Wciąż czekacie. W końcu jest! Superbohater ma plan. Jednak okazało się, że samemu nie da sobie rady. Niektórzy z was są w stanie oddać życie, byleby tylko doszło do końca tyranii. Łzawo żegnacie swoich bliskich bądź bliskich swoich znajomych. W głębi duszy jesteście z nich dumni. Wracacie do domów i czekacie, aż wszystko się skończy. Akcja dzieje się pod waszymi oknami, widzicie zaciętą walkę, przyglądacie się śmierci niewinnych ludzi. Opłakujecie ich. Jednak sami się na to pisali. Byli gotowi oddać życie za waszą wolność. Zabieracie swoje dzieci, żeby na to nie patrzyły, jednak szybko wracacie pod okna, żeby wiedzieć, jak to się wszystko skończy. Powoli zaczyna w was znowu kiełkować nadzieja. Teraz nic nie może pójść źle. Superbohater musi zwyciężyć, tym bardziej, że wziął tylu ludzi. Czekacie. Czekacie. Czekacie. Aż w końcu. Tak! Wróg poległ! Jesteście wolni! Wiwatujecie. Jednak tylko przez chwilę. Uświadamiacie sobie, ilu niewinnych ludzi poległo. Zaczynacie ich opłakiwać. To wasi Bohaterowie – oni oddali za was życie. Będziecie o nich opowiadać swoim wnukom, a one swoim i tak dalej. Zapominacie tylko o jednej bardzo ważnej osobie, bez której by się to nie udało. Na początku o nim wspominacie, w końcu tyle jej zawdzięczacie. Jednak ostatecznie idzie w odstawkę, mówicie tylko o poległych Bohaterach. Tak, wkrótce nikt nic nie wie o Superbohaterze. A on nie tego się spodziewał, nie może tego znieść. Przez tak długi czas był potrzebny, a teraz? Chcecie wiedzieć, co z nim? Pewien piętnastoletni chłopak znalazł w starym młynie powieszonego mężczyznę, który bardzo mu kogoś przypominał.
Tak kończą wasi Superbohaterowie.

32 790 wyświetleń
337 tekstów
63 obserwujących
  • Kasik

    2 February 2013, 23:17

    Wiele też wymagamy od innych, od siebie nic nie dając lub później właśnie wynosząc na piedestały tych, którzy na to nie zasługują, jak też napisałeś

  • PetroBlues

    2 February 2013, 23:11

    Prawdziwi bohaterowie żyją tuż obok nas i nikt ich nie dostrzega, ci których wynosimy na piedestały są niewiele warci...

    Pozdrawiam...