SYZYF na szybko zjedzone śniadanie ból brzucha zaraz na korytarzu jeszcze jeden rękaw i torba na ramię wrzucona zapanować nad butami i skok w wir schodów bez oglądania się przez ramię wyrwany ciepłej pościeli zmieniam miejsce pobytu i niby wiem, że wrócę tu po południu i niby nawet się cieszę ale jeszcze 8 godzinny ocean przede mną Płynę kawy nie piję i nie wiem czy bardziej z przekonania czy dlatego, że mi szkodzi gorąca herbata o 9.00 z cytryną, a jakże czasem to nawet miodu trochę mam i tak płynę przez otchłań dokumentów, noszenia ciężarów i załatwiania spraw czasem jest chwilka na pogadanie no co tam słychać dobrego ? ograniczam od razu odpowiedź lubimy narzekać, a kiedy zaczniemy to na nic innego nie ma już czasu płynę za oknem szaro zmieniam długopis, klepię w klawiaturę, odbieram telefon płynę tym razem widzę już na zegarku stały ląd jeszcze kilka odepchnięć i jest ocean pokonany powoli wychodzę w stronę domu w progu ukochane oczy obiad i wspólny film opowiadamy sobie dzień czasami kochana dłoń na udzie daje więcej niż terapia wieczorem, chyba wieczorem bo nie wiem dlaczego jest już 23 kładę się i leżę, patrzę i za cholerę sen nie przychodzi wreszcie jest bo latam nad górami i nagle spadam na blaszaną miskę wielki huk, budzę się a to budzik więc na szybko zjedzone śniadanie…