Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zaćmienie serca - cz. XIX

loveforever

Na początek przepraszam, że przez tyle czasu nie mogłam się zabrać do dalszej części. Jest krótka, ale postaram się nadrobić w najbliższym czasie. A teraz zapraszam.

***

Kiedy zorientowałam się co robię, postanowiłam się od niego odsunąć. „Nie mogę” – powiedziałam i wyszłam, nie czekając na jego odpowiedź. Kiedy szłam, doszłam do wniosku, że to było nasze ostatnie spotkanie. Od tamtej pory nie spędzałam z nim czasu.

Ten sam
Siedziałam na zimnej, wręcz lodowatej podłodze przy ogromnym stosie książek. Próbowałam ogarnąć zadania domowe, których w tym tygodniu było wyjątkowo dużo. Między porozrzucanymi na podłodze książkami i zeszytami leżało brązowe pudełko, obwiązane błękitną wstążką. Były w nim wszystkie moje wspomnienia, które zdołałam uwiecznić. Każde jedno zdjęcie, każdy jeden, chociażby najmniejszy przedmiot, który uzyskałam od kogoś ważnego. Coś skusiło mnie, by tam zajrzeć. Na wierzchu leżały zdjęcia z przyjaciółmi ze starych lat, jak i również te bardziej aktualne. Leżały też tam moje stare nakrętki z Tymbarków, które kiedyś zbierałam. Leżały tam zdjęcia pojedyncze kilku ważnych mi osób. Na spodzie znalazłam dwa misie. Jednego dostałam od cioci, gdy byłam młodsza. Pod drugim z nich leżał list, z charakterystycznym i zapamiętanym przeze mnie charakterem pisma. Kiedy go czytałam, samoistnie na moich policzkach pojawiło się ciepło, sprawione łzami. List odłożyłam na miejsce, chcąc zapieczętować tak jak przed dwoma laty swoje własne serce. Potem szybko wróciłam do nauki. Jednak długo nie wytrzymałam. Z powrotem wróciłam do ciemnego pudełka, przeglądając je jeszcze setki razy tego dnia. Naglę prawię idealną ciszę, przeplatającą się z łzami cieknącymi ciurkiem po moim policzku przerwał głośny dźwięk mojego telefonu, oznaczający wiadomość. Szybko odszukałam telefonu pod stertą podręczników. Wyświetlał się jakiś numer, którego nie miałam zapisanego. Chociaż nie miałam tego numeru, doskonale go znałam. Równe dwa lata temu usunęłam ten numer. To był ten numer, Jego numer. Tego, o którym tak uparcie próbowałam zapomnieć chociaż nigdy tak do końca nie dałam rady. Jedna wiadomość, którą być może lada chwila przeczytam miałaby w jeden moment zepsuć całe moje starania? Nie byłam pewna, czy chciałam przeczytać tę wiadomość. Jednak zdecydowałam się na to. Nie wiedziałam tylko co mnie w niej czeka.
- „Nie mogę o Tobie zapomnieć. Cały czas siedzisz mi w głowie.”
- „To Ty…?” – zapytałam. Przecież równie dobrze mogło mi się to przyśnić. Jakiś majak, marzenie, czy coś.
- „Dobrze o tym wiesz.” – po chwili przeczytałam. – „Musimy się zobaczyć.” – kolejna wiadomość.
- „Nie, nie możemy się spotkać.” – odpisałam szybko, żeby przypadkiem się nie rozmyślić.
- „Nalegam…”
- „Dobrze, skoro chcesz… U mnie w domu o dwudziestej.” – wystukałam równie szybko, jak poprzednio.
Cholera, sen – pomyślałam sobie.

9858 wyświetleń
121 tekstów
2 obserwujących
  • 28 November 2011, 21:01

    Rzadko, ale jednak. :)

  • bogini

    28 November 2011, 16:15

    o.O a tu znowu Paulina tworzy :D