Kolejny dzień w szkole. Siedziałam właśnie na stołówce z moją paczką. Mieliśmy stałe miejsce przy stoliku pod oknem. Nagle podszedł do nas jakiś chłopak. Nie widziałam go wcześniej w szkole. Wysoki, jasne włosy i twarz... Jakby ciemna, dosyć tajemnicza.
-Mogę z wami usiąść?- spytał i spojrzał na wolne miejsce obok mnie. Michał i Adam popatrzyli na niego dość wrogo. Ale ja z Aśką i Kingą stwierdziłyśmy, że czemu nie. -Siadaj.- ściągnęłam z krzesła swoją torbę. -Kamil jestem. Jesteście z III a, prawda? Będę z wami chodził do klasy. W sumie to nic dziwnego, był dopiero koniec września. Wiele nowych osób dochodziło do klas, póki jeszcze rok szkolny na dobre się nie zaczął. -Fajnieee.- Aśka była zachwycona tą perspektywą. -To jest Michał, Adam, Aśka i Kinga. A ja mam na imię Julia.- podałam mu rękę. Te osły nawet się nie przedstawiły...
Zadzwonił dzwonek i ruszyliśmy na lekcję. W klasie jeszcze nie ucichły rozmowy, bo lekcję mieliśmy mieć z Adamem. Był to nauczyciel WOS-u. Najbardziej wyluzowany w szkole. I najprzystojniejszy. O najładniejszym głosie. I gdy mówił o roku 89' w Polsce chciało się go słuchać. O inflacji, akcjach i podatkach też. Mogłam go słuchać bez przerwy. Nieważne o czym by mówił. Tak. To prawda. Byłam zakochana w Adamie. Miał 30 lat, żonę i córeczkę. Ale mnie lubił. Bardzo mnie lubił.
-Julia!- głos Kamila wyrwał mnie z rozmyślań. Odwróciłam się do niego.- Wołam cię i wołam. Siedzisz sama, mogę usiąść z tobą? -Ehm...Tak jasne. Sory, zamyśliłam się. Usiadł na krześle, na którym od zawsze leżała tylko moja torba. Z czym wcale źle się nie czułam. Nasza paczka miała nieparzystą liczbę osób, a jakoś nikt spoza niej za bardzo nie przypadł mi do gustu, żeby dzielić z nim szkolną ławkę. No cóż, od dzisiaj miało się to zmienić.
Do klasy wszedł Adam. -Dzień dobryyy.- zamruczała cicho cała klasa. Spojrzał na mnie i zobaczył, że nie siedzę sama. Może tylko w mojej chorej wyobraźni miał jakby zazdrosny błysk w oku i był trochę zdezorientowany. To spojrzenie trwało sekundy i głos Adama skutecznie mnie obudził. -Julia, widzę, że mamy w klasie nowego. Kamil wstał i przedstawił się całej klasie. Wymienili parę słów z Adamem i przeszliśmy do przerabiania tematu. Jakoś nijako minęło 45 minut i ostatnia lekcja się skończyła. Żadnego gestu Adama, żadnego spojrzenia. Nic, czym mogłabym ekscytować się przez weekend. Aż do poniedziałku go nie zobaczę. -Julia, idziemy na pizzę. Chcemy się zintegrować z Kamilem, idziesz? -Jasne...- odburknęłam i powlokłam się za resztą.
Pizza jak pizza, gdyby nie dziwne zachowanie Kamila w stosunku do mnie. Znamy się 1 dzień, a on jest dla mnie taki miły... Może po prostu chce się z kimś bardziej zaprzyjaźnić, żeby czuć się pewniej w nowej klasie. Skoro wybrał właśnie mnie, to postaram się być sympatyczna.