Menu
Gildia Pióra na Patronite

\" Rozdział 334 \"

Maragat

Anna siedzi na sofie w swoim salonie. Jest zimny wieczór, mimo to drzwi balkonowe są otwarte. Cienka, biała zasłona wpuszcza do mieszkania mroźne powietrze. Kobieta siedzi przykryta kocem, rozgrzewając się czerwonym winem. Ciepłe światło lampy stojącej w rogu pokoju, rozświetla mrok. Butelka stoi na stoliku, do połowy opróżniona w towarzystwie kilkunastu zużytych chusteczek higienicznych. W tle gra muzyka. Edith Piaf. Anna uwielbia słuchać jej śpiewu. Uważa, że może porównać się do legendarnej pieśniarki. Jej życie przypomina to La Môme Piaf: miłość i ból rozstania, szczęście i rozpacz. Jedna z niewielu rzeczy, które je różni to, to że Anna nie potrafi śpiewać i nie jest sławna, jak Edith Przeczytała jej wszystkie biografie, autobiografie, obejrzała filmy z jej udziałem i o niej samej. Ciągle słucha starych płyt… . Nie może, nie potrafi rozpocząć kolejnego rozdziału. W jej życiu było dużo mężczyzn. Dużo miłości od pierwszego wejrzenia, namiętności, niezdecydowania, podejmowania trudnych decyzji… Za każdym razem myślała i była przekonana, że to ten jedyny. Po pewnym czasie, dopóki nie znalazła kolejnej miłości, rozstawała się z nim, porzucała dla innego. Nie zawsze liczyła się z innymi. Ona mogła ranić czy porzucać, ale kiedy to ktoś inny ją zawodził i porzucał, było z nią źle. Cierpiała, dusiła w sobie ból. Nie można było odczytać z niej prawdziwych emocji. Bała się ujawniać. Nie chciała, żeby ktoś ją wyczuł i zauważył, że tak naprawdę w głębi jest bardzo wrażliwa. Stawiała wokół siebie mur. Tak porządną fortyfikację rzadko kto jest w stanie zniszczyć. A przynajmniej przekroczyć ją. Jednak udało się to jednej, jedynej osobie. Piotr. Otworzyła przed nim swoje serce. Zaufała mu, powierzyła swoje sekrety, marzenia. To o czym nigdy nikomu nie mówiła, powiedziała właśnie jemu. Była gotowa na wszystko. Starała się, bardzo jej zależało, mimo że nie zawsze potrafiła to pokazać. Czasami nie mogąc powstrzymać swojego charakteru i osobowości, wystawiała ich związek na próbę. Jak prawdziwa kobieta, chciała być adorowana, zauważana przez innych mężczyzn… Uwielbiała flirtować. Związek z Piotrem w niczym jej nie przeszkadzał. Z czasem zaczęła się dusić. Telefony, sms-y, kontrolowanie, sprawdzanie, brak zaufania. Zaczęła tracić siły. Bała się. Nie chciała stracić tej miłości. Z drugiej strony całkowicie straciła z niej radość. Podduszona zdecydowała się na rozmowę, która miała uratować jej życie. Pomogła, została odratowana. Piotr zrozumiał, że nie powinien być zazdrosny, bo to tylko może pogorszyć ich sytuację. Zaczęło być lepiej, spokojniej. Nie było powodów do kłótni. Naprawdę zaczęło im się układać. Anna wreszcie była szczęśliwa. Chyba, że tylko tak utrzymywała. Być może sama nie wiedziała czego chce. Po prostu było jej tak dobrze. Ona kogoś potrzebowała. Potrzebowała bliskości i czułości. Nie okazywała tego. Wręcz ganiła Piotra przy znajomych, gdy ten zaczynał ja całować czy obściskiwać. Jednak Anna była spragniona. Nie koniecznie Piotra. Ale miłości, seksu. Partnera, który robiłby tylko to, na co miałaby ochotę, słuchał jej, nie mówił zbyt wiele, był na jej zawołanie i kochał. Bezgranicznie, szaleńczo, mimo jej nastrojów.
Miała urodziny. Tego dnia spotkali się ze znajomymi. Życzenia, które od niego dostała, były oschłe, wydawały się nieszczere. Cały wieczór chodził jakiś dziwny, niespokojny. Jego zdenerwowanie udzieliło się Annie. W drodze powrotnej zapytała o co chodzi, poprosiła o rozmowę… Chciał czasu, potrzebował go, żeby zastanowić się nad wszystkim. Przemyśleć kilka spraw. Nie był pewien czy wciąż ją kocha, bo z czasem przestało mu na niej zależeć. Zawiodła go. Jednak Anna była pewna. To koniec. Kiedyś przeczytała, że jeżeli ktoś choć przez chwilę zastanawia się nad tym czy kogoś kocha, to przestał go kochać już na zawsze. Dlatego nie chciała go już dłużej słuchać i oglądać. Piotr już wystarczająco powiedział. Odeszła, zostawiając go na środku ulicy. Miała nadzieję, że za nią pobiegnie, jak kiedyś. Robił to kilkakrotnie. Chciała jego poniżenia? Nie. Ona chciała czegoś więcej. Chciała miłości. Nie podbiegł, nie zatrzymał, nie przytulił.
Teraz Anna, siedząc na tej sofie uświadamia sobie, że to już jest jednak czas. Czas rozpocząć nowy rozdział. Nie żałuje niczego, żadnego błędu, który popełniła. Bo to nie jest kwestia żałowania. Są ofiary i oprawcy. Skoro ona ma być oprawcą, to spełni tę rolę najlepiej, jak tylko będzie potrafiła. Nawet jeśli będzie musiała kogoś zawieść. Bo zawieść kogoś, to część tego co się dzieje. To część życia.
Anna odstawia pusty kieliszek na stół. Wstaje i idzie do kuchni, zabierając butelkę z winem. Wylewa to, co pozostało do zlewu.
- Nigdy więcej…
Bierze z krzesła sweter. Otula się nim mocno i wychodzi na balkon. Mroźne powietrze trochę ją otrzeźwia. Po jej twarzy spływa ostatnia łza. Nie ociera jej. Pozwala spłynąć po policzku. Zaczyna padać śnieg. Anna wystawia rękę. Obserwuje, jak w jej ciepłej dłoni płatek śniegu błyskawicznie się topi. Anna chciałaby go zatrzymać, ale nie może. Piękno płatków ją urzeka. Jednak w nieodpowiednim otoczeniu giną, topią się tak, jak jej miłość do Piotra. Trzeba zapewnić im odpowiednie warunki. Troszczyć się i dbać. Uczucia trzeba pielęgnować.

101 wyświetleń
4 teksty
0 obserwujących
  • 15 May 2012, 15:50

    Jest to prawdziwa historia, a płatek śniegu, no cóż ten element może się powtarzać ;p Dzięki za przeczytanie ; )

  • rekontra

    14 May 2012, 00:13

    Słyszałam, a może czytałam coś bardzo podobnego, ale płatek był gorący, dziwne....

  • Sheldonia

    13 May 2012, 22:29

    Ach... piękne. Naprawdę piękne.