Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rozmowa niekontrolowana

Paweł L.

Paweł L.

Co tu robić w tak małej wioseczce?

Jak zwykle szybko do znajomych. Dziś znajomi są na fejsie. Wtedy znajomi czekali na podwórku.

Tym razem zawitaliśmy do domu Maciongów. Wtedy to rodzice ich wyjechali i dom był od dorosłych pusty. Pusty, czyli impreza. A raczej nie impreza, a spotkanie młodzieży w celu dokonania rzeczy niedozwolonej. W tym domu znajdował się jedyny telefon stacjonarny we wsi. Komórka kojarzyła się tylko z pomieszczeniem gospodarczym w domu, przy kuchni.

Cała piątka — Monika, Ania, Tomek, Karol i ja — siadała na wygodnej kanapie, przy której do ściany przymocowany był telefon stacjonarny. Tomek bardzo szybko znalazł książkę telefoniczną, z której każdy z nas losowo wybierał numer, pod który dzwoniliśmy.

„Dzień dobry, to ja. Pamiętasz mnie?”

Takimi między innymi słowami zaczynaliśmy rozmowę. Odbierający czasami był zezłoszczony, szybko się rozłączał. Jak również zdarzało się, że prowadziliśmy długie konwersacje z nieznajomą, która to chętnie z nami dyskutowała. Nawet kiedy kilka razy dzwoniliśmy do niej. Jacy my byliśmy uradowani, korzystając z dobroci cywilizacji… Dla nas była to świetna zabawa, a dla rodziców Moniki i Tomka pewnie niezły rachunek. W tamtym okresie korzystanie z telefonów nie było tak tanie jak dziś.

3669 wyświetleń
63 teksty
3 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!