Zgadzam się z Kullka, nie tak łatwo zapomnieć o bliskiej osobie. A szczególnie gdy mieszkała, razem z nami pod jednym dachem. Po prostu człowiek nie uświadamia sobie tego, że nasi bliscy nie są nieśmiertelni. A bardzo trudno się z tym pogodzić. Aby wstać z tzw."doła" to trzeba mieć oparcie, bo samemu nic nie zdziałamy. A cholernie trudno jest gdy non stop tą osobę masz przed oczami, i wszędzie są jej rzeczy.