Menu
Gildia Pióra na Patronite

KRASNALE W BESKIDACH

fyrfle

fyrfle

Była 23. 30 Pi.Em, czyli późny wieczór, a w zasadzie noc - lutowa noc. Po kąpieli ubrali szlafroki, umyli zęby kolorową pastą z bardzo kolorowego opakowania, znanego koncernu chemicznego, co samo w sobie zastanawiała go - czy ta pasta może wnosić jakąkolwiek pozytywność w życie jego uzębienia, ale fakt samo mycie zębów było przyjemnym doznaniem i powodowało efekt świeżości w ustach.

- To ja pójdę jeszcze na dół, zrobię porządek z piecem. - oznajmił jej spokojnie i skierował się do drzwi na klatkę schodową.
- Dobrze, to ja biorę pranie, wyłączę komputer i idę jeszcze włożę do pralki.
Na klatce pstryknął włącznik świateł i zrobiło się w miarę jasno, że spokojnie schodziło mu się do korytarza i potem do pomieszczeń piwnicznych i kotłowni. Nacisnął przyciski włączników świateł w kotłowni i piwnicy, z której wychodziło się do przestronnego ogrodu. Skręcił w lewo do piwnicy, a jarzeniówka powoli rozświetlała pomieszczenie. To co zobaczył sprawiło, że zatrzymał się wpół kroku i zaraz uśmiech pojawił się na jego twarzy, a w duch poczuł wirować niewyobrażalnym szczęściem. Przy piecu byli wszyscy - cała rodzina krasnoludków, duch radzieckiego traktorzysto - kombajnisty i mały dron, który radośnie wirował w powietrzu ósemki.
- Kurcze witajcie! - powiedział z nieskrywaną radością w głosie i zaraz dodał - co to jakaś walentynkowa niespodzianka, czy po prostu przenieśliście się by mnie wzmocnić i dodać sił w tych trudnych i ważnych dniach dla mnie?
Odpowiedział mu stary, ale rześki i wesoły jak zwykle Ajdaho - senior rodu krasnali.
- Kiedy wybrałeś Beskidy, to naturalnym było, że kogoś ważnego zabrakło w układance Szefa, tam na Dolnym Śląsku, a więc poprosiliśmy Jego, czy nie mógłby nas w naszej posłudze przenieś do ciebie, zwłaszcza, że tutaj jak wszędzie krasnoludki mają tak wiele do zrobienia, a Sasza i Kamiński naturalnie chcieli iść tam gdzie my i ty przyjacielu.
- Rozumiem , że On przychylnie rozpatrzył waszą prośbę?
- Tak, a to znaczy, że w pełni akceptuje twój wybór i będzie wam błogosławił.
- Tak bardzo się cieszę, że moje nieśmiałe prośby zostały przez Niego wysłuchane, ja nawet specjalnie nie prosiłem o waszą tu obecność, tylko nieśmiało marzyłem o tym, nie chcąc się narzucać Najwyższemu że swoimi egoizmami, bo myślałem, ze to są egoizmy, żeby was jeszcze tutaj mieć przy sobie, a tym samym odrywać was o tamtejszych zadań i burzyć Jego wolę.
- Wiesz On jest miłością, a ty poszedłeś drogą miłości. Tym samym nie podziela zdania kapłanów, którzy każą tkwić w niespełnieniu, a nawet wielkim cierpieniu psychicznym - tak powiedział mu duch Saszy Krasnotumanowa, który oddał życie z miłości do kobiety i wolności.
On z wrażenia i wzruszenia aż chciał przytulić ducha , że poleciał na skrzynki przy bojlerze, na których siedziała najmłodsza część krasnalej rodziny, że musieli pośpiesznie zeskakiwać na posadzkę, aby nie zostać zdemolowanym przez jego stu kilowe bezwładne ciało, które ostatecznie oparło się na zbiorniku bojlera. Wszyscy rykneli śmiechem, a on powoli zbierał się na równe nogi.
- Krzysiek , co tam się dzieje?! Z kim się tak śmiejesz? - i po chwili wszyscy usłyszeli jej kroki - schodziła szybko po schodach do piwnicy. Wszyscy ciekawie spojrzeli na niego.
- Wspomniałem Aiszy o was, nie wiem czy do końca uwierzyła, ale nie chowajcie się, to wspaniała kobieta.
Zbiegła po schodach i oparła się o jego plecy, a on odsunął się i powiedział wskazując dłonią na okolice pieca.
- Pamiętasz naszą fantastyczną rozmowę? Oto są i kłaniają się tobie. Kochani to jest Aisza, Aiszo po kolei - Ten staruszek o lubieżnym wyrazie twarzy, to Ajdaho, tych dwoje przy drzwiczkach pieca, to Laura i Filon - rodzice tej trójki na kartonach z Kurierem czyli Żwirka, Muchomorka i Hanki. Tam nad węglem filuternie fruwa Kamiński - zbieg z CBA, a jak dobrze się wpatrzysz w bojler, to ujrzysz Saszę Krasnotumanowa.
- Kurczę fajnie, że się zmaterializowaliście w moim życiu - witajcie w Beskidach, no i trzeba koniecznie wasze przybycie uczcić, już biegnę po nalewkę z tarniny i kieliszki.
Odwróciła się i ruszyła z powrotem na schody.
- No to zapowiada się biesiada do rana - skazał radośnie Sasza Krasnotumanow - ale przecież Aisza musi iść do pracy?
- Nic nie szkodzi, najwyżej weźmie dzień urlopu. Trzeba wasze przybycie uczcić i tyle.
Aisza wróciła po chwili niosąc kieliszki i talerze, a potem jeszcze parę razy wchodziła do góry po różne jadło i picie. Najgorzej miał Sasza, ale wybrnął i z tego. W pewnym momencie wszyscy zobaczyli jak jego duch niknie w kieliszku z nalewka należącym do Krzyśka. Po chwili wyskoczył z niego krzycząc - Oczień wkustnaja i zaczął radośnie nucić jakiś rosyjski romans, których do rana zaśpiewali jeszcze wiele i wszelkich innych pieśni radosnych, smutnych, biesiadnych, wielkopostnych, przebojów i frywolnych, pomimo wielkiego postu.

297 789 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    24 March 2016, 06:56

    :)

  • 23 March 2016, 23:26

    jak to PiSa.Em to Pi.Em! Bardzo ciekawe ! :)