Menu
Gildia Pióra na Patronite

Spotkanie

Aga250909

Aga250909

- Mamo wychodzę! - krzyknęłam.
Zabrałam torebkę i wyszłam. Postanowiłam pojechać na miasto, by pochodzić po sklepach, więc udałam się na przystanek. Gdy tylko doszłam i od razu przyjechał autobus. Wsiadłam i wybrałam sobie miejsce siedzące z tyłu przy oknie.
Dwa przystanki później wsiadł dość wysoki mężczyzna i usiadł naprzeciwko mnie. Wydawało mi się, że skąś go znam, te ubrania, ruchy. Twarz miał odwróconą do okna, więc nie mogłam go rozpoznać. Nie zważając na niego odwróciłam twarz do okna.
Autobus zbliżał się do przystanku, na którym miałam wysiąść. Powoli wstałam i w tym momencie tajemniczy mężczyzna odwrócił twarz w moją stronę. Od razu go poznałam. Był to Kamil Bednarek.
- Czy ty jesteś Kammmm.... ? - zapytałam.
- Tak, ale ciiiiiii... Nie chcę aby ktoś mnie tu rozpoznał. - odpowiedział. - Proszę usiądź.
Usiadłam obok i zaczęłam rozmawiać z Kamilem:
- Po co przyjechałeś do tak małego miasta? :)
- Chciałem wypocząć, mam już dosyć krzyczących fanek. - odpowiedział. - One są wszędzie, chyba mnie śledzą. (śmiech)
- Rozumiem Cię dobrze. Nie chciałabym całkiem nie mieć prywatności. To na dłuższą metę jest męczące.
- I to jak! Muszę się kontrolować na każdym kroku - uważać co mówię, co robię...
W pewnym momencie wstałam i powiedziałam:
- Kamil przepraszam, ale muszę już iść. Powinnam wysiąść na tamtym przystanku.
- To może Cię odprowadzę? Tyle mówiłem o sobie, a nie spytałem jak masz na imię?
- Agnieszka, mów Aga. Jeżeli masz ochotę, to bardzo chętnie. :)
Wyszliśmy z autobusu. Serce biło mi mocniej, ponieważ spełniło się moje największe marzenie! Spotkałam Kamila Bednarka!
- Dokąd idziemy? - spytał Kamil.
- Hmmm... Miałam iść na miasto, ale chyba sobie dzisiaj odpuszczę. - uśmiechnęłam się.
- To może chociaż wybierzesz się ze mną na lody? Chciałbym Ci jakoś podziękować, że nie zaczęłaś krzyczeć w autobusie jak inne fanki, gdy tylko mnie spotkają, lecz spokojnie ze mną porozmawiałaś i wysłuchałaś. :)
- Bardzo chętnie. - odpowiedziałam. - W pewnym momencie, gdy Cię zobaczyłam to nie wierzyłam, bo teraz właśnie spełniło się moje największe marzenie. Nigdy nie wierzyłam, że Cię spotkam...
- Trzeba walczyć o marzenia. :) - przerwał mi Kamil.
- Tak to prawda. Zawsze chciałam Ci podziękować za to, że tworzysz swoją muzykę. Dzięki Tobie wyszłam z załamania psychicznego.
- Jakiego załamania? - spytał.
Opowiedziałam mu całą historię jak zaczęłam słuchać jego muzyki i jak ona mi pomogła. Powiedziałam też o tym, że zmarł mi tata.
- Bardzo Ci współczuję. - rzekł ze smutkiem w głosie. - Nie wiedziałem, że moja muzyka ma taką moc.
- Ona ma wielką moc! - powiedziałam. - To właśnie twoja muzyka dała mi nadzieje na lepsze jutro i przez to stałam się pozytywnym człowiekiem.
- To takie miłe usłyszeć coś takiego od fanów. - uśmiechnął się. - Mogę Cię o coś jeszcze zapytać?
- Oczywiście. :)
- Czemu ty jesteś taką fanką, która nie zaczęła krzyczeć, gdy mnie spotkała? - spytał Kamil.
- Chciałabym powiedzieć, że Cię kocham, ale jaki to miałoby sens? Przecież to pewne, że nie będziemy razem. Ja po prostu nie jaram się twoją urodą, lecz przekazem i pozytywną energią. Nie chce przez to powiedzieć, że jesteś brzydki. Jesteś mega przystojny!
Właśnie doszliśmy to lodziarni. Kamil kupił lody i wręczył mi jedne. Cały czas miał kaptur na głowie, więc nikt go nie rozpoznał. W pewnym momencie spytał:
- Czy mogłabyś mi polecić jakiś dobry hotel? Przyjechałem tutaj bez wcześniejszego zarezerwowania. Chciałem być zwykłym chłopakiem, a nie jakąś gwiazdą.
- Hotel? Naprawdę? - zdziwiłam się. - Mam lepszy pomysł. :)
- Jaki? Już się boję, wyglądasz na kogoś, kto ma szalone pomysły. - uśmiechnął się.
- Hehe... No bo czasami mam, ale może przenocował byś u mnie w domu? To znaczy, jeżeli moja mama się zgodzi.
- No nie wiem... Nie chcę robić kłopotu.
- Ty kłopot?!?! Nawet tak nie żartuj. Zaraz zadzwonię do mamy.
W tym momencie wyciągnęłam telefon i wybrałam numer. Mama odebrała. Rozmawiałam z nią chwilę, po czym powiedziałam do Kamila:
- Moja mama się zgodziła. Powiedziała, że to dla niej zaszczyt gościć taką osobę.
- Ej, no bez przesady. Jestem zwykłym człowiekiem.
Udaliśmy się parkiem w drogę powrotną. W tym momencie zapanowała cisza, którą przerwało pytanie:
- A może chcesz, abym Ci coś zaśpiewał? - spytał Kamil.
- Byłabym chyba w siódmym niebie. :)
- Zaraz coś wymyśle i zaśpiewam. - uśmiechnął się.
Nie minęła więcej niż minuta, a Kamil już śpiewał. To był totalny freestyle. Był cudowny, bardzo mi się spodobał. Gdy skończył zaczęłam bić mu brawo.
- Podobało się? - spytał.
- Bardzo! Jesteś genialny! - odpowiedziałam.
Kamil uśmiechnął się.
- A może ty coś zaśpiewasz? - spytał.
- Nie, przykro mi. Nie umiem śpiewać. - zasmuciłam się. - Jedynie co, to mogę zagrać na gitarze. :) Ja nie jestem uzdolniona muzycznie, bardziej plastycznie.
- Każdy umie śpiewać. - powiedział. - Ja zawsze chciałem ładne rysować, ale dostałem od Boga inny talent.
- Widocznie miałeś być sławny. - uśmiechnęłam się. - Patrz! Tutaj zamieszkasz przez najbliższe kilka dni.
Weszliśmy do klatki schodowej i po schodach udaliśmy się do mieszkania nr 3 . Mama przywitała nasz szerokim uśmiechem.
- Witajcie! Jak miło, że jesteście. - powiedziała. - Zaszczyt gościć nam taką gwiazdę.
- Gdzie tam gwiazda! Gwiazdy to są na niebie. Ja po prostu gram muzykę bliską mojemu sercu. - zażartował Kamil.
- Rozgość się i czuj się jak u siebie w domu.
Potem wypiliśmy gorącą herbatę, a gdy Kamil się rozpakowywał mama do mnie szepnęła:
- Codziennie mnie zaskakujesz. Tylko wypuścić Cię na spacer, a już kogoś przyprowadzisz. : D
Uśmiechnęłam się. :) Potem mama poszła spać, a ja rozmawiałam z Kamilem pół nocy. Opowiadał mi o swoim dzieciństwie, karierze, rodzinie...
- Jesteś pierwszą osobą, z którą tak dobrze mi się rozmawia. - powiedział Kamil. - Dziękuję Ci za to.
- To ja Ci dziękuję, że przyjąłeś moje zaproszenie. :) - odpowiedziałam. - Ale teraz to już chyba pora spać. Dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszłam z pokoju i poszłam do swojego łóżka. Po dniu pełnym wrażeń od razu zasnęłam.
Rano poczułam coś mokrego, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Kamil polewa mnie wodą. Uśmiechnął się i powiedział:
- Wstawaj! Kolejny dzień - kolejna przygoda.
Od razu wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam wygłupiać się z Kamilem. Byliśmy tak głośno, ze przyszła moja mama:
- No koniec już tych wybryków. :) Myć się, ubierać i pomagać do śniadania.
Więc przestaliśmy i poszliśmy się ubierać. Potem pomogliśmy szykować śniadanie, a gdy już usiedliśmy i zaczęliśmy jeść oczywiście nie obyło się bez pytań mojej mamy do Kamila odnośnie kariery i życia. :)
Po śniadania postanowiłam pokazać Kamilowi trochę okolicę. Wybraliśmy się do miasta, do parku. Po południu poszliśmy do kina. Cały dzień był pełen atrakcji. Robiliśmy sobie dużo zdjęć, wygłupialiśmy się. Kamil oczywiście miał kaptur, aby nikt go nie rozpoznał.
- Tylko proszę nie wrzucaj tych zdjęć do intenetu. - poprosił Kamil.
- Nie martw się. Aż taką pustą fanką nie jestem. - odpowiedziałam. - Możesz mi zaufać. Nikt tych zdjęć oprócz mnie nie będzie mieć. :)
Widać było, że Kamil mi zaufał, nie bał się. Uśmiechnął się.
Kolejne dni mijały podobnie, były pełne atrakcji. Codziennie razem z Kamilem wychodziliśmy na spacery. Jednego z tych dni ugotowaliśmy razem obiad, innego razem coś zaśpiewaliśmy... I dni mijały. W końcu nadszedł dzień powrotu Kamila do domu. Odprowadziłam go na pociąg. Stojąc na peronie on do mnie rzekł:
- Dziękuję Ci jeszcze raz za wszystko. Pierwszy raz tak dobrze się bawiłem i zapomniałem, że jestem kimś sławnym. Poczułem się jak dawniej, jak zwykły chłopak.
- Miło mi, że nie żałujesz swojej decyzji pozostając tutaj. - odpowiedziałam. - Ja też chciałabym Ci podziękować, za to, że chociaż mnie nie znając zamieszkałeś w naszym domu. Już pewnie nigdy Cię nie spotkam, ale dziękuję Ci za ten wspaniały czas.
- Skąd wiesz, że się nie spotkamy? A na koncertach ? - spytał Kamil. - A tak w ogóle to czy mogłabyś mi podać swój numer telefonu?
- Oczywiście.
Podałam mu swój numer, a on mi swój.
- Tylko nikomu go nie podawaj, bo wtedy pękłby mi telefon od sms-ów : D - śmiał się Kamil.
- Hehe. Oczywiście. :)
Pociąg nadjeżdżał. Kamil pożegnał się ze mną. Przytulił mnie i pocałował w policzek. Wsiadł do pociągu, a potem pomachał z okna.
- Do zobaczenia! - krzyczał z pociągu.

17 528 wyświetleń
263 teksty
1 obserwujący
  • Albert Jarus

    1 March 2013, 15:06

    Za marzenia.... :)
    ja lubię ciszę