Menu
Gildia Pióra na Patronite

loveforever

- Kochasz mnie jeszcze?- zapytała go podczas wspólnej kolacji.
- … - w odpowiedzi usłyszała tylko pustkę i ich płytkie, spokojne oddechy. Po chwili ujrzała jak jego twarz tężeje, jakby starał się opanować emocje, ale jakby za ułamek sekundy miał powiedzieć jej coś, co będzie najgorszą informacją w jej życiu.
- Kochasz? – powtórzyła tym razem głośniej. Jej głos zaczął już odczuwalnie się trząść.
- Jakiej odpowiedzi oczekujesz? Kocham? Nie kocham? Nie, nie kocham- odpowiedział, nie patrząc jej w oczy.
- Jak…? Jak to… możliwe? Przecież… nie, to nie jest możliwe! Powiedz, że żartujesz… - z każdym słowem jej głos był coraz mniej wyraźny, po jej policzkach spływały słone łzy.
- Powtórzę raz jeszcze: nie kocham Cię- mówił z kamiennym wyrazem twarzy.
- Co ja… mam zrobić bez Ciebie? Jak?- ledwo słyszalnie, mówiła przez głośny już szloch.
Tym razem znowu w odpowiedzi usłyszała jego płytki oddech i swój płacz.
Chwyciła go za brodę i ostatni raz chciała popatrzeć mu w oczy. W jego zielone tęczówki, które były jej prywatnym, zielonym niebem. Potem wybiegła. Sama nie wiedziała gdzie biegnie i co chce zrobić. Płakała i biegła przed siebie. Nie przejmowała się tym, jak dziwnie patrzą się na nią inni ludzie. Nie obchodziło to jej. Była tak bardzo zapłakana, że nie zauważyła przejeżdżającego samochodu. Na szczęście nic się nie stało, stuknął ją tylko lekko. Pobiegła dalej. Mimo, że miasto, które zamieszkiwała, było dużym miastem, po jakimś czasie była już na jakiejś pobliskiej wsi. Mieszkała w centrum. Było gorąco, pogoda nie sprzyjała bieganiu. Nie przejmowała się tym za bardzo. Myślała tylko o tym, aby znaleźć się jak najdalej od wszystkiego i wszystkich. Weszła do jakiejś szopy i położyła się, dalej szlochając jak roczne dziecko. Dopiero wtedy odczuła zmęczenie po dość długim maratonie. Wyjrzała przez okno, słońce już zachodziło. Nie chciała wracać do domu, bo i niby po co? Jeszcze parę dni wcześniej była pewna jego miłości do niej, a teraz co? Jak miała żyć dalej? Bez swojej miłości?
Tymczasem dziewczyna nie widziała tego, co działo się w domu. Chłopak złapał się za głowę, gdy tylko zorientował się, co zrobił. Przecież kochał ją, kochał całym sercem. Naszły go wątpliwości i raczył powiedzieć, że nie kocha. Mimo, że wiedział, że dziewczyna nie da rady bez niego. On sam także nie mógłby bez niej funkcjonować. „Co ja zrobiłem? Idiota!":- myślał chłopak.
Gdzie poszło to szczęście, które przynosili sobie z dnia na dzień? Co się stało z jego słowami: „Na zawsze”?
Oboje pogrążyli się w tym co stało się przed paroma godzinami. Chłopak, załamując się, popłakał się. Leżał w bezruchu, nie jedząc, przez trzy dni. Dziewczyna nie wracała do domu, przez wiele dni. Kiedy się pokazała, zabrała swoje rzeczy i uciekła. Nie chciała być w miejscu, które najbardziej przypomina jej jego. Wiedziała, że tutaj jej psychika nie wytrzyma. Nie bez niego.
Straciłem ją, straciłem… – powtarzał chłopak bez przerwy. – Zdał sobie sprawę, że stracił ją na zawsze i nigdy już jej nie odzyska. Trochę za późno. Z chwilą kiedy poszedł do jej domu i usłyszał, że wyjechała i nie zamierza wrócić.

9858 wyświetleń
121 tekstów
2 obserwujących