Menu
Gildia Pióra na Patronite

Stałam w oknie już kilka godzin, czekając na twoje przybycie. Grube krople deszczu przebijały powietrze i opadały z hukiem na ziemię. Powoli, lekkim krokiem nadchodził zmrok. Czekałam, choć nie miałam żadnej gwarancji na to, że się pojawisz. Wszak nie byłam ideałem. Wszak wciąż drgały mi wargi, gdy naciskałeś na nie swoimi wargami.Wszak nadal bałam się otworzyć na ciebie w pełni... Z masochistycznych przemyśleń wyrwało mnie twoje oblicze widoczne lekkim cieniem w oddali. Mimo wady wzroku twoją postać poznałabym w ciemności, z zamkniętymi oczami. Reagowyły nie oczy, lecz ciało, każda jego komórka. Zarzuciwszy kurtkę wybiegłam na zewnątrz. Biegłam do ciebie poprzez deszcz i mrok, biegłam do mojej opoki i enklawy. Widząc mnie uniosłeś charakterystycznie lewą brew. Nie zastanawiałam się już, co to znaczy, co sobie myślisz, po prostu rzuciłam ci w ramiona, bez wyjaśnień, bez słów. Mimo silnej woli zaczęłam płakać, szlochać do granic wszelakich możliwości. Płakałam za każdy dzień, godzinę, sekundę bez ciebie. Wylało się to, co tłumiłam w sobie przez cały rok. Nie pytałeś o nic. Wiedziałeś dobrze, co czuję, mimo, iż przecież nigdy o tym nie mówiłam. Moje łzy mieszały się z deszczem, przemoknieci stwarzaliśmy wrażenie jednego ciała w miłosnym uścisku.
Nie wiem, co bylo dalej. O poranku, gdy obudził mnie twój zapach zaczęliśmy pisać nowy poemat za pomocą naszych zmysłów.

4770 wyświetleń
82 teksty
0 obserwujących
  • NatalisaS

    27 September 2009, 14:12

    Oddało w pełni moje uczucia i za to dziękuję.
    Piękne.