Zawsze żyłem czekając na ciebie... Szlakiem gwiazd przemierzałem otchłanie tragedii samotności, póki światło poranka twego spojrzenia nie zapłonęło słońcem jaśniejącym w mych oczach. I ze stygmatycznych ran ciszy tęczowy mrok spłynął, tysiące iskier srebrzystą chmurą przyniosły skrzydła mym ramionom, które dusze niosą w dal bezszelestną jasnego światła, iskrzącą falą unosząc moje myśli ponad wszystko, co we mnie.