Z kolei na lotnisko... Każdy ma prywatny pas startowy, jeden, niepowtarzalny.. aczkolwiek.. Z głową w chmurach czy też nieco niżej mijamy wiele lądowisk, opcji ciekawych, wygodnych, pewnych, a kiedy indziej mniej bezpiecznych przystani.. Lądujemy, znów startujemy, trasa docelowa trwa. Nie tylko nasza odwaga, głupota czy też wiara w drugiego człowieka, ale wiele splotów sytuacyjnych kieruje nas na którąś z dróg kołowania.. Podejmowana decyzja to ryzyko - bywa ono tak różne, że nie zawsze musi udać się wylądować w jednym kawałku, aby odbyć np. miłe wakacje edukacyjne. A gdy już zdarzy się, iż rozpadniemy się na części powstaje pytanie - skoro sami nie będziemy w stanie pozbierać się do kupy gdy silnik i skrzydła leżą obok to czy trafi się dar losu, który to dla nas i za nas wykona..?
No wisz..mówi sie kunka.. ;) , ży nikórzy to jusz z ni jednygo pieca chlyb żorli..ja tam ni wim, ale chyba lypszy tyn nałók łobżarlestfa jok chlonia..duży pożyjosz..i pojysz! hmm... DO PICA MORSZ!