Menu
Gildia Pióra na Patronite

Antidotum cz. I

constella

„Czy mając szanse spełnić swoje najskrytsze pragnienia, wykorzystałbyś ją człowieku? Czy dostając możliwość zrobienia czegoś praktycznie bez konsekwencji, odważyłbyś się? Tutaj to wszystko może się spełnić… Jeśli tylko zechcesz spróbować.”

Taki napis napotkałam na swojej drodze, gdy przyszło mi spędzać kolejny samotny weekend na ulicach Pewnego Miasta. Tak, wiem. Pewnie spytacie mnie, gdzie musiałam się wówczas zapuścić, że natrafiłam na takie dyrdymały. Otóż przyznaję, włóczyłam się wtedy po brudnych, brukowych alejkach, zwiedzając miasto, którego nie dano mi poznać nawet po sześciu miesiącach studiów. Wcale nie miałam zamiaru się znaleźć tam, gdzie byłam. Postanowiłam jedynie w sobotnie popołudnie zrobić sobie wycieczkę, więc wsiadłam w pierwszy lepszy autobus i wysiadłam na siódmym przystanku, a dalej jakoś poszłam to w prawo, to w lewo. Nawet się nie bałam, chociaż zaczęło się już robić ponuro, a wieczór nieuchronnie nadchodził. W bramie jakieś kamienicy moją uwagę przykuł właśnie ten napis, a w głębi bramy drzwi z napisem „Klub Marzycieli”. Brzmi niewinnie, czyż nie? Stara kamienica, odrapane mury, graffiti dosłownie wszędzie, na podwórzu jacyś ludzie, jedyne co przyszło mi wtedy na myśl to przyspiesz kroku i znajdź jakiś przystanek. Tak też zrobiłam. Jednak na mojej drodze stanęła pewna postać. Dziewczyna. Młoda, w zniszczonych ciuchach, jednak ogółem dość schludna.
- Przeczytałaś napis, widziałam, że cię on zaciekawił. - zagadnęła.
- Wydaje ci się. – odparłam jej tonem, który wskazywał na moje zniecierpliwienie i strach.
- Takie osoby jak ty, nie przychodzą w takie miejsca bez określonych powodów. Nie włóczą się o późnych porach po brzydkich uliczkach, a już na pewno nie chodzą po ulicach same. - po chwili dodała – Zgubiłaś się? Może mogę ci jakoś pomóc?
- Nie, dziękuję. Dam sobie radę sama, właśnie idę na przystanek.
- Nie uwierzyłaś, co? Pewnie wzięłaś mnie za jakąś patologię społeczną lub narkomankę, wielu tak myśli dopóki nie spróbuje.
- Nie wiem, o czym mówisz, ale się spieszę. Do widzenia. – próbowałam jakoś kulturalnie uciąć tę rozmowę i wreszcie się stamtąd wydostać. Jednak moja rozmówczyni nie dawała za wygraną.
- Nie jesteśmy narkomanami, ale podobnie jak ty nieszczęśliwymi ludźmi. Widzę, że jesteś na swój sposób niespełniona i nieszczęśliwa, ja też kiedyś taka byłam. Można to odmienić, naprawdę chciałabym ci pomóc.

Zaraz, zaraz jacy MY? O kim ona mówi. Nie dość, że wygadywała głupstwa to moje ciało cały czas było w stanie oczekiwania na cios od tyłu. Wiecie nóż pod żebra lub coś innego. Rozejrzałam się dokoła, ale nikogo oprócz nas tam nie było. Super akurat jak jestem w tarapatach to nawet pies z kulawą nogą się nie pojawi. Takie moje zasrane szczęście. Pomyślałam, że może faktycznie nie jest żadną narkomanką, a jedynie schizofreniczką, co za ulga nie? Stwierdziłam, że skoro nie mogę się od niej uwolnić odmawiając, to może jak jej wysłucham to wreszcie da mi spokój.
- Dobrze, więc jak możesz mi pomóc? – spytałam z sarkazmem, chociaż chciałam zabrzmieć autentycznie.
- Nie wierzysz w to nadal, ale zaraz ci wytłumaczę. Może wejdziesz ze mną do klubu? Nie bój się, nic złego ci się tam nie stanie. – odparła z uśmiechem.
- O nie, nie ma mowy! Nigdzie z tobą nie pójdę albo tu mi wszystko wytłumaczysz albo natychmiast sobie pójdę! – ucięłam z irytacją.
- Rozumiem nieufność, rozumiem także pokłady frustracji, też kiedyś taka byłam. Oglądasz filmy, nie? Zabawne ile niemożliwych rzeczy dzieje się w filmach, ile zjawisk chcielibyśmy móc doświadczyć, ile obrazów i scenariuszy budują w nas filmy, a zaraz po ich skończeniu uświadamiamy sobie, że to wszystko fikcja. Nic niemożliwego przecież nie może się zdarzyć, mam rację? Kiedy byłam młodsza długo nad tym myślałam, marzyłam o tym, by choć na jedną chwilę móc spełnić swoje najskrytsze pragnienia. Aż odkryłam sposób, dzięki któremu wszystko może się wydarzyć. Studiowałam chemię na tutejszym uniwersytecie, jednak byłam bardzo nieszczęśliwym człowiekiem, pełnym samotności i frustracji. Postanowiłam coś zmienić, dlatego zapisałam się na program badawczy prowadzony w USA. Miałam świetne wyniki, dlatego bez problemu się dostałam. Tam miałam się rozwijać, mieć dostęp do najlepszych laboratoriów, wyników testów, badań, a przede wszystkim poznać inne życie, nowych ludzi. Szczęśliwym trafem, udało mi się poznać grupkę młodych naukowców z naszego wydziału, którzy tak jak ja pragnęli od życia czegoś więcej. Tak właśnie okryłam to. – przerwała i wyjęła z kieszeni blaszane pudełeczko. Otworzyła je i pokazała mi trzy duże owalne tabletki. – Wiem jak to brzmi, bo z początku i ja podchodziłam do tego sceptycznie, ale to naprawdę działa. Scenariusz trochę jak z filmu, po zażyciu tej tabletki robisz wszystko, czego pragniesz, świat jakby się zatrzymuje, przestaje istnieć, na drugi dzień nikt wokół nic nie pamięta, jedynie ty wiesz co się wydarzyło. Ta tabletka pobudza mózg do niesamowitych zdolności, wykorzystuje jego potencjał na niemalże dziewięćdziesiąt procent, przez co nabywasz zdolności oddziaływania na otoczenie w sposób, który jest ci potrzebny. Widzę, że moja opowieść cię nuży, dlatego jeśli kiedyś będziesz chciała ze mną porozmawiać, a co więcej spróbować, to wiesz, gdzie mnie znaleźć. Przystanek masz za rogiem, najbliższy autobus za jakiś trzy minuty.

Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, gdyż dziewczyna zniknęła w bramie, a ja zgodnie z jej wskazówkami udałam się na przystanek. Siedząc w autobusie myślałam nad tym, jak żałosne jest życie, ktoś kto studiuje chemie, wyjeżdża do USA, a kończy w slumsach Pewnego Miasta, jako nawiedzona osoba z marginesu. A jak ja skończę? Przykre również było podobieństwo między nami, jej tęsknota za odmianą życia, samotność, niezrozumienie oraz niespełnienie. Założę się, że tak jak ja, chciała studiować w wielkim mieście, poznać jakieś chłopaka, zrobić magistra i ułożyć sobie życie, tymczasem jej się nie udało. Ciekawe co będzie ze mną? „… jeśli tylko zechcesz spróbować…” Minęłam przystanek, na którym powinnam była wysiąść, czekała mnie więc piesza wycieczka do domu, gdy wreszcie dotarłam do pustego mieszkania, poszłam prosto do łóżka……

27 909 wyświetleń
332 teksty
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!