Lata pracy spłyciły u Losta napady nietolerancji. Teraz jednak był w rozpaczy. Jego córka zakochała się w Melonie. - Co to za rodzice by nadać dziecku takie imię? myślał. Melon był nieco starszy pracował w ambasadzie był dyplomatą i jak na takiego miał bardzo niedyplomatyczne imię. - Szkoda że nie granat", śmiał się duchu Lost. Mimo niechęci Melon był dobrym człowiekiem, pracował rzetelnie, miał łagodne poglądy, był dobry dla Ufnen. Nie był smagłym, drobnym, italijskim księciem ale kremowym, wysokim i okragłym jak melon mężczyzną, miał pochodzenie holenderskie a jak na Holendra przystało był silny, dorodny jak koń z długim rodowodem. Im dłużej Lost poznawał Melona tym wiecej widział zalet tego małżeństwa. Zawarcie zaplanowano na następne lato. cdn /Posłańcy bogów" by Rosa Thomson/