Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ślepota piękna (1)

Kasik

Kasik

Był piękny, majestatyczny, władczy, kochał z całego serca, choć przez to jego wybranki głównie cierpiały. Musiał przecież jakoś sprawić, żeby zostawały z nim na zawsze, a wiedział, że urok, jaki wokół siebie roztaczał, w końcu opadał. Ale to nie tak, że były więzione! Miały piękne pokoje, takie, jakich nikt by się nie powstydził. Tylko jedno musiały zrobić. Wyrzec się swojego wcześniejszego życia. I pogodzić się w końcu z tym, co je spotkało.

Był pięknym, majestatycznym… Lwem.
Czy taki był już zawsze? Nie wiedział. Może urodził się Lwem, a może jakaś zła czarownica go w niego przemieniła. Nie miał pojęcia. Nie liczyła się żadna przeszłość. Liczyło się tylko to, co jest teraz i to, czego spodziewać się może w przyszłości. I jego miłości. Reszta nie istniała.
Kochał wszystko, co piękne. Dlatego mieszkał w pięknym pałacu z pięknym ogrodem, który pielęgnowany był przez pięknych służących. I kochał piękne kobiety. A one kochały jego, taka już była kolej rzeczy, inaczej być nie mogło.
Miał jedynie złą sławę. Każda kobieta, która się mu spodobała, przepadała na zawsze. Nie było żadnych śladów, które pokazywałyby, co się z nimi stało i gdzie przebywają. Ich ojcowie, bracia, gdy tylko go widzieli, rzucali się na niego z widłami, pochodniami i innymi przedmiotami, które mieli pod ręką, ale nie udawało się im go nawet zranić. Roztaczał wokół siebie jakby barierę ochronną, przez którą nie potrafili się przebić.
Ale mimo tego zawsze były takie, które zachwycało jego piękno i władczość. Łatwo takie znajdywał i, jeśli się mu spodobały, zaprowadzał do swojego zamku.
Były zachwycone. Uważały, że znalazły raj na ziemi i wyśmiewały te wszystkie pogłoski, jakie do nich dochodziły o tych wszystkich biednych kobietach. Przecież nie mogło dziać się nic strasznego w tych pięknych ścianach zamku! To było po prostu niemożliwe!
Ten zachwyt i szczęście trwało różnie. U niektórych miesiąc, u innych nawet pół roku, ale w końcu wszystkie spotykał ten sam los.
Pewnego dnia zaczynały zauważać, że Lew nie jest już tak piękny i oszałamiający, jak na początku. Zaczynało mu czegoś brakować, po prostu zaczął brzydnąć. Ale to spostrzeżenie trwało chwilę, było przelotną myślą, o której szybko zapominały. Jednak Lew to zauważał i nie mógł pozwolić, aby to się powtórzyło. Dlatego na drugi dzień budziły się… ślepe. Ich oczy nie miały już dawnego koloru, były białe. Kobiety początkowo próbowały walczyć, nawet uciekać, ale to nic nie dawało. Nie istniała żadna droga ucieczki. W końcu wpadały w rozpacz, płakały. Ale Lew ich nie zostawiał. Dawał im najpiękniejsze pokoje, podarowywał najcudowniejsze rzeczy. I napawał się ich pięknem. Bo nie przeszkadzało mu to, że cierpiały, skoro nadal były olśniewające…
Wykorzystywał je.
Nie mógł się oprzeć temu pragnieniu. Gdy tak na nie patrzył, cieszył się ich widokiem, po prostu musiał to zrobić, coś jakby mu kazało. A on nie mógł się oprzeć.
Jego zamek rozdzierał krzyk i płacz wielu kobiet. Cały czas. Było coś niesamowitego w tym zamku, że jego ofiary na początku tego nie słyszały. Może nie chciały, a może nie były w stanie usłyszeć. Ale później, samotne w swej rozpaczy, zaczynały słyszeć głosy innych. I wtedy wiedziały, że nie są same. Zaczynały rozumieć, co działo się z tymi wszystkimi zaginionymi kobietami. Lecz ta wiedza w niczym im nie pomagała. Jedynie zaczynały rozumieć, jak bardzo były głupie. I zaczynały nienawidzić. Tylko nie wiedziały, kogo bardziej. Czy siebie, że pozwoliły zbezcześcić swoje ciało i duszę, czy jego, tego Lwa, przez którego tutaj były, który je wykorzystał i robił to dalej, nie zważając na to, jak bardzo już cierpiały?
Pragnęły jego śmierci.
Jednak wiedziały, że coś takiego się nie stanie. Nie miał je kto uratować. Nikt nawet nie wiedział, gdzie mieści się zamek Lwa. Dziwiło je, że żaden człowiek nie zauważył jeszcze takiego pięknego budynku, ale może zapieczętowany był czarami, które pokazywały go tylko tym osobom, które zapraszał do siebie Lew? Tego nie wiedziały.
Wiedziały, kiedy przyprowadzał kolejną naiwną. Słyszały jej podniecone krzyki, takie, jak wcześniej ich, kiedy rozglądała się po zamku. Jaka ona głupia! Powinna uciekać, póki jeszcze mogła! Krzyczały wtedy jeszcze głośniej, żeby je usłyszała, żeby zrozumiała, co takiego kryje się wśród ścian tego zamku. Ale ona zdawała się tego nie słyszeć, zbyt zaabsorbowana zamkiem i samym Lwem. Słyszały również w nocy, jak jej jęki mieszały się z jego. Wtedy jeszcze miała wybór, mogła mu odmówić, ale później, gdy widziała tylko ciemność, nie mogła zrobić nic, nie miała żadnego wyboru, on i tak brał to, co chciał.
Ale Lew nie mógł nic z tym zrobić. Te wszystkie piękne kobiety same go przywoływały. Chciały, aby je miał. A on nie mógł się im oprzeć. Kochał wszystko, co piękne.

Była jedna osoba, która wiedziała, jak to się wszystko zaczęło.
Wśród starych drzew, które pamiętały początek Ziemi, w jaskini równie starej, mieszkała kobieta.
Pewnego dnia dotarły do niej wieści o Lwie i kobietach, które ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Wiedziała, o kogo chodzi, bardzo dobrze go pamiętała.
Kiedyś, gdy była młodsza, ale i tak starsza od najstarszych ludzi, spotkała pewnego młodzieńca. Niestety, był tak brzydki, że wszyscy od niego uciekali, jakby był nosicielem jakiejś groźnej choroby. Gdy ją zobaczył, od razu wiedział, kim jest i co jest w stanie zrobić. Poprosił wtedy o jedno – żeby był piękniejszy od wszystkiego, co było na tym świecie, żeby ludzie już od niego nie uciekali. Spełniła jego prośbę. Przemieniła go w Lwa, jednak przez to zapomniał o tym, kim był wcześniej i co robił. Podobało mu się jego nowe życie. Jednak, gdy ludzie zaczęli do niego lgnąć, żeby go poznać, stwierdził, że ktoś tak piękny, nie może otaczać się tak pospolitymi ludźmi i kimś tak starym, jak czarownica. Dlatego zostawił ją, by otoczyć się najcudowniejszymi rzeczami i kobietami. I wtedy kobieta rzuciła jeszcze jedno zaklęcie. Każda jego ofiara w końcu będzie widziała, jaki jest naprawdę. Nie wiedziała jednak, że i on w końcu znalazł na nie sposób. Domyśliła się, że coś musi być nie tak, skoro tak wiele kobiet znikało bez wieści. Postanowiła to sprawdzić, dlatego wyszła ze swej jaskini i zaczęła go szukać. Dobrze wiedziała, gdzie jest. Nie był w stanie się przed nią nigdzie ukryć. Był z nią związany od kiedy rzuciła na niego zaklęcie, przemieniając w Lwa.
Gdy zobaczyła jego zamek, musiała stwierdzić, że robił wrażenie. Nawet na niej. Niepostrzeżenie wdarła się do środka. Znalazła go w jednym z pokoi, najprawdopodobniej była to jego samotnia, miejsce, do którego tylko on miał prawo wstępu. Gdy ją zobaczył, przestraszył się, zauważyła to w jego oczach, bo jego piękna lwia twarz nic nie ukazywała. Nie wiedział, po co przyszła, czego mogła od niego chcieć.
- Ludzie powinni ustrzegać się piękna – powiedziała do niego, uśmiechając się, odsłaniając stare, zżółkłe zęby. Dawno już nie słyszała swojego głosu.
- Co ty tutaj robisz? – spytał; miał bardzo męski głos, i to było w nim piękne.
- Usłyszałam trochę o tobie i postanowiłam to sprawdzić.
- Wynoś się stąd.
- Tak ukazujesz wdzięczność kobiecie, która sprawiła, że teraz jesteś najpiękniejszym Lwem? Wstydziłbyś się, chłopcze.
- Wynoś się stąd, czarownico! Nie jestem ci nic winien!
Usłyszała wtedy krzyk kobiet. Zrozumiała, że w tym zamku kończyło się ich życie.
- Dobrze, Lwie, wyjdę, ale ostrzegam cię: zginiesz od własnej broni – powiedziała, uśmiechnęła się do niego, a był to straszny uśmiech, zwiastujący coś niedobrego, i wyszła.

Opowiadanie można również znaleźć na stronie fantastyka.pl (jakby się ktoś czepiał, od razu mówię, że na pewno jest mojego autorstwa).

32 790 wyświetleń
337 tekstów
63 obserwujących
  • Kasik

    27 February 2013, 23:04

    Czasami jakaś druga osoba musi przeczytać, żeby wyłapać błędy :)
    Dobrej nocy

  • Albert Jarus

    27 February 2013, 23:00

    he he może i tak, ale nie uznaję się za znawcę, bo sam łapię się na fatalnych bykach.
    Tak więc spokojnej nocy i czekam na 2.

  • Kasik

    27 February 2013, 22:55

    Na pewno pojawi się jutro :)
    Czasami lepiej się przyznać, że nie o to do końca chodziło, niż gmatwać jeszcze bardziej :) dzięki temu następnym razem się bardziej przyłożę

  • Albert Jarus

    27 February 2013, 22:49

    A, ok. to czekam na cz. II
    ogólnie tylko nowoczesne wyrazy wprowadzały niepokój, ale zawsze możesz powiedzieć, że to był zabieg celowy ;) - jesteś w końcu autorem, a to luźny portal więc można sobie na wiele pozwolić.. widac to po innych

  • Kasik

    27 February 2013, 22:19

    Musiałam podzielić opowiadanie na dwie części, ponieważ w wordzie zajęło to jakieś cztery strony i pomyślałam, że jest zbyt długie, żeby dodać całe :) dlatego właśnie przy tytule jest jedynka w nawiasie. Przepraszam, że tak trochę niejasno to zrobiłam.
    opowiadanie napisałam jakieś dwa lata temu i bodajże było moim zamiarem napisać trochę starodawnym stylem, ale zapewne nie do końca mi wyszło :)

  • Albert Jarus

    27 February 2013, 22:01

    No i ślicznie, choć mam mieszane uczucia.
    Podobało mi się to, że nie było w tym nic oczywistego,czyta się dalej i chłonie... choć zakończenie??? Co z tymi kobietami??? Ciekawość mnie zrzera, co z nim???
    Mały mankamet to styl, bo czasami był starodawny jak w bajce, a czamai współczesny... chyba, że ja odniosłem takie wrażenie, nie wiem...
    Ogólnie nie zawiodłem się :)
    Pozdrawiam.