Menu
Gildia Pióra na Patronite

KOBIETA NADZIEI CZ. 1

fyrfle

fyrfle

Był majowy wtorek. Od soboty lało i prognostycy pogodowi przepowiadali, że wody w rzekach będzie tyle, iż kiedy już wszystkie te wody spłyną do Wisły z gór, to Wisły koryta zabraknie tym wodom i Wisła rozleje się w rejonie Goczałkowic.

Pani inspektor weszła do swojego gabinetu. Na drugie piętro dźwigała wielkie torby z sadzonkami krzewów. To były krzewy z jej ogrodu dla koleżanek z pracy, choć może lepiej jest napisać współpracownic? Przywiozła im miliny, wiciokrzewy, pigwowce czy też krzewuszki. Krzewy te stale z własnej woli rozmnażają się, a nie chcą ich z mężem wyrzucać, to szukają im nowych właścicieli, jak dobry wiejski gospodarz szuka domu każdemu miotowi kociąt lub psich szczeniąt, skoro nie zdecydował się na sterylizację kotki czy suki, a nie idzie na łatwiznę i pakuje je do reklamówki, po czym wrzuca do Soły, Skawy, Wisły czy Dunajca.

Weszła do gabinetu i ściągnęła kurtkę, wcześniej odkładając torby przy szafie z aktami spraw. Następnie podeszła do okna i patrzyła w lejące się strugi deszczu z chmur. Zdały się myć i czesać ogromne korony starych lip przed urzędem. Pomyślała sobie, że przy okazji takiej pogody, powoli będzie rozkręcała dzisiaj swoją urzędową posługę i pozwoli sobie na słynne pięćdziesiąt dwie minuty dla urzędnika, czyli zje spokojnie śniadanie, wypije kawę, a gdy któraś z koleżanek przyjdzie, to porozmawia z nią o wszystkim, a zwłaszcza o niczym.

Włączyła czajnik, włożyła saszetkę z herbatą do szklanki, wyciągnęła na talerzyk kanapki przygotowane przez męża i zapakowane w woreczki śniadaniowe, a potem do papierowej torebki po chlebie. Dzisiaj na kromki nałożył masło, szczypiorek, rzodkiewkę, oscypek i wędzoną polędwicę wieprzową. Masło było z Mlekowity, szczypiorek z ich ogrodu, rzodkiewki też z ich ogrodu, oscypek z bacówki w sąsiedniej wiosce, a polędwicę jak zwykle przyniósł jej brat. Siadła na krześle przed biurkiem i jedząc włączyła komputer. Potem otworzyła poszczególne potrzebne jej dzisiaj programy służbowe oraz oczywiście portal Gazety Prawnej i LEX. Włączyła też portale informacyjne. Musiała wiedzieć. Lepiej rozumiała wtedy tworzone prawo. Poznawała przyczyny tak nie inaczej napisanej ustawy. Czytała strony gospodarcze, prawne, polityczne, ekonomiczne, bankowe, raporty z frontów wojen, a nawet kroniki towarzyskie dawały odpowiedzi o przyczynach tworzonego prawa.

Czytała. Jadła. Delektowała się czarną herbatą. Myślała i kojarzyła fakty. Rozumiała świat. Kilka minut po godzinie siódmej przyszła do niej Jekaterina Fiodorowna i niestety nie dała się namówić na kawę, ale zwróciła się do niej:

- Wiesz Kławdio, mam problem. Mam na biurku jedenaście teczek ze sprawami, w których nie zdążyłam wyrobić się w terminie. Boję się z nimi iść do szefa. Pewnie mnie zrąbie jak ten deszcz te lipy. Ma rację, ale ja i tak dostanę rozstroju i napadu płaczu.

- Spokojnie Katiu. Ja to widzę tak - odpowiedziała jej Kławdia Pietrowna - wróćmy do wczorajszego dnia.

- W tym momencie twarz Jekateriny Fiodorownej zamieniła się w jeden kompletnie zaskoczony znak zapytania, czyli twarz była wyrazem zbaranienia. Widząc niemoc duchową i umysłową koleżanki Kławdia Pietrowna zadała jej pytanie pomocnicze.

- Co widziałyśmy wczoraj na koniec dniówki w pokoju 69?

- Że dziewczyny szykują imprezę z okazji urodzin Jelizawiety Krasnobierioziowej.

- Właśnie, zatem?

- Co zatem?

- Znasz układy panujące w firmie, czyli kto wczoraj po szychcie został na imprezie urodzinowej?

- Szef!

- Brawo i co dalej?

- Nie wiem.

- Czy była to zabawa bezalkoholowa?

- Oczywiście, że nie!

- Więc?

- ?

- Szef maa dzisiaj takiego kaca, że za święty spokój podpisze wszystko.

- Faktycznie, genialna jesteś!

- Idź, nie trać czasu.

- Idę! Dzięki wielkie!

Koniec części pierwszej

-

297 751 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    16 June 2020, 14:25

    Pewnie owocami są zdrowie, miłość, szczęście, wiara, modlitwa, pewność i spokój w każdym dniu.Myślę, że takie owoce otrzymuje każdy kto ma dom, w domu kwiaty, ogród, a w ogrodzie kwiaty i krzewy, sad, a w sadzie drzewa owocowe i inne. Zakładam też, że skoro decydował się na zieleń i z niej kolory, to jest człowiekiem dobrym,mądrym, skromnym i uczciwym i człowiekiem modlitwy oraz hierarchii wartości, więc po prostu dobrze mu w życiu.Pozdrawiam serdecznie :)