Menu
Gildia Pióra na Patronite

.

hotsugar

hotsugar

Dom w pobliżu lasu, po sąsiedzku rzeka. Duży słoneczny salon, na ścianach fotografie pokazujące ich. Z wakacji, przy grillu, na spacerze w lesie, nad wodą. Szczerze uśmiechnięte twarze. Iskierki miłości błyszczące w ich oczach. Splecione dłonie przesznurowane niewidzialnymi tasiemkami zrozumienia, przyjaźni. W kuchni na lodówce rozpiska zajęć, obowiązków, przypomnienia co kiedy trzeba zrobić, co kupić. W przedpokoju mała tablica z myślą na dany dzień. W salonie duży stary zegar systematycznie odliczający czas. Kominek w którym ognie bawią się ze sobą w berka, może chowanego? Pies wygrzewający się przed kominkiem. Nie idylla. Życie. Łzy, nieporozumienia, kłótnie, przeciwne zdania. Wszystko wsiąknęło w atomsferę tego domu. Każde słowo, myśl. Powietrze pachnie wszystkimi zapachami jednocześnie.

Grudzień, sobotni wieczór. Kanapa naprzeciwko kominka, na stopach grube skarpety, pies na podłodze, kot zwinięty w kłębek na kolanach. Kocem okryci oni, kubki parującego kakao pod ręką. Dla niej z odrobiną cynamonu i cukru waniliowego. Koniecznie z podwójną pianką. W rękach albumy. W tle ich muzyka, płyty zgrane przez nich. Z piosenkami wspominającymi kolejne etapy ich znajomości, zdobiące ścieżkę ich życia niczym polne kwiaty. Każde zdjęcie oglądane ze spokojem, uśmiechem na twarzy. Każde opowiada przecież zupełnie inną historię, przywołuje odrębne wspomnienia. W jej głowie świta wspomnienie książki, w której bohaterka zostawiała zeszyt i ołówek w kawiarni, wklejała znalezione zdjęcia i pozwalała ludziom wymyślać historie ludzi umieszczonych na zdjęciach. Teraz ona zaczyna taką historię tworzyć w sobie. Wie, że wieczorem, gdy on zamknie już oczy, ucałuje go śpiącego i pójdzie do innego pokoju. Może do salonu, może gdzieś indziej. Wcześniej sprawdzi, czy dzieci spokojnie śpią w swoich pokojach, sprawdzi regularność ich oddechów. Zamyśli się, odpłynie gdzieś w zupełnie inny świat. Weźmie do ręki zeszyt i zacznie pisać. Może skończy po godzinie, może po dwóch. Może on rankiem zastanie ją z pustym ulubionym jej kubkiem po wypitej w nocy herbacie, z długopisem i notatnikiem w ręku śpiącą na kanapie?
Weszła wgłąb samej siebie. Zaczęła rozmawiać szczerze sama z sobą. Tak, jak nie zrobiła tego od wielu, wielu dni. Zadała sobie stałe pytania. Co myśli, co czuje, dokąd prowadzą ją jej własne myśli.
Wraca do początku lipca 2009 roku. Jej 18urodziny. Setki tysięcy myśli, jak to zmieni się jej życie, odpowiedzialność za siebie. Co przyniosą wakacje w Grecji, czy wreszcie pozna kogoś nowego, jak to będzie. Urodziny spokojne nie były. Wiele, bardzo wiele skrajnych emocji. Do teraz nie wie co tak naprawdę było między Damianem a nią. Jeśli przyjaźń to z pieprzem. Jeśli miłość to bez uczucia.Coś, niecoś. Nijak a jednak jakoś. Mocno ale płytko. Krótko ale gwałtownie. Sierpień. Jego próba samobójcza, nieprzespane noce. Wysiad emocjonalny. Brak snu, brak choćby jednej stałej myśli. Wszystko krążyło w zupełnym nieładzie. Oddała by wygraną w totka za godzinę spokoju wtedy. Maturalna klasa, myśli o swojej przyszłości. Co zdawać na maturze, jak to będzie później. W tle rozwijało się coś. Duże choć niewielkie coś. Dwa bieguny, zupełne skrajności umiejące znaleźć porozumienie gdzieś na równiku. Mocne przyciągania. Raz z jednej, raz z drugiej strony równika. Gdzieś w tle krążyły jeszcze dwie gigantyczne planety. Dwa potężne smoki które przez siły ich głów mogły wszystko zepsuć. Rozmowy przybliżały i oddalały je. Różnie. Raz silniej, raz mocniej. Znienawidziła jego smoka. Zazdrość w myślach zabijała każdą komórkę gada. Modliła się, by się to skończyło. By było to, co kiełkowało w jej tętnicach, żyłach. By to nie była pomyłka. By znów się nie pomyliła. Krew szybko przeniosła ziarna na podatny grunt. Jeszcze przed styczniem ziarno kiełkowało. Ale było na tyle słabe by mogła je w każdej chwili wyrwać z korzeniami, zalać kwasem bez szkody dla gruntu, bez najmniejszej nawet ranki. Po sylwestrze ziarnu urosły korzenie. Z czasem mocniejsze, silniejsze. Coraz głębsze. Pozwoliła na to. W głowie myśli dalej prowadziły wojnę, nie radziła sobie sama ze sobą. Teraz jest znacznie lepiej. Wtedy życie było dla niej bajką...
Życie jest życiem, bajką nigdy nie będzie. Możemy czuć się jak bohaterowie bajki lecz to nigdy nie będzie to samo.
Marzenia mogą się spełnić jeśli karmimy je pokarem przygotowanej dla nich rzeczywistości.
Znalazł to gdy spała. Cichutko wyciągnął zeszyt z jej rąk. Przeczytał,odłożył na półkę. Uśmiechnął się sam do siebie, podszedł do okna, zapatrzył się gdzieś w dal. Wypił gorącą kawę, pocałował ją w czoło. Zostawił na szafce w przedpokoju kartkę. Zamknął po cichu drzwi. Poszedł przed siebie.
Później przeczytała:'Wyszedłem. Wiesz gdzie mnie szukać.Całuję'. Wiedziała wszystko. Poszedł przygotować grunt pod kolejne marzenia. I jak tu nie nazwać życia bajką w bardzo realnym, niejednokretnie brutalnym i płaczliwym scenariuszem w którym happy end zależy w pewnej mierze od nas samych?

40 331 wyświetleń
257 tekstów
90 obserwujących
  • motylek96

    12 July 2010, 15:42

    Ja czekam na twoje myśli,a tu taka niespodzianka.Opowiadanko znalazłam.:)))