Skoro jest jesień, to czemu nie podarować jej kolorom płomienia ogniska?. A w cieple jego płomieni nie zatańczyć - radośnie, w dowolnym kroku, nie zaśpiewać - melodii, która akurat w duszy się śmieje. A potem w gorącym popiole nie zanurzyć ziemniaków, a za chwilę dłuższą - gwiaździstą, nie podarować sobie ich jedynego smaku okraszonego masłem - to takie jest proste. Wierzę, że do takiej jesieni, do takiego człowieka, ktoś się przyłączy i nie będzie chciał odejść.