Wyczekując, patrzyłam na wszystkich dziwaków dookoła; spotkanie "największego" z nich dało mi dużą radość, ku zaskoczeniu, psychikę zostawiło nietkniętą.
Dedykuję ulubionemu warszawskiemu straszydłu, by wiedziało... że nie jest takie pogięte, jak myśli. ;D