Dedykowane niepoprawnym marzycielom. Wzbijcie się ponad obłoki! ;) Motto: „Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.” (Antoine de Saint-Exupéry ) Muzyka: Gojira - „Mandragore”
- Gdzieś musi być, musi! - szeptała rozgorączkowana M., miotając się po pokoju. Przerzucała książki, przekładała wszystko co chwilę na inne miejsce, sprawiając, że chaos rozpanoszył się w jej "czterech ścianach" na dobre. - Czego szukasz? - spytała nagle szarobura kotka, imieniem Kropka, z którą dziewczyna zwykła rozmawiać, ignorując dziwne spojrzenia członków jej Rodziny. - Skrzydła - rzuciła w pośpiechu, przeglądając stosik starych gazet, rysunków i pamiętników. - Skrzydła? - zdziwiło się zwierzątko, nieruchomiejąc w połowie wyjątkowo zgrabnego przedsennego ziewnięcia. - Wiesz... - M. opadła z westchnieniem na łóżko, siadając "po turecku" i głaszcząc Kropkę od niechcenia. Wzięła głęboki wdech i ciągnęła: - Marzenia uskrzydlają... - To dlaczego nie możesz znaleźć tego skrzydła? - dziwiła się kotka, trącając rękę swojej właścicielki, by nie przestawała jej głaskać. - Bo przestałam wierzyć w marzenia - odparła ze smutkiem nastolatka. - Odłożyłam to skrzydło, pożyczone od Nadziei, gdzieś na półkę, a potem przygniotłam natłokiem spraw, pozwoliłam, by pokryła je gruba warstwa kurzu rzeczywistości i w końcu przeze mnie zastygło w bezruchu i pewnie już nie nadaje się do latania... - Ale dlaczego to skrzydło jest tylko jedno? - chciała wiedzieć ciekawska jak zawsze Kropka. M. wstała, rozejrzała się po raz kolejny po pokoju i na nowo rozpoczęła poszukiwania. W końcu odnalazła zszarzałe skrzydło, z powyginaną połową pozostałych piór i tuląc je troskliwie do siebie, usiadła z powrotem obok swojej kotki. Utracony blask marzeń, odbijał się w roziskrzonych szczęściem tęczówkach dziewczyny, która z zapałem zabrała się za oczyszczanie narządu niemal ważniejszego od serca – skrzydła. - Skrzydło jest tylko jedno, bo więcej mi nie potrzeba - odparła, delikatnie rozprostowując znalezisko pióro po piórze i równie ostrożnie pozbywając się z nich każdej drobinki zniechęcenia lub zapomnienia, które odebrały mu blask. - To jak możesz wzlecieć? - Kropka bezceremonialnie wdrapała się na kolana M., która odłożyła swój bezcenny skarb na bok, by zajrzeć w głębię oczu swojej kotki. - Żeby wzlecieć trzeba mieć przy sobie przyjaciela - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie - bo tylko przyjaciel może sprawić, że twoje marzenia staną się warte spełnienia...
Albercie, dziękuję za komentarz. ;) Tak, ja też mam sentyment do skrzydeł. ;) Tylko nie takich idealnie białych. ;) Płyń ku gorze, wbrew nurtowi. ;) A., ja przechodzę sama siebie? Niby dlaczego? ;] Lepszy niedosyt niż przesyt. ;) Nie wbijaj się, WZBIJAJ! ;] Pozdrawiam serdecznie. ;]