Tylko widok szczęśliwych przyjaciół sprawia że nie czuje sie samotny... oni są siłą za którą szczerze i prawdziwie dziękuję Bogu... Ale kiedyś każdy pójdzie swoją drogą... A ze mną co sie stanie... ??
Ostatnie moje pół roku, ułyneło bardzo "depresyjnie". Strata kolegów, odwrócenie się rodziny, odbicie dziewczyny od jedynego pseudo przyjaciela, odeszłem z pracy.Zacząłem pić (nie mówie o innych używkach) myślałem - nie może być gorzej, gdy dowiedziałem się, że mam raka... Wierzę, że istnieje Bóg lecz nie w ludzi w miłość w przyjażń...co to w ogóle takiego?? Zebrać do kupy się nie moge Co dzień zadaje sobie pytanie Dlaczego nie od dzisiaj!? zaczne żyć Ale po co!! Nie wiem dlaczego wam tu to wszystko piszę...chyba dlatego, że nie mam do kogo juz?? eh...
Ty też szczęśliwy pójdziesz swoja drogą. Szczęście jest czymś, co promieniuje.. Więc nadal bedziesz spotykał ludzi. Będziesz szczęście roztaczał, ale tez korzystał z szczęśliwości innych:)