Menu
Gildia Pióra na Patronite

Nie ma większego cierpienia...

Albert Jarus

Albert Jarus

Dziś nie ma cię. Nikt na mnie nie patrzy szklistymi oczami, w których mógłbym ujrzeć własną duszę. Zakopałem to. Zrywane skrawki serca, jeden po drugim, na których widniało twoje odbicie zakopałem głęboko pod ziemią. Nie ma ich… I nie ma mnie. Nie mogę wykrzyczeć jak bardzo kochałem. Tego przeraźliwego wrzasku nie usłyszy nikt. A przecież kochałem, jak nikt na świecie. I dziś znów mógłbym wstać i powiedzieć to samo. Powiedzieć każdemu z osobna i wszystkim razem ile znaczył dla mnie każdy twój szept. Mówiłaś, że nie trafiliśmy na swój czas… Że okno nie było otwarte. A ja jednak wierzyłem, że można kochać. W tym wieku, w tym czasie. Szaleńczo, namiętnie i z pasją. Skończonych kilkadziesiąt lat nie zabrania mi patrzeć na ciebie jak nastolatek, obłędnie oszalały na twoim punkcie. Ani tym bardziej jak romantyk, chcący złożyć do twych stóp cały świat. I jak najgorszy drań, pragnący zniszczyć wszystkich przeciwników i dać ci poczucie bezpieczeństwa, niczym w anielskich skrzydłach. Błagam nie mów, że to nie możliwe, że nas nie ma. Wpatrzony w twoje zdjęcie tracę siebie samego… Wariuję. Chcę wierzyć, że nas nie ma, że wszystko już zniszczyłem, ale przychodzi noc. Otula mnie czernią i chłodem. Wtedy tak bardzo czuję się samotny i pusty. Bez ciebie drętwieję, czując pękające kawałki mojej duszy. Czy znaczył ktoś kiedyś dla mnie tyle co ty? Uwierz, że nigdy. Widzieć swoją duszę w twoich źrenicach wyznaczało mi początek miłości, końca nigdy nie widziałem.
- Ośmieszasz się - odezwał się aksamitny i miękki głos. - Z każdą kolejną sekundą coraz bardziej. Nie ty jeden kochałeś chcąc oddać życie. Nie dla ciebie jednego świat rodził się błogosławieństwem. Nie jesteś wyjątkowy. Twoja miłość nie wyznacza początku ani końca, jest zaledwie częścią, ułamkiem, pyłem. Sam jesteś ziarenkiem piasku. Czas wszystko przykryje. Każdą chwile zmieni w mgliste wyobrażenie piękna, a potem rozmaże się całkiem… Lecz czy u ciebie też?
Rozmazany obraz blasku otoczył go ciepłem. Poczuł na twarzy muśnięcia skrzydeł i unoszący się zapach wanilii i lawendy. Nie bał się. Było mu obojętne. Przecież i tak nie mógł walczyć o swój największy skarb. Wstał i zaczął donośnym głosem.
-Ale kocham! Całym sercem, duszą… Każda cząstka mojego grzesznego ciała krzyczy „wróć”. Tego nie można przekreślić. Boże! Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego postawiłeś ją…? Właśnie ją na mojej drodze! Dlaczego nie żadną inną? Dlaczego nie tą, z którą mógłbym w objęciach starzeć się i patrzeć na kolejne zmarszczki, pojawiające się na jej czole? Boże! Odpowiedz!
-Taką właśnie drogę wybrałeś. To nie była decyzja Boga, lecz twoja.
- Moja?! Jak mógłbym skazać siebie na ból, którego nawet nie jestem w stanie unieść? Wiem, że i ona mnie kocha… Jak mógłbym pozwolić, by cierpiała równie mocno jak ja? Dlaczego w tych najważniejszych momentach cię nie ma?!
- Można o miłości pisać wiersze. Można unosić ją pod szczyty nieba i równie mocno pchnąć w otchłań piekieł. Ludzie… Myślicie, że cierpieniem jest głód, wojna bieda czy choroba. Pochylacie głowy i cierpicie razem z nimi. Tak… to jest ból odczuwalny każdą cząstką ciała. Ty cierpisz z miłości… a tego bólu nie ukoi żaden chleb, żadna biała flaga, pieniądze czy lek. Ten ból rozrywa wnętrzności. Wiem… Człowiek nie zada sobie większego cierpienia niż miłość. Duszy nie wyleczy żaden lek, żadne pieniądze, dlatego miłość jest najważniejsza… Każda miłości. I na ciernie wbijane przez nią, jest tylko jedno lekarstwo - drugi człowiek.
- Dlaczego więc ja? Tak bardzo grzeszyłem? Wyrządziłem tyle cierpienia? Czy może skrzywdziłem niewinne osoby?
- Wybrałeś to wieki temu. Powiedziałeś, że za każdą krzywdę gotów jesteś ponieść karę. Gotów byłeś cierpieć, patrząc na spokój innych. Pozwoliłeś, by twoją dusze rozerwano na miliardy kawałków, paląc je jeden za drugim. Gotów byłeś wylewać może łez, za każdą niewinnie wylaną łzę. Przyrzekłeś oddać swoje ciało. Dziś jest ten dzień.
-Więc umrę…?
- Nie. Przeżyłeś najwspanialszą miłość, jakiej nawet nie byłeś w stanie sobie wyobrazić. Będę przypominał ci do końca twych dn,i każdy jej pocałunek. W oczach innych będziesz widział jej spojrzenie, krzyczące „wróć”. Każdy zapach będzie jej zapachem, każda nuta będzie jej melodią. Wszystko… najmniejszy powiew wiatru, liść na drzewie, płatek śniegu, dziecko… Wszystko będzie przypominało ci ją, lecz nigdy już nie będzie twoja. Nigdy.

Dla moich Aniołków tutaj.
Tylko szczęścia :)

7034 wyświetlenia
113 tekstów
103 obserwujących
  • Canaletta

    17 January 2012, 23:58

    Złamałeś mnie tym...
    Piękne.

  • 28 November 2011, 21:15

    Nie wiem co powiedzieć.
    "I dziś znów mógłbym wstać i powiedzieć to samo. Powiedzieć każdemu z osobna i wszystkim razem ile znaczył dla mnie każdy twój szept."
    "Wpatrzony w twoje zdjęcie tracę siebie samego… Wariuję. Chcę wierzyć, że nas nie ma, że wszystko już zniszczyłem, ale przychodzi noc. Otula mnie czernią i chłodem. Wtedy tak bardzo czuję się samotny i pusty. Bez ciebie drętwieję czując pękające kawałki mojej duszy." - Niesamowite, piękne

  • No_One_

    19 November 2011, 22:37


    Piszesz wizualnie.
    Czy już to pisałam ?

    Pewnie tak ,
    podoba się chociaż
    nie mój klimat , nie mój czas,
    nie mój temat.

    Chyba się starzeję...

  • 19 November 2011, 21:11

    Brak mi słów... Przeczytam wiec raz jeszcze..

  • Sheldonia

    19 November 2011, 08:54

    Albercie, znów próbujesz wycisnąć ze mnie łzy (świadomie?). Ty wiesz, dlaczego mi się podoba...

  • ♥. Skalon A.M

    18 November 2011, 23:44

    Niesamowite... po prostu nieziemskie... jestem zachwycona tym opowiadaniem. Idealnie pasuje tematycznie do mnie, więc jedynie co mogę powiedzieć dobra robota. ;)