Daj mi tyle łez, by wypłakać ten brud zza mojego serca. Umyj mnie, ochrzcij na nowo. Polej na głowę świętość i powiedz : Zostaje ci odpuszczone. Panie, daj mi nadzieję.
Straciłem już tak wiele. Zabierasz mi wszystko. Wszystko przepada, jak kamienie się wleką i ciągnę do ziemi. Upadam. Krzyż ten, który mi założyłeś ugina mi kolana. Kości trzeszczą. Kości płaczą i drżą. A krzyż przygniata. Ludzie plują na mnie nienawiścią i krwią własnych języków. Mam na sobie ich grzech. I to mnie zabija. Zabija mnie ten świat, tak okrutny i brudny. Ci ludzie, których słowa są jak ostre sztylety. Jak bicze i jak ciernie. W ogrodzie oliwnym me słowa brzęczą jak pszczoły. A Ciebie nie ma. Nie ma.
Nie ma dobra. Nie ma. Tak dużo tu zła. Piekło nad piekłem. I ziemia. Trzy puste światy. W każdym jesteś i w każdym Cię nie ma. Czterech jeźdźców wlokących mnie za włosy po ziemi, i słowa goniące za wiatrem. I piasek w oczach. I rany na dłoniach, które szukają Ciebie.
Przebity bok serca mi krwawi. Niepotrzebne kule. Niepotrzebna jest broń. Wystarczą oni. Wystarczy ten gniew. I pustka. I nienawiść. I pogarda. I słabość.
Wystarczy, że Ciebie nie ma, Panie. Albo, że jesteś i zamykasz oczy. Mrużysz je i śmiejesz się z mojej kruchości i ułomności. Wieczność? Po co mi ona, Boże? Myślisz, że jesteś wielki? Że ona daje Ci tą wielkość? To tylko czas. Wolę umierać miesiąc. A nie umierać przez wieki. Wolę żyć kilka lat. Niż męczyć się stulecia. Wolę być płomieniem zapałki. Niż Słońcem na niebie.
Wolę być człowiekiem. I modlić się do Boga niż od człowieka dostać policzek. Kolejny.
haha no zauważyłam, że kilka wątpiących już tu jest ;) ( tak, o Tobie mówię Wierszalin ;D ). Cieszę się, że utrzymuję jakiś poziom, jakikolwiek. I mi kradniesz te słowa wahania. Zabieraj, nie chcę ich ;p
Tak patrzę to chyba niektórym na koniec świata się zbiera :) tak religijnie :) ostatnio nie wiem czemu chyba mój konik... nawracam się. Nawet dziś śnił mi się koniec świata... Co do tekstu to raczej mnie nie zaskoczyłaś... Rewelacyjny jak to na Ciebie przystało. Tak bardzo podoba mi się dobór słów... te wahania... i możliwości interpretacji..., że po prostu zabiorę sobie. No i koniec... słowa stygną. Pięknie. Pozdrawiam.