Tak wiem, wiem, dla ludzi wierzący w swoje słowa/przekonania, ich naruszenie jest nie na rękę, jeśli nie po prostu niebezpieczne.
Tylko nie zapomnij proszę nigdy, ten tak zwany "ateista" nie uznający jakiejś prawdy, to nie automatycznie "ten gorszy", a prawda (jeśli takowa istnieje) nie musi być akurat po TWOJEJ stronie. Watro o tym pamiętać. W drugą stronę (czyt. moją!) też to tak działa, wiadomo:)
A na pokojowe wygaszenie dyskusji, zacytuję idealnie pasujące tutaj zdanie: Jedna z najokrutniejszych lekcji życia (oraz śmierci): To, co się liczy dla nas, nie musi się liczyć dla innych, nawet jeżeli jesteśmy sobie bliscy. Inni niekoniecznie kochają to, co my, czy nienawidzą to, co my. Nasza prawda bywa dla nich kłamstwem. - Jonathan Carroll
Dusza pozostaje (i pewnie nigdy stamtąd nie wyemigruje:) w sferze łączonej koalicji - wiary i odczuć subiektywnych. Na pewno potrzeba jej istnienia jest niezbędna, by ludzie mogli mówić "och-ach, człowiek" i motywując się tym, robić wiele dobrych rzeczy. Widzę ścisły związek między rozwojem empatii, postaw obywatelskich i innych pozytywnych zachowań, a "wiarą w duszę". [...]
Człowiek pyłem? niekoniecznie.. chyba że ktoś chce nim być :) ciało staje się pyłem dusza nigdy przecież to o nią tu chodzi bez niej jesteśmy niczym gdyby nie człowiek nie pisalibyśmy czegokolwiek tutaj warto o tym pamiętać "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" ale pozostawiając coś po sobie wędrując duchem do raju :D
Człowiek (czy tego chce czy nie) i tak jest pyłkiem ale celowe, lub wynikające z myślenia "bo nasi ojcowie i dziadowie tak robili" zaniżanie znaczenia człowieka - też nie halo.
Cosa Nostra. ;) Czasami tzw. święte miejsce, kamień, drzazga, kość, kawałek materiału, order, mały żuczek... bywa czymś najważniejszym na świecie... a człowiek przy tym jest tylko pyłem... Wystarczy, że ktoś uwierzy w takie rzeczy a koziołek potem beeeczy... ;) Pozdrawiam. :))