Menu
Gildia Pióra na Patronite

Telefon

filutka

Dzień był słoneczny, chociaż bardzo wietrzny. Dotyk upragnionych promieni słonecznych powodował, że wewnętrzna energia ożywiała się i chciało się żyć. Powrót do pracy po wykonanych czynnościach służbowych w terenie okazał się spokojnym spacerem, a nie wariactwem zakończonym zadyszką.

Była już blisko biurowca, gdy zadźwięczał telefon, który był schowany w torebce. Właściwie była to torba, duża, obszerna z dużą ilością kieszonek i schowków, które pewnie mają służyć uporządkowaniu noszonych tam przedmiotów. Pomysł bardzo szczytny i pomimo tego, że właścicielka torby była osobą zdecydowanie lubiącą porządek, to jednak zdarzało się jej nie wiedzieć, czy telefon jest z lewej czy z prawej strony, w bocznej czy też w środkowej kieszonce. Całe szczęście, że głos dzwonka nie był bardzo wyciszony. Nerwowym ruchem ręki, wsłuchując się w dźwięki melodii szybko wyjęła telefon. Zerknęła na wyświetlający się numer - był obcy. Rozsunęła "staroepokowy" telefon i zaprosiła do rozmowy swoim:
- Proszę.
-Cześć Asia. Mówi Rysiek Gradse. Słuchaj, jakbyś miała jakąś robotę: malowanie remont, układanie podłóg to dzwoń. Mam czas, mogę Ci pomóc.
Jej mózg w momencie wszedł na bardzo wysokie obroty. Owszem malowali dom, ale robił to znajomy. O co tu chodzi?
- Przepraszam. Czy mógłby się Pan jeszcze raz przedstawić, bo to chyba jest pomyłka.
- Jestem Rysiek, kolega Wieśka. Chodziliśmy razem na ryby. Tak mi go brakuje, pomyślałem zadzwonię jakbyś coś potrzebowała.
Przypomniała sobie kolegę męża Ryśka i w mig odpowiedziała:
- Bardzo dziękuję.
Ale to nie wystarczyło. Z głośnika płynęło wesołe i zachęcające:
-Jakbyś cokolwiek potrzebowała, o każdej porze dnia i nocy dzwoń do mnie. Zrobię dla Ciebie wszystko i za darmo. Cokolwiek byś potrzebowała ...
Już nie czekała na dalsze propozycje i zapewnienia tylko wtrąciła swoje grzeczne, ale stanowcze:
- Jeszcze raz dziękuję za pamięć. Jestem bardzo wdzięczna. Jeśli tylko będę czegokolwiek potrzebowała z pewnością zadzwonię. Serdecznie pozdrawiam. Miłego dnia.
Usiadła na ławeczce obok przystanku autobusowego i pomyślała: jaki cwaniak. Odczekał, wybrał dobry czas i dalej z propozycją do samotnej, pewnie zagubionej i cóż pewnie potrzebującej kobiety. Uśmiechnęła się słodko i wystukała sms " Kocham Cię. Dobrze, że Cię mam". Odpowiedź od jej mężczyzny była natychmiast :' "Ja też Cie kocham i mam dla kogo żyć".
Co za czasy, co za ludzie, dobrze, że nie jestem sama, bo musiałabym się wyprowadzić z tej wiochy - pomyślała. Czuła się jak towar wystawiony na aukcję. Jeszcze miesiąc i zaczną się licytować. Wstała, przewiesiła torebkę przez ramię i hardo pomaszerowała do pracy. Delektując się wiosenną aurą planowała wczasy nad Bałtykiem, a potem wyprawę na "Zieloną Wyspę" ze swoim mężczyzną.

16 809 wyświetleń
250 tekstów
3 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!