... krzywdziciel i pokrzywdzony... gdy ktoś kogoś krzywdzi to oboje odbywają podróż z nieba do piekła... krzywdzący windą ( niestety to winda jednoosobowa ) więc nie poznaje czyśćca szoku i zaskoczenia tak jak pokrzywdzony... lecz gdy przyjdzie czas, że krzywdziciel przychodzi przeprosić pokrzywdzonego - jakże często wydaje mu się że znów do "nieba wybaczenia" pojedzie windą... a kto ma iść przez "czyściec wątpliwości i odzyskiwania zaufania"... znowu pokrzywdzony ?... czyż znów koszty odzyskiwania zaufania ma ponieść pokrzywdzony ?... takie mniej więcej przemyślenia mam... nie wiem czy dość jasno to przekazałem...