... w życiu jest jak w cyrku... tak światła areny, jak i mrok widowni - wiele zagrożeń niosą... najbardziej jednak boję się kuluarów... tyle tam zakamarków, klatek i dzikich stworzeń...
Hm... Ech te kuluary, ciemna strona, która tak bardzo pociąga, mimo, że budzi tak wielki lęk... A może właśnie w tych kuluarach znajdują się odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania? Co więcej, może tam właśnie są pytania, których wciąż szukamy... (:
... czy zbytnio odbiegłaś ?... sam nie wiem... w kuluarach cyrku nie tylko klatki i zakamarki do których chcą Nas zaciągnąć... są też i te do których chętnie byśmy zajrzeli i weszli... tylko ten strach czy ktoś Nas uwolni, otworzy drzwi jeśli się zamkną...
"letarg" - bardzo lubię to słowo ;) No właśnie, strach, że nikt z letargu nie obudzi. Strach, że czarna dziura wchłonie zbyt wiele, by wrócić potem jak gdyby nigdy nic do własnej galaktyki, a nie błąkać się gdzieś po bezdrożach kosmosu... Z drugiej strony przesyt myśli też może przygnieść, zbytnia "płodność" to też większa odpowiedzialność za swój dorobek... I wymaga więcej "troski"...
Ale chyba zbytnio odbiegam od tematu myśli... Już nie spamuję ;)