Menu
Gildia Pióra na Patronite

List z nieba część 8

Seneka 18

Seneka 18

Anioły... Czy istnieją Anioły? Nazwał zielonookie zjawisko spotkane w parku Aniołem, ale czy to wystarczało do noszenia takiego miana? Właściwie często stawała się w swoim życiu Aniołem dla innych ludzi. Czasami wydawało jej się dziwne, że z jakąś niewidzialną siłą przyciąga ku sobie ludzi, których pociągi życia się wykoleiły, ludzi nieszczęśliwych, skrzywdzonych. I chociaż sama do nich należała, otwierała szeroko ramiona ku każdemu, kto potrzebował pomocy... Niektórzy oddawali jej w zamian siebie i czcili ją niemal jak jakieś bóstwo, większość jednak obdzierała z piór jej anielskie skrzydła. Lubiła obserwować świat i ludzi, próbowała analizować i rozumieć ich zachowania. Zauważyła, że ludzie wierzą w Anioły. Ale wcale nie w te aniołki, co mieszkają gdzieś na chmurkach. Ta wiara jest przywilejem dzieci i poetów. Dorosły człowiek, który zdołał ocalić w sobie, choć kawałek człowieka, wierzy, że może Bóg, może los, a może jakiś zupełnie inny byt, który kieruje życiem, (bo na pewno ktoś kieruje, inaczej ludzie sami siebie dawno by już zniszczyli), wybiera swoje Anioły spośród ludzi. Taki Anioł żyje swoim życiem, znosi cierpienie, nosi naszyjniki z własnych łez, skazany na samotność - trwa otoczony tłumem ludzi, którzy albo potrzebują albo chcą pomocy. Pomiędzy "chcą" a "potrzebują" istnieje zasadnicza różnica... To jak "być albo nie być". Jeżeli doświadczenie takiego człowieka nie złamie, zostaje mianowany Aniołem, Stróżem Człowieczeństwa i Powiernikiem Cierpienia. Żadne ludzkie uczucia, żadna złość czy nienawiść, żaden człowiek zniewolony złem nie jest w stanie zabić serca Anioła. Bo Anioł, choćby płakał z bólu, za wszystko płaci dobrocią... Jako, że jest to jednak stworzenie ludzkie, miewa wątpliwości, a jego dusza czasem krzyczy w kierunku nieznanego bytu: "Czemuś mnie takim uczyniło?" Byt nigdy nie odpowiada. Nie musi. Bo Anioł zna odpowiedź, choć czasem woli jej nie widzieć. Uczyniono go takim, by przetrwała miłość bliźniego. Przypomniał jej się Hymn o miłości, który uwielbiała już jako mała dziewczynka:
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, byłbym jedynie spirzem dźwięczącym, lub cymbałem brzmiącym..."
A zatem człowieczeństwo wyraża się przez miłość... Umiała pięknie pisać (w końcu robiła to, na co dzień), ale nijak nie umiała przełożyć snutych przez siebie teorii na praktykę własnego życia...
Aniołki... Na kartach bloga pojawiło się nowe zdjęcie. Jeżeli już się tu znalazło, musiało być albo ważne albo bardzo intrygujące. Obrazek był słodki, dzieci-aniołki w objęciach. Przyjrzała się uważnie obu postaciom, szukając tego, czegoś, co jego musiało zafascynować. Zdjęcie było troszkę niewyraźne. Chłopiec miał chyba szatynowe, kręcone włoski i malutkie skrzydełka anioła. Obejmował dziewczynkę, a uścisk ten wydawał się zarazem delikatny i subtelny, ale jednocześnie pewny i silny. Dziewczynka miała cherubinowe loczki, spięte i podtrzymywane przez niebieską tasiemkę. I miała skrzydełka, ale motyle. Poddawała się uściskowi chłopca z usteczkami złożonymi nieco wstydliwie. Ale nie, nie. To jednak nie był wstyd. To lekka wyniosłość młodej damy, mieszana z dumą i skromnością. Wyraz twarzy dziewczynki był niesamowity. Spokój. Delikatna zmysłowość... Chłopiec zdawał się być troszkę rozmarzony. Zadziwiające, że to właśnie niebieska tasiemka we włosach, ledwie widoczna zresztą, była pierwszą rzeczą, na którą zwróciła uwagę przyglądając się zdjęciu. Po refleksji nad bytem aniołów na ziemi i próbą poszukiwania "czegoś" na wstawionym przez niego zdjęciu, postanowiła napisać do niego. Zdawała sobie sprawę, że czekał na nią. Zawsze czekał, zwłaszcza, gdy potrzebował zrozumienia lub szukał wyjaśnienia czegokolwiek. Pomyślała, że zagadkowe zdjęcie zaraz się wyjaśni, chociaż ona już znała odpowiedzi…
"Fascynujący jest ten obraz" - napisała.
"Tak..." odpowiedział, po czym nastała kilkuminutowa cisza. W końcu spytał: "Co na nim widzisz?"
„Widzę aniołka i motylka w objęciach, motylek ma włosy przeplecione błękitną tasiemką”
„A co mówią do Ciebie te dzieci? Widzisz coś jeszcze?”
Zastanowiła się nad tymi pytaniami. Jeśli zacznie mu teraz odpowiadać, jej wywodom znów nie będzie końca, a on będzie z ogromnym zaciekawieniem słuchał. Z drugiej strony, pytania utwierdziły ją w przekonaniu, że jej tok myślenia był prawidłowy. Odpowiedziała więc:
„Na tym zdjęciu widzę miłość. Miłość musi być silna i niepokonana, czysta i dobra. Nieśmiertelna w swej kruchości i doskonała w swej niedoskonałości. Takie s ą Anioły. Wiesz, że Anioły zawsze są wysłannikami nieba, jakby były ogniwem łączącym człowieka z Bogiem? Miłość jest właśnie jak takie ogniwo, tylko, że pomiędzy ludźmi. Ona ich łączy, a bez niej człowiek jest nikim. „Żadem człowiek nie może być samotną wyspą” – pamiętasz ten cytat?
Miłość jest źródłem niezmierzonej dobroci. Jest opiekunką człowieczej duszy i strażniczką spokoju serca. Jest światłem oświetlającym drogę. Widzisz, jak Anioł obejmuje Motyla? To bezpieczeństwo. Nie potrzebne są im słowa. Tak jak miłości nie wyrazisz słowami. W ciszy celebrują ten moment i jest on doskonały. Ale miłość jest też krucha i delikatna, jak motyl. Pamiętasz, że motyla nie można łapać za skrzydełka, bo może już więcej nie polecieć? On cieszy się z chwili, w której malarz pozwolił mu trwać wiecznie. Ma, bowiem świadomość upływu czasu, boi się, że przyjdzie moment, w którym nie poleci. Ale póki jeszcze może, zmierza ku światłu. A światło to miłość. Motyl to ta bardziej lekkomyślna strona miłości. Jest piękny, beztroski, czasem troszkę próżny. Ale spokojnie, nic się nie martw, Anioł pilnuje motylego roztargnienia. Motyl to też rodzące się z niepozornej larwy uczucie, które w ramionach Anioła silniejsze będzie od śmierci i rozbłyśnie tysiącem barw.
Miłość to siła Anioła i lekkość Motyla. To rozsądek i beztroska. To rozum i intuicja…” – przerwała nagle, zastanawiając się, czy nie pomyśli o niej, że straszne z niej dziecko. Powinna czasem ważyć słowa, ale refleksje nad aspektami życia człowieka, zawsze pochłaniały ją bez reszty…
Milczał…
Z głośników komputera płynęła muzyka…
„Ciebie wołam… ale… cisza i pustka dookoła

191 067 wyświetleń
1575 tekstów
600 obserwujących
  • Seneka 18

    28 January 2012, 10:18

    Marto...wszystko ma swój czas i miejsce...niekiedy trzeba przepłynąć przez morze łez, by dotrzeć do tego właściwego brzegu...Najgorsze w nas jest to, że jeśli już ktoś nas zrani tracimy wiarę, że może jeszcze być dobrze...a może być dobrze...wiem to...
    Doroto...las...ten cały klimat lasu sprawia, że chce się żyć...Las zawiera w sobie wszystko...muzyką, poezję, przyrodę...tylko niekiedy człowieka w nim brak...a jeśli się już pojawi, okazuje się, że przybył jedynie po to, by wyrzucić swoje śmieci...Smutne to...

  • Senqa

    27 January 2012, 22:06

    Mi jakos bez powrotnie milosc znaczy cierpienie....
    Pieknie opisane,dalam sie uniesc emocja wyobrazni.....

  • Seneka 18

    27 January 2012, 20:39

    Muzyka...dodaje mi skrzydeł...większą część życia spędzam słuchając muzyki...Niekiedy to muzyka podawała mi swoją dłoń, gdy nie mogłem liczyć na pomoc ludzi...muzyka podnosiła mnie na duchu...dawała wiarę czasami nadzieję...dlatego ją kocham...tak samo jak przyrodę i barwy :).

  • Seneka 18

    27 January 2012, 20:15

    Nio...mi też się podoba :).Kiedyś nad rzeką na złamanym drzewie przekładałem tę piosenkę na gitarę...Fajne to były czasy...drzewo zachodziło aż na środek rzeki i ja na samym końcu...i muzyka ( o ile to, co grałem można było nazwać muzyką ).
    Fajnie napisałaś...wszystko się może zdarzyć...kolejna znana piosenka :).
    Pozdrówka i kolorowych :)

  • Przemio

    27 January 2012, 14:43

    ciekawy opis Aniołów i Miłości, pozdrawiam : )

  • jacqeline

    27 January 2012, 10:56

    Zachwycające.

  • Albert Jarus

    27 January 2012, 08:32

    Bardzo urzekające... Cóż dodać, słowa są zbędne.