Menu
Gildia Pióra na Patronite

Drzewo

Say

Say

Czasem to notoryczne stanie w jednym miejscu zaczyna być wyczerpujące. Niby nic takiego się nie robi, ale… męczy. Nie mówię tu o stanie fizycznym – bo z nim jest całkiem, całkiem – acz o psychice rzec tu trzeba.

Spokojna jestem co dnia, ciekawska w nadmiarze – lubię wiedzieć co się dzieje dookoła mnie. Słyszę czasem, że i płaczącą mnie zwą. Jednak.. to, że czasem sobie pod nosem pochlipie i łzy spływają po mnie… ale tylko wtedy kiedy deszcz pada! Bo wtedy nie widać które to moje krople, a które nie. Bywam jednostajna, nigdy nie zmieniam zdania – to nie w moim stylu. A właśnie! Co do stylu nawiązując to… tu niestety nie jestem z siebie zadowolona. Tu mi uroda nieco oklapła, tam zmarszczenia większe są… Nawet garb bardziej widoczny się stał… I ktoś o miłości znów do kogoś we mnie wypisuje. Niby boli, ale taki ból mogę wytrzymać. Inni często się ze mnie śmieją, że taka oklapnięta jestem.. lekko zgarbiona i… patrzę ciągle w ziemię. Jednak co ja na to poradzę, że taka wyrosłam? Nie moja to wina jak wyglądam, acz nikt ze mną nie chce rozmawiać, przez to kim jestem.. Czuje się samotna i .. znów chlipię.
Patrzę na przechodzących obok mnie ludzi. Na ich twarze… Jedni ponurzy, inni zapracowani. Tak, czy siak prawie nikt na mnie uwagi nie zwraca, a ja odwrotnie. Na każdego choć sekundę czasu znajdę. Czasem i nawet rozpoznaję twarze, często bywające w parku. A tak..to właśnie idzie nowa parka. Tu się poznali… Ona biegła, on zaczytany w artykule i… śmiesznie to wyglądało. Jednak co miesiąc przychodzą do parku i siadają na tą samą ławkę co wtedy, tuż przede mną. Miłość… co to za uczucie? Jak to jest móc porozmawiać z kimś na wszystkie tematy? Dotyk… delikatne odsunięcie włosów, muskanie ustami po szyi, czy nawet i ustach. Bliskość… Też bym tak chciała.. Mieć kogoś na zawszę obok siebie. Ale.. jestem inna od innych, przez co samotna, taka samotna, że chyba gorzej stoczyć się nie potrafię. Znów pada deszcz..ponownie i ja płaczę.
Co jakiś czas mną lęk wstrząsa. Dlaczego? Widziałam jak ostatnio jedna z nas odeszła. Po prostu… Nie wytrzymała tego wszystkiego i zaraz leżała na ziemi bez życia. Inni nic zrobić nie mogli. Zabrali ją. Gdzie? Sama nie wiem. Może i czas na mnie? Po prostu uschnę od środka z tej bezradności. Nikt płakać po mnie nie będzie. A i miejsce znajdzie się dla kogoś nowego. Boję się jednak, że odwagi mi nie starczy na taki samobójczy krok. Dlatego się boję.. mam lęk w sobie, że nim dokonam wyboru inni zadecydują o mnie.
Pory roku nie są czymś co uwielbiam. Ciągle zmiana, zmiana, zmiana.. Jak by nie mogło się to ujednostajnić. Zima.. za zimno, brak ptaków i taka cisza. Wiosna czas ciągłego płakania… Tu deszcz, tu kolejne zakochane pary, a do ciebie dochodzi, że ty nigdy nie będziesz miała nikogo… przykre. Lato.. za gorąco, za mało wody. Acz wtedy pragnę pokazać innym, choć troszkę, że ja tez potrafię być piękna, żeby to we mnie dostrzegli, że ja tego tak potrzebuje… uwagi… malutkiej uwagi. Ja tu jestem… A jesień? Jakoś ujdzie, acz wtedy czuję się taka wypruta, taka… łysa… naga…
Chciała bym podróżować! Tak.. to moje marzenie. Być kimś i podróżować.. Zobaczyć choć co jest za najbliższą ulicą, zakrętem… Co jest dalej niż mój wzrok sięga. Czy tam są tacy jak ja? A może ktoś jedyny i on zobaczy we mnie wszelakie piękno. Przeszkadzać mu nie będzie, że płacząca jestem, że inna od innych. Nie będzie drwił z mojej głupoty, myśli, czy gestów. Może jest taki ktoś..za siedmioma górami, z siedmioma lasami, za siedmioma dolinami… Może jest taki ktoś… i czeka, i myśli o takiej jak ja, jak ja o takim jak on.
Jak mnie zwą? Zwą mnie Płaczącą Wierzbą.

2991 wyświetleń
17 tekstów
0 obserwujących
  • 27 February 2010, 12:54

    Tak czytam i czytam to opowiadanie i sie zastanawiam .. gdzie tu ład.. gdzie tu skład w całej tej opowieści.. az do ostatniego zdanie :) Fajnie sie czytało . Czekam na wiecej i zapraszam do siebie.